Piwnica

Miałam włamanie do piwnicy. Na pierwszy rzut oka brakuje worków ze starymi ubraniami. Były wśród nich za małe już i zawierające owczą wełnę, na którą jestem uczulona. Nie chce mi się tego zgłaszać, ale jeśli na przykład zobaczycie gdzieś jakieś dziunie w rzeczach, które pamiętacie z czasów, kiedy przychodziłam do Paradoksu, to nie wierzcie, że są moimi przyjaciółkami i że je ode mnie dostały. Zrobiły mi taki numer w latach dziewięćdziesiątych, weszły do mojego mieszkania, oświadczyły mojej matce, że powiedziałam, że mają zabrać moje ubrania i wyszły z pudłami, w których składowałam zdobycze z wyprzedaży, które czekały, aż skombinuję sobie szafę, bo ta którą miałam była rozmiarów pojedynczego regału Billy z IKEI, czyli była o wiele była za mała (szczególnie, jak na kogoś, kim mogłam się stać).

Zdemoralizowane pindy złodziejki nigdy nie były moimi przyjaciółkami.

Szkoda, że mojej matce nie dało się wytłumaczyć, że naprawdę nikomu nie chciałam oddać moich ubrań. Oczywiście nie pomogło mi to, że zostałam przez Rafała zastraszona w budynku Anglistyki i strzelona ponownie pięścią w głowę – co robi, gdy tylko mnie widzi – więc straciłam pamięć z powodu zastraszenia i ponownych ataków fizycznych oraz prania mózgu zaserwowanego mi przez maniaków religijnych. Utrata pamięci nie musi się wiązać z utratą świadomości, chodzi o zastraszenie fizyczne. W końcowej formie wystarczy już tylko burzliwa konfrontacja z takim zbirem, żeby stracić pamięć, dlatego też ofiary gwałtu zeznają po wyprowadzeniu takiego barbarzyńcy drugim wyjściem, tak aby nie musiały go oglądać. Bardzo nie dziękuję pewnej osobie, która za niego zaręczyła, bo przez jej głupotę musiałam przejść przez piekło, żeby udowodnić w nagranej rozmowie, że psychol kłamie i znowu uciekło mi życie. Mówiłam o wiele wcześniej tej głupiej osobie, żeby się nie mieszała w moje sprawy, bo moja matka źle jej powiedziała i dzieci nie powinny się interesować sprawami dorosłych, ani nie powinna była zostać zaprzysiężona jako mój cerber i wykonawca woli mojej matki w kwestii mojego życia jako dziecko na początku podstawówki. Niestety łatwo dzieci skrzywdzić w tak młodym wieku, ponieważ potrafią wbudować sobie mylne przekonania w swoją osobowość i nie można im już pomóc.

Możliwe też że te ciuchy trafiły do Rafała. Ten z kolei działa razem z szaloną zakonnicą i wedle tego, co mi powiedzieli, oczekują, że skoro moje niektóre ubrania są u niego, to mam obowiązek za niego wyjść. Mam iść za ubraniami. Bardzo dziwne myślenie magiczne i brak jakiegokolwiek sensu. Na całe szczęście zapełniłam dwie szafy i mam dosyć ciuchów, żeby się odnaleźć chyba w każdej sytuacji.

I jak już jesteśmy przy temacie ubrań – oddałam jednej ze swoich siostrzenic sukienkę sylwestrową, w której byłam w Hurgadzie. Nie miałam już wpływu, gdzie dalej trafiła, nie odpowiadam za jej dalsze losy. Ale biorąc pod uwagę, że Rafał za moimi plecami przedstawia się jako ktoś mi bliski i był w stanie ogłupić chyba już wszystkie osoby, o jakich tylko pomyślał, lub których dane ze mnie wydusił, to jego przechwałki, że sukienka trafiła do niego i się nią posłuży wraz z innymi rzeczami, które mi ukradł, żeby udowodnić, że niby z nim jestem i zmusić sądownie do uległości, mogą być nieprzesadzone. Na wszelki wypadek informuję że w Hurgadzie byłam z koleżanką z UW, nie z tym psychopatą z manią religijną, który jest też damskim bokserem, a prześladuje mnie od dzieciństwa wraz z innymi chorymi osobami. Zdjęcia zrobione przemocą lub podstępem też nie stanowią dowodu.

Krewne Rafała z Gdańska (tak, to są jego krewne, nie moje) zrobiły mi lata temu zdjęcie pod prysznicem w klubie fitness, który obecnie należy do sieci Zdrofitu. Nie wiem, jak nie tam wytropiły, pewnie zebrały informacje od wspólnych znajomych, albo coś podsłuchały w Paradoksie. Owszem, istnieją moje nagie zdjęcia, ale zgłosiłam naruszenie prywatności Policji, zgłosiłam też kradzież butów, ale nic z tego nie stanowi jakiegokolwiek dowodu, który mógłby mnie zmusić do przyznania, że jestem „żoną” Rafała i że ma prawo mną pomiatać, czy uważać się za mojego właściciela. To wariat próbujący udokumentować i uprawdopodobnić swoje urojenia. Podobnie działa ta nieszczęsna zakonnica, która już dawno powinna była się leczyć.

Nie jestem jego „kurwą”, którą musi zmusić do małżeństwa lub pójścia do klasztoru, żeby zrobić ze mnie kogoś „porządnego”, kto ma odpokutować za jakieś urojone przez to grono grzechy. To maniacy religijni, a nie moi przyjaciele.

Możliwe też, że za włamanie do piwnicy nie odpowiada nikt z gangu Rafała. Jakby nie było, udało mi się naprawić skobel. Wystarczyła krótka wizyta w Leroy Merlin i po zasięgnięciu języka trafiłam do działu, którego nigdy wcześniej nie odkryłam – budowlanego, gdzie na półce czekał odpowiedni środek do napraw, nie za drogi i w niewielkim opakowaniu. Czyli coś, czego szukałam.

Polecam.

Dodaj komentarz