Muszę poprawić jeden z poprzednich wpisów.
Ragnar Lodbrok jest przodkiem Christiana V. – nie moim – i po nim gość odziedziczył „gen Ragnara”, przed którym ostrzegani są wszyscy mężczyźni z jego rodziny (i kobiety, które się z nimi spotykają). Najwyraźniej siedzi na chromosomie Y i sprawia, że każdy facet z tej rodziny w odpowiednich – lub raczej nieodopowiednich – okolicznościach zamienia się w berserkera, nad którym kontrolę przejmuje pień mózgu i zaczyna walczyć na śmierć i życie. Żadna kobieta nigdy nie została zaatakowana, bo podobne wybuchy wściekłości dotyczyły zawsze walki o kobietę.(1)
Moim przodkiem z epoki wikingów, o którym opowiadał mi tata, jest Harald Pięknowłosy, król Norwegii. Siostra mojego prapradziadka wyszła za przodka Christiana (chociaż była ostrzegana o genie Ragnara). Ludzie z mojej linii genetycznej byli zawsze roztropni i potrafili opanować impulsy wypływające z archaicznej „gadziej” części mózgu. Chociaż też nie należy nas lekceważyć, bo – jeśli trzeba – gryziemy mocno. A sam Harald Pięknowłosy wycofał się z afery, jaką była napaść na Anglię na czas i uważał Ragnara za wariata. Bo wiecie – Norwedzy są tymi spokojnymi, a wszystkiemu zawsze są winni Duńczycy. Tak mnie uczył tata i dziadek.
Zabawne jest, że mój ojciec uważał się za Norwega i Francuza, który mieszka w Polsce tylko dlatego, że moja matka nie chciała mieszkać we Francji, nie mówiąc już o Norwegii. Nie miała talentów lingwistycznych i nie odnalazłaby się w żadnym z tych państw. Dodatkowo mój pradziadek jej nie polubił. Moja prababcia ze strony ojca była Polką, ale to z kolei nie przeszkadzało mojemu dziadkowi uważać się za pełnokrwistego Norwega – szlachta jakoś tak zawsze miała, że mariaże z zagranicznymi pannami nie wpływały na narodowość dzieci. Dopiero mój ojciec był „mieszańcem”, bo jego matka Francuzka odcisnęła swoje piętno.
Tata przyjechał do Polski studiować, bo taką miał fantazję.
⛧⛧⛧
(1) Jedyne, co mogę zalecać w podobnych przypadkach, to praca z psychologiem i rozpoznawanie sytuacji, które są mechanizmami spustowymi, unikanie ich. A także panowania nad furią – chociaż tego najlepiej uczyć się, kiedy jest się szczylem, a nie zgadzać się na przeniesienie do innej amerykańskiej szkoły po walce na pięści o laskę.