Krewni

O ile mi wiadomo, oprócz potomków mojej siostry oraz wujka nie mam krewnych w Polsce. Nikt z tych ludzi nigdy nie mieszkał, czy był związany z Gdańskiem i nikt nigdy nie nazywał się Nowak. Wiem, że mam krewnych w Norwegii (chociaż pradziadek był na nich obrażony), mam we Francji, gdzie pradziadek z rodziną wyemigrował, gdy mój tata miał rok. Z dalszej rodziny prababci nikt nie przeżył, zostali zabici, gdy bandyci napadli na dwór hrabiego i wieś. Szczęśliwie pradziadek i jego bliscy byli wtedy w mieście.

Powtarzam jeszcze raz – nie mam oprócz mojego wujka i siostry wraz z ich rodzinami nikogo, kto by był moim krewnym w Polsce. Nikt z ludzi spokrewnionych ze mną nie nazywa się Nowak. Ja sama też nie nazywam się i nigdy nie nazywałam się Nowak (już prędzej Lodbrok). I chociaż Ryszard Nowak przedstawia się jako mój krewny, nie należy mu wierzyć. Jest maniakiem religijnym i robi to, aby zaszczuć swoje ofiary i zmusić je do takich działań, jakie mu się podobają. Rodzinom swoich ofiar za to przedstawia się jako psychoterapeuta i zadręcza swoje ofiary „lecząc je” (na przykład z „kurestwa” – czyli zwykłego szczęśliwego życia) lub „wyzwalając” (z heavy metalu). Oczywiście rodzice ofiar są urabiani i przekonywani o potrzebie psychoterapii w oszukańczy sposób, nie wspomina, że jego głównym kryterium „diagnozy” jest, czy ktoś „chodzi do kościoła”. Oczywiście pobiera niemałe sumy za swoją „pomoc psychoterapeutyczną”. Ma przy sobie zawsze grono swoich fanów, którzy mu pomagają w intrygach i zaszczuwaniu ofiar. Oprócz moich przyjaciół z Warszawy, niszczył też moich przyjaciół z Gdańska. Podejrzewam, że działa na terenie całego kraju polecany przez ludzi Kościoła (zresztą pewnie najczęściej ściągany jest na ich prośbę, a ludzie są wręcz zmuszani do skorzystania z jego „usług”). Osoby, które miały nieszczęście być obiektem jego obsesji, wiedzą, że jest chory, kontakt z nim jest bardzo ciężkim przeżyciem, problemem są ludzie w niego zapatrzeni (bo „nowy święty”) – robią wszystko, żeby mu pomóc, zapominając o podstawowej przyzwoitości i nie zastanawiając się, czy nie krzywdzą drugiej osoby, ślepo wypełniając jego prośby.

O ile mi wiadomo, Ryszard nadal działa, ponieważ został zakwalifikowany jako chory umysłowo. Bardzo proszę, aby nikt nie brał jego słów poważnie. Proszę go wyśmiewać, gdy tylko zacznie coś mówić o mnie lub innym metalu. Kontakt z nim jest bardzo niebezpieczny dla psychiki. Potrafi sobie zaskarbić też przyjaźń osób, które nabierają się, że przemoc fizyczna czy gwałt są niezbędne dla „psychoterapii”. W życiu nikomu nie pomógł. Dwoje moich przyjaciół, którymi się zainteresował, było przez niego traktowane podobnie jak ja i już nie żyją, popełnili samobójstwo w latach dziewięćdziesiątych. Nie życzę sobie, żeby zakłamane żmije mnie przypisywały zaszczucie moich przyjaciół. Wiem, że potraficie sięgnąć po każde kłamstwo, żeby zarobić na srebrniki Ryszarda czy księdza, ale już wystarczy tych kłamstw.

Obiecał, że nigdy nie przestanie mnie ścigać, a ponieważ zaczęłam wychodzić z dołka, to boję się, że spełni swoje groźby i gdzieś się znowu pojawi ze swoimi kłamstwami. Piszę to, aby nikt mu już nigdy nie uwierzył.