Jedną z prawd o moim życiu jest, że nigdy się nie spotykałam z kimś, kto nie byłby blondynem. Jest to dobrze znany fakt, chociaż nie będę się posuwać do stwierdzenia, że jeden z moich znajomych z tego powodu rozjaśnił znacznie włosy.
Zatem całkowicie niemożliwe jest, żebym kiedykolwiek była związana z Rafałem, nędznym magazynierem z Biedronki, a raczej ex-magazynierem, bo zapewniał, że jeśli go wyrzucą za opowiadanie kłamstw o mnie, to Nycz mu da pracę w Kurii. Dla mnie może i u nuncjusza ten brunet kible czyścić. Nic mnie to nie obchodzi.
A za co Rafał miał być wyrzucony z Biedronki? Za to samo, co zrobiła w Zarze jego cioteczna siostra. Czyli wmawianie ludziom, że przychodzę tam kraść i jestem kurwą. Kiedy nadał na mnie w pracy ze swoim gangiem, próbował mi narzucić swoje „zasady”. Których oczywiście nie przyjęłam, tylko poszłam do mojej najbliższej Biedronki w krótkich spodenkach. Potem już og tam nie widziałam. Powodzenia w Kurii mu życzę, pewnie tam zarobi, bo jak Renata nie odrzuci pewnie propozycji dostania pieniędzy za seks.
A o co tej dwójce w ogóle chodzi? Przyczepili się do mnie już w podstawówce, bo żałosna Renata, nie mogła się pogodzić z tym, że byłam dzieckiem z dużą szansą na karierę pływacką. Oczywiście stałam się sednem urojeń Renaty oraz jej kuzyna. Postanowili mnie zaszczuć na śmierć. W czym zaczął im pomagać ojciec Renaty. Wszystko żeby tylko zrobić przyjemność Renacie, żeby jej nie bolało, że ktoś ma jakieś sukcesy. Bo jako schizofreniczka jest bardzo o wszystko zawistna.
Od tamtej pory ona i jej gang robi wszystko, żeby mi nic w życiu nie wyszło. I tylko się zastanawiają, dlaczego jeszcze się nie zabiłam, bo pewnie już były o to w ich gronie zakłady. A wszystko z zemsty, że jako ośmiolatka odmówiłam zostania kurewką tej bandy idiotów, którym przewodzi zawistna schizofreniczka.
Chyba, że uwierzymy w ich opowieść, że rzeczywiście nie wiedzą, z kim zaczęli wtedy, bo uwierzyli schizofreniczce, że jestem kimś ze slamsów i niczego nie potrafię. Nic nie poradzę, że potrafię sporo, a zawistna kurwa nic nie potrafi.
Możliwe, że jest jakieś ziaren prawdo w tej wersji, wedle której padłam ofiarą bulllyingu tylko dlatego, że schizofrenia Renaty wyselekcjonowała mnie na chybił-trafił z tłumu na korytarzu szkolnym, co może być prawdą, bo nic o mnie nie wiedzą, a ona i jej gang nie chcą zaprzestać prześladowania mnie, bo wierzą, kierując się urojeniami Renaty, że Renata zasługuje na wszystko, a ja na nic. Bo tak. Bo schizofreniczka chce wszystkiego, co ja mam. Tylko że w odróżnieniu od Renaty do wszystkiego doszłam własną pracą, a nie złodziejstwem, kurestwem i kłamstwem.
Nie znam tej schizofreniczki, chociaż lubi się podawać, za przyjaciółkę „prawdziwej Małgorzaty Wieczorek”, jednocześnie wskazując palcem w czasie konwentów na mnie jako kogoś, kto jest kurwą i się podszywa pod „prawdziwą Małgorzatę Wieczorek”. Podobnie mówiła, że zna „prawdziwą pływaczkę”, a ja miałam nie umieć pływać. Ale na jej nieszczęście w czasie Nordconu wiele osób widziało, jak uczyłam swoją siostrzenicę pływać. Furię Renaty też wywołało, że nauczyłam się jeździć na łyżwach… Nic nie poradzę, że ta pizda naprawdę nic nie potrafi.
No coż, kto jej słucha bezkrytycznie, sam sobie szkodzi.
Leczcie te schizofreniczne dzieci, do jasnej cholery. Prawo rodzicielskie powinno być ograniczone w takiej sytuacji, a taka mała tępa dziwka jak Renata, odebrania schizofrenikowi i leczona przymusem. Wiele osobom uratowałoby to życie.
Już na to za późno, więc pewnie trzeba ją wyrzucić z jakiejś naszej imprezy z bratem, do którego nie dociera, co to choroba psychiczna i upiera się, że Renata mnie zna i mówi prawdę,(1) żeby zrozumiała, czego jej nie wolno robić, a potrzeba zdecydowanych ruchów, bo to tępe bydle. A nie wolno jej się nie leczyć.
A co ja zrobię? Pewnie jak zwykle robię, gdy już wyjdę z dołka, zacznę się spotykać z jakimś blondynem.
⛧⛧⛧
(1) Renata go konsekwentnie okłamuje, twierdząc, że nie tylko jestem zawodową protytutką, ale też imbecylem bez jakiegokolwiek wykształcenia. W związku z tym idiota ex-magazynier z Biedronki (obecnie nie wiem na sto procent skąd i mnie to nie obchodzi) upiera się, że jego końskie zaloty czynią mi zaszczyt. Autentycznie uważa, że stoi na drabinie społecznej wyżej ode mnie. Cały czas ten kutas zastanawia się „skąd mam pieniądze” i dochodzi do wniosku, że to jednak z kurwienia się, a nie dzięki mojemu dyplomowi oraz ciężkiej pracy, szczególnie biorąc pod uwagę, jakie dodatkowe obciążenie psychiczne mi dowalił ze swoją kuzynką i jakie akcje organizowali na Anglistyce, a mieli już nadzieję, że udało im się sprawić, że wyrzucono mnie ze studiów. Bo na to też miałam nie zasługiwać. Mam nadzieję, że moi przyjaciele wytrzepią z niego to złudzenie i wykopią za drzwi Polconu.