Zielona sukienka i szpilki

Na początku lat dziewięćdziesiątych spotykałam się z Christianem. Znajomość zaczęła nabierać tak poważnego charakteru, że wymógł na mnie założenie zielonej sukienki, którą sam mi kupił. Dostałam kasę i miałam sobie dokupić szpilki. Kupiłam obcasy tak wysokie, że zażądałam przez telefon, żeby podjechał po mnie pod sam blok. Nie zdążył wjechać na podwórko, bo podbiegłam do samochodu. Okazało się, że bardzo dobrze sobie radzę na szpilkach każdej wysokości. Christian też się wystroił.

Zostałam zabrana do fajnej restauracji i napojona margheritami w wersji skinny (bo pilnowałam wagi). Pierwsze drinki z tequilą w moim życiu. Po upiciu mnie Christian mi się oświadczył i jego oświadczyny zostały przyjęte. Zażartowałam, że zdecydował się na oświadczyny, bo seksownie zlizałam sól z kieliszka. Dostałam drogi pierścionek, który mi potem imbecyl Rafał z kolegami zerwał z palca w budynku Anglistyki. Zgłosiłam kradzież przez telefon Policji. Christian poszedł na komisariat zgłosić ten napad na mnie. Niestety nie zrobił zdjęcia tego pierścionka przed podarowaniem mi go. A powinien, bo był bardzo drogi. O ile dobrze pamiętam białe złoto ze szlachetnymi kamieniami.

Nie mam już tej sukienki, ani szpilek, bo bardzo szybko po oświadczynach Christiana moja matka oddała je przypadkowemu człowiekowi. Zgłosiłam ponownie kradzież i wyłudzenie. Dowiedziałam się niedawno, że trafiły do Rafała, żeby mógł utrzymywać fikcję, że jesteśmy razem. Nie wiem, ile ma ukradzionych mi rzeczy, ale Policja ma dokładną listę.

Wściekłe trio, czyli zakonnica-katechetka, Rafał i Ryszard nadal chyba uważają, że zaszczuwając mnie, kradnąc moje rzeczy i fałszywie wmawiając wszystkim ludziom – włącznie z moim najbliższym otoczeniem – że jestem związana z Rafałem, zmuszą mnie do małżeństwa z tym imbecylem, który uważa że gwałcenie kobiet i bicie ich pięścią po głowie, gdy stawiają opór, oznacza miłość. Zniszczyli mi życie, odegnali od mnie wszystkich moich ukochanych swoimi kłamstwami, ale nigdy za Rafała nie wyjdę.

Byłam dwa razy zaręczona, nigdy z Rafałem. Za to ten imbecyl uważa, mnie za swoją „kurwę”, którą może dyscyplinować biciem po głowie i zaszczuwaniem (w czym pomagają mu gorliwie debile, którzy decydują się olewać moje zapewnienia, że to bandzior z półświatka – a sądzę nie tylko po manierach i możliwościach intelektualnych, ale też po tym, co mi wprost powiedział o sobie i swojej rodzinie, i do czego mnie próbował zmusić już w podstawówce, gdy wymyślił sobie z kolegami, że zrobią sobie ze mnie swoją kurewkę i że sam będzie alfonsem jak ojciec). W efekcie już prawie dwa razy próbowałam popełnić samobójstwo i parę razy traciłam pamięć. Prześladuje mnie od początku podstawówki. I mam tego dosyć.

Weźcie strzelcie się sami w ryło, zanim znowu zaczniecie mi wmawiać, że ten zdemoralizowany skurwiel był kiedykolwiek moim ukochanym. Mam o wiele lepszy gust do mężczyzn i kobiet.

Z tego, co wiem, moja matka dała mu bardzo dużo pieniędzy. Serio uważam, że została zrobiona w chuja przez zawodowego przestępcę. Mam nadzieję odzyskać wszystkie moje rzeczy. Ciekawe czy zdecyduje się bandzior oddać z dobrej woli, bez wyroku sądu, czy trzeba mu wpuścić na kwadrat ekipę policyjną, która mu zrobi rewizję.

Sukienka była z Zary i ma wartość sentymentalną, chociaż sobie odkupiłam podobną. Niektórzy powiedzą też że „tylko z Zary”, ale metale nie kupują ubrań od designerów, takie są zasady kontrkultury. Taka skromność(1) nie dotyczy biżuterii, więc pierścionek nie był z żółtego złota – bo metale nie noszą złota – ale z pieruńsko drogimi kamieniami. I nie łudźcie się, mój były podał Policji dokładną cenę i szkic, jak wygląda pierścionek. Inne rzeczy, które mi ukradliście, to pikuś w porównaniu z tą błyskotką. Więc macie duże kłopoty.

⛧⛧⛧

(1) Chodzi nie tyle o skromność, mówiąc dokładniej, ale o niszczenie planety przez przemysł odzieżowy. Chyba żadna inna gałąź przemysłu nie zakłada tak ekstensywnej gospodarki i nie zalewa nas tak niszczącymi ściekami. Sama kupuję praktycznie wszystkie swoje ubrania na wyprzedażach, żeby za dużo nie zarobili. W czasie wyprzedaży metale się rzucają na sklepy, nawet jeśli śpią na workach z kasą. A wielu śpi, nie tylko ci bogaci z domu.

Dodaj komentarz