Wbrew powszechnym opiniom wcale nie jest łatwo zidentyfikować schizofrenika czy też ogólniej jakiegokolwiek wariata, chyba że się trafi w jego konkretne obsesje i potrafi się to ocenić. Ludzie polegają na różnych prawie podprogowych sygnałach, żeby zorientować się, czy ktoś jest godny zaufania. Kłamca się stresuje, więc wysyła sygnały, które mogą być wyłapane przez bystrych ludzi, jak i też przez wariograf, czyli wykrywacz kłamstw.. Zmienia się przewodnictwo skóry, źrenice się nienaturalnie zachowują, jest stres. Schizofrenik kłamie na luzie i wydaje się być całkowicie szczery. Jest to jeden z powodów, dlaczego wariograf w polskiej praktyce sądowej jest traktowany ostrożnie. Jest zbyt zawodny. Wariat może myśleć o zamordowaniu ciebie, chociaż jednocześnie będzie przekonywał o swojej miłości i nawet mu powieka nie drgnie.
Schizofrenicy uwodzą swoje ofiary i owijają dookoła palca. Są w tym dobrzy i przekonywujący. Spotkało to nie tylko Agę (ciężko by było z chłopcem, gdyby nie nagranie ze spotkania z Ryszardem(1)) z mojego poprzedniego wpisu, ale też osoby z mojej rodziny, które wbrew zdrowemu rozsądkowi i faktom wierzą, że wariat jest jakimś znakomitym psychoterapeutą i tylko jemu należy wierzyć, gdy opowiada o różnych swoich sukcesach psychoterapeutycznych. Istnieją przesłanki, dzięki których można się zorientować, że są uwodzone przez świra.
Przede wszystkim osoba godna zaufania, mąż i ojciec, nie będzie używał ociekającego miodem głosu i zapewnień o miłości, gdy próbuje przekonać kogoś z rodziny swojej ofiary o swoich dobrych zamiarach. Uwodzenie w sytuacji, gdy mamy do czynienia z kimś zamężnym lub żonatym, to bardzo wyraźna czerwona flaga, na którą trzeba uważać. Niestety moja mama dała się schizofrenikowi owinąć dookoła palca, a mój tata postanowił pójść za jej osądem lub raczej brakiem osądu, Wbrew radom i ostrzeżeniom mojego trenera i uznali, że muszą mu pozwolić schizofrenikowi na kontakty ze mną.
Inny element, który powinien kogoś zaalarmować, to energiczne szukanie sprzymierzeńców nie tylko wśród rodziny, ale też miejscu pracy lub klubach sportowych czy innych miejscach, gdzie ofiara spędza czas. Jest to przerażające, tym bardziej że naprawdę ofiary schizofrenika z reguły nie przysparzają kłopotów, są dobrze schowane i życzliwe. Schizofrenik za to przenika w takie środowisko i zaczyna osaczać ofiarę, sącząc opowieści o swojej miłości lub alarmować, że jeśli nie dostanie pomocy, to może komuś stać się coś złego i opowiadać o jakiś urojonych osobach, które ofiara już skrzywdziła. Ja miałam podobno coś zrobić jakiejś szlachciance o nazwisku Lodbrok. I miało to być nazwisko francuskie, co już jest zupełnie śmieszne.
Powiedzmy sobie szczerze, psychoterapeuci są tak obłożeni robotą, że nie wyszukują w różnych środowiskach sobie pacjentów, szczególnie wbrew ich woli. Istnieje coś takiego jak dobrowolność leczenia, dotyczy to nie tylko psychiatrii, ale również – a nawet przede wszystkim – psychologii. Bo psychoterapeuta to psycholog. Tylko wariaci tropią swoich „pacjentów” i ścigają ich w różnych miejscach, ostrzegają przed nimi i rekrutują sprzymierzeńców, żeby napadać ofiary, które naprawdę nikomu nigdy nic złego nie zrobiły.
Naprawdę miałam prawo spotykać się z kim chcę, słuchać takiej muzyki, jaką lubię i chodzić na takie koncerty, na jakie chce chodzić. Miałam prawo cieszyć się życiem. Zabrano mi zbyt dużo, żebym siedziała cicho. Podobno schizofrenik, jeśli się go wyśmieje i odsłoni jego matactwa w panice ucieka i ma się już od niego spokój. „Moi” kościelni wariaci jakoś nie chcą, pewnie dlatego, że zbyt wiele osób omotali i wciąż liczą na sukces, czyli moje samobójstwo lub pełne podporządkowanie ich woli.
Miała prawo cieszyć się życiem Iwona Klicka. Wiem, że była jedną z ofiar „mojego” schizofrenika. Moja mama sama go poleciła jako psychoterapeutę. Sam również zaczął o niej w pewnym momencie mówić i przypomniał mi tę historię, gdy mnie nękał w pracy. Niestety taki fałszywy „psychoterapeuta” potrafi przeprać mózg swojej ofierze do wystąpienia zespołu fałszywych wspomnień oraz zespołu stresu pourazowego. Łatwo wtedy wmówić komuś, że jest poważnie chory psychicznie, szczególnie, jeśli ktoś z rodziny nie potwierdzi fałszywego wspomnienia. Lekarze psychiatrzy się mylą w takich sytuacjach. Mnie ratował trener z prawdziwym psychoterapeutą, a potem moje własne lektury, Mam nadzieję, że ten schizofreniczny zbir już nigdy nikogo więcej nie zabije.
Można schizofrenika łatwo zdiagnozować, jeśli się wie, co jest jego obsesją. U Ryszarda mechanizm spustowy aktywuje sport i heavy-metal. Rafał reaguje furią, gdy się dowiaduje, że mam kogoś. O zakonnicy nawet nie chcę pisać, ale lubi wysyłać do klasztoru. U każdego wariata psychoza się zaostrza, jeśli udowadnia mu się, że jego urojenia są fałszywe. W przypadku fałszywych wspomnień, po wytłumaczeniu że coś zostało wmówione ofierze i jest nieprawdą, człowiek zaczyna z tego wychodzić. Dlatego tylko wariat zaleca zmowę milczenia wokół swojej ofiary i okłamywanie jej. Nie wolno okłamywać, ani wmawiać nieprawdy, jest to bardzo nieetyczne i niebezpieczne, bo ludzka psychika jest bardzo krucha. Niestety wariaci bardzo lubią innych „leczyć”, więc specjalnie starają się zniszczyć czyjeś zdrowie psychiczne, żeby udowodnić swoje twierdzenia i kogoś zniszczyć.
⛧⛧⛧
(1) Tutaj niezbędne jest ostrzeżenie. Tylko dziecko może bezkarnie nagrać po kryjomu rozmowę ze schizofrenikiem, bo polskie prawo kwalifikuje coś takiego jak podsłuch. Dorosłym radzę nagrywać rozmowy telefoniczne, bo ich dotyczy prawo o korespondencji, które pozwala wykonywać i przechowywać kopię wiadomości (także głosowej). Z tym ograniczeniem, że podobnie jak w przypadku listów czy maili tylko adresat może taką kopią swobodnie dysponować. Osobiście, nie mając innego wyboru, zaryzykowałabym nawet nagranie rozmowy w cztery oczy i wysłałabym do swojego dzielnicowego z jednoczesną prośbą o odstąpienie od karania. Ryzykowałabym najwyżej wyrok w zawieszeniu. Moim zdaniem warto. Można też taki materiał wysłać dziennikarzom. Informatorzy dziennikarzy są chronieni. Prośba do ludzi, którzy wiedzą o kogo chodzi, wysyłajcie Adze podobne materiały.