Od dzieciństwa mam na karku prześladowców – maniaków religijnych oraz niebezpieczniejszego od nich schizofrenika. Jest to jeden z powodów, dlaczego powstał ten blog, muszę o tym mówić publicznie, żeby się ratować. Jestem w szoku, że tak wiele osób nadal uważa, że ci wariaci są dobrym źródłem informacji o mnie. Najważniejszym momentem dla mnie, kiedy mi zniszczono wszystko, był początek studiów. Poznałam brytyjskiego basistę i norweskiego gitarzystę w Warszawie, szłam podśpiewując sobie ulicą i zostałam zaproszona na koncert. Miałam propozycję zostania wokalistką heavymetalową. Dla kogoś wychowanego na muzyce i metalu była to gwiazdka z nieba. Adrian namówił mnie do biegania i zmiany diety, dzięki temu miałam też szansę wrócić do łyżwiarstwa. Zaręczyłam się też z Michałem. Oprócz tego ryłam też podręczniki z psychologii, żeby kiedyś zostać pisarką i konstruować wiarygodne fabuły i postaci. Zdaniem znajomego biznesmena jestem profilerem, chociaż nie mam formalnego wykształcenia. Wszystko miało znowu być od tego momentu już zawsze dobrze.
Niestety nie zgadzało się to z planami sekty, która jak zawsze chodziła moimi śladami. Napadli na mnie na Anglistyce. Rafał, jego koledzy oraz równie chora psychicznie siostra Rafała uniemożliwiali mi wejście na wykłady z pedagogiki, wyzywając mnie od kurew i odmawiając prawa do nauki. Wykładowczyni wymagała obecności na wykładach, ale zostałam fizycznie zastraszona. Niestety w Polsce wariaci to święte krowy i nikt mi nigdy nie pomógł. Dopiero gdy uznali, że mnie już wyrzucono ze studiów, bo nie próbowałam wejść na wykład, mogłam wrócić do uczestnictwa w wykładach. Ważne było dla wariatów też to, że straciłam pamięć, a Michał został przez swojego okłamywanego przez sektę ojca zmuszony do zapomnienia o mnie. Ryłam pedagogikę, przeczytałam wszystko z dodatkowych list. Chodziłam też na dyżury wykładowczyni, żeby odrobić nieobecności. Nie wzięła pod uwagę tych okoliczności i obniżyłam mi ocenę na 3. Dobrze, że dostałam zaliczenie egzaminu, widać pomimo okoliczności uznała, że opuściłam zbyt wiele z wykładów. [Uwaga errata, przypomniałam sobie ze szczegółami, jak to było naprawdę.(1)] Z innej strony wariaci biegali wszędzie i oskarżali mnie o ściąganie, nieuctwo oraz imbecylizm. Obniżano mi oceny nie tylko w czasie studiów.
Podobnie było potem w mojej pracy – nikt nigdy mi nie pomógł, moje prośby o ratunek były ignorowane, a wariaci odeszli dopiero, gdy się upewnili, że znowu z powodu traumy straciłam pamięć i udało im się wmówić mi niektóre z ich urojeń. Znowu straciłam wszystko. Piszę ten blog po to, aby ludzie inteligentni mogli mnie i siebie ratować przed pomówieniami wariatów oraz kleru zachwyconego „objawieniami” maniaka religijnego. Nie ma czegoś takiego jak „chora psychicznie żona Rafała”, którą się jego sekta zgromadzona wokół Ryszarda Nowaka „opiekuje”. Jestem niewinną ofiarą prześladowań, którą zadręczyliście razem z wariatami. Nie wyobrażam sobie, jak trzeba być głupim, żeby wierzyć w ich urojenia. Nikt mnie nie ubezwłasnowolnił, nie macie prawa odmawiać mi możliwości decydowania o mim życiu. To że nie kojarzę jakiś wariatów i z powodu traumy mam problemy z pamięcią nie znaczy, że możecie słuchać wariata i niszczyć mi życie. Zasada jest taka przy takich problemach z pamięcią – wiedza pozostaje, nawet nie uświadomiona, i człowiek ma prawo decydować z kim chce rozmawiać, trenować, czy żyć. Bo naprawdę dobrze wie, kto skrzywdził. I ucieka przed prześladowcą i gwałcicielem, tak jak ja zawsze uciekałam przed Rafałem i jego sektą. Nie łamie się bezkarnie konstytucyjnych praw człowieka, idioci. Ryszard obiecał, że jak nazwę się Lodbrok, to ucieknie i da mi spokój. Mam nadzieję, że tym razem nie kłamał. Nie mam schizofrenii, to Ryszard jest idiotą z problemami psychicznymi, który uważa, że Bóg mu zsyła wiedzę o ludziach, a chwilami wręcz podaje się za Boga (dokładne diagnozowanie Ryszarda zostawię specjalistom, ale obraża się za schizofrenika i woli maniaka, więc idę na blogu wszędzie za jego autodiagnozą i tak go nazywam – każdy ma prawo identyfikować się, jak chce), wiec próbuje od zawsze ludzi „łączyć w pary”, bo „wie, kto powinien za kogo wyjść”. Z reguły chce tak nagradzać swoich wyznawców i wydawać ich za kogoś na tyle bogatego, żeby mogli leżeć brzuchem do góry, jednocześnie karząc ludzi inteligentnych, napawając się ich cierpieniem, „bo muszą odpokutować”. Próbował wydać w ten sposób moją przyjaciółkę za mąż. Zaszczuł ją tak, że popełniła samobójstwo. W ten sam sposób został potraktowany mój przyjaciel gej – powiesił się. Mam już dosyć ludzi, którzy bez najmniejszej refleksji kupują kłamstwa tej szajki i niszczą ludziom życie. Ogarnijcie się, wy jesteście jak najbardziej zdrowi i was można zamknąć w więzieniu, czego wam szczerze życzę.
Mówiłam, że żaden biskup nie ma prawa się o mnie wypowiadać, że to bzdury wyprodukowane przez wariata? Że nie macie prawa działać na podstawie tych urojeń? Było mi wierzyć te kilkanaście lat tamu, byłabym szczęśliwą kobietą. Długo się wraca do zdrowia psychicznego po tak dużej traumie, podręcznikowo około dziesięciu lat, bez względu na pomoc. A mam za sobą już kilka takich dziesiątek. Macie, kurwa, się odpierdolić ode mnie i od Michała.
I macie przestać im pomagać mnie niszczyć.
⛧⛧⛧
(1) Muszę poprawić wspomnienie o wykładach z pedagogiki. Mój pradziadek lingwista uważał, że uczą ludzie inteligentni, ja o przedstawicielach zawodu, który mi daje utrzymanie, mam jak najgorsze zdanie. Wolałaby już iść do szkoły wojskowej, bo kobiety nie biorą udziału w bezpośrednich walkach, więc nikt by mojego batalionu nie wybił. Uważam nauczycieli za debili, szczególnie panią, która prowadziła wykłady z pedagogiki. Informacja o tym, że obecność na wykładach obowiązkowa pochodziła od wariatki, tak naprawdę pani pedagog robiła wszystko, żeby usunąć mnie z Uczelni. Nasłuchała się bzdur Ryszarda Nowaka i przeświadczona, że jest moim krewnym, powiedziała mi wprost, że się nie nadaję na studia, bo mam zespół sawanta. Czyli jestem głupia (co najwyżej 70 IQ), ale mam rewelacyjną pamięć. Dlatego obniżyła mi ocenę z 5 na 3 – bo miałam nic nie rozumieć, tylko pisać pamięci. Napisałam w sprawie tego zaszczucia list dla Policji, zaniosłam go również szefowej Instytutu Anglistyki, tłumacząc sprawę i prosząc o pomoc. Moja mama rozmawiała w tej sprawie z Rektorem. Nie miało to znaczenia, zostałam zaszczuta również przez wykładowczynię Anglistyki jako chora psychicznie i zmuszona do przyznania się do nieistniejącej choroby psychicznej, bo „inaczej nie będę mogła studiować”. Psychopatyczny maniak religijny Nowak rozkwitł, a moje wszystkie plany życiowe runęły w gruzy, rozpadłam się psychicznie i straciłam pamięć. Było to po mojej próbie samobójczej.
Oskarżanie mnie o sawantyzm jest zabawne, bo pamięć u mnie szwankuje, szczególnie autobiograficzna, co jest związane z zaszczuciem w dzieciństwie, w liceum, a potem na Anglistyce. I bardzo mi przykro, że moja inna Uczelnia, gdzie obecnie pracuję, postanowiła pójść tą samą drogę co UW i wcześniej podstawówka z liceum – czyli olać totalnie moje prośby o pomoc i usuwanie wariatów z miejsca pracy, za to zaczęłam być sekowana też przez osoby zdrowe, które się radośnie zainspirowały bełkotem wariatów. Nie mam zespołu sawanta, byłam testowana w dzieciństwie parę razy. Jestem wybitnie inteligentna. Znam angielski, bo się go nauczyłam, a nie dlatego, że spędziłam lata w anglojęzycznym kraju. Jeśli mam ładny akcent to dlatego, że w podstawówce miałam dodatkowy kurs z Angielką. Łatwo się uczę, co chyba widać było w pracy przy wdrożeniu Moodle.
Mój pradziadek był przeszczęśliwy wykonując zawód lingwisty. Ja uważam ten zawód za piekło i śmiertelną pułapkę, pełną głupich i narcystycznych nauczycieli. Przyjmę każdą pracę związaną ze sceną metalową, ponieważ tylko metale są na tyle inteligentni, że nie nabiorą się na bełkot Ryszarda i zdemoralizowanych knurów oraz knurzyc z jego sekty. Znają ich aż za dobrze i sekta się ich boi. Całe moje życie jest dowodem na to, że nauczyciele, szczególnie pedagodzy są debilami i chcę się w końcu wyrwać na wolność (chociaż muszę przyznać, że na razie da wytrzymać, tylko muszę nosić gaz pieprzowy na Ryszarda i jego sektę, bo pewnie się znowu pojawią, wracają jak kometa; szczęśliwie widuję tylko studentów w tym semestrze, a koleżanek zakochanych w Kościele i jego szaleńcach nie muszę oglądać).