Jak już napisałam wcześniej prześladuje mnie schizofrenik z tak schizofrenicznej rodziny, że czacha paruje. Na obronę osób, które im pomagają mogę powiedzieć, że jeśli się nie uruchomi takiemu mechanizmu spustowego i nie zarejestruje bełkotu, to rzeczywiście można nie zauważyć od razu z kim ma się do czynienia. Szczególnie jeśli cała rodzina schizofrenika mu pomaga, a do tego zdobędzie sobie wielu pomagierów oddanych mu duszą i ciałem.
Niestety jednym z mechanizmów jakie kierują schizofrenikiem jest potrzeba udowodnienia, że jego urojenia są prawdą. Stąd się bierze osaczanie ofiary, wymawianie całemu otoczeniu ofiary, że to co mówi schizofrenik to prawda, a sama ofiara ma problemy psychiczne. Na całe szczęście we współczesnej dobie meldowania się na Facebooku mogę udowodnić, że jestem dokładnie tam, gdzie jestem, a nie na przykład w górach, gdzie mnie chciałby widzieć schizofrenik, chyba że zmienił w międzyczasie swój schemat postępowania, ale bardzo w to wątpię.
Schizofrenik nie kryje się ze swoimi zamiarami wobec ofiary – ona najczęściej dobrze wie, przed czym ucieka. Za to jej otoczenie widzi kulturalnego młodzieńca, który ma całą armię enablerów, która łże, że gość jest na przykład utalentowanym matematykiem a nie magazynierem z Biedronki. Schizofrenik uważa swoją ofiarę za przedmiot, którym może zrobić, co chce i który ma wykonywać dokładnie polecenia „swojego właściciela”. Nie zamierzałam nigdy na to pójść.
Schizofrenik Rafał i jego rodzina nękają mnie całe życie, znajdując coraz to nowych pomocników przejętych szlochami chorego prześladowcy i jego urojeniami. Jakiś czas temu dopadli mnie w pracy i namówili do dołączenia do ataku na mnie osobę, którą najmniej o coś takiego podejrzewałam. Próbowałam temu komuś przemówić do rozumu, zwrócić uwagę na to, że to ja jestem atakowana (w końcu nastąpił klasyczny atak w miejscy pracy, ja sama człowieka unikam, jak się da). Usłyszałam wtedy od kogoś, kto dołączył do obozu wariata, że nie „będzie enablerem”.
Zabolało mocno, ale przeżyłam. Powiem tej osobie to co wtedy – „nie jesteśmy już rodziną”. Będąc po psychologii – szczególnie społecznej, co oznacza znajomość mechanizmów zaszczucia i terroru – ta osoba nie miała prawa dołączyć do schizofrenika atakującego obiekt swojej obsesji w miejscu pracy. Sama jest enablerem – czyli pomocnikiem – schizofrenika.
W życiu nie spodziewałam się, że usłyszę, że ktoś musi być wobec mnie bezwzględny i okrutny, bo wierzy, że kogoś skrzywdziłam i że stoi po stronie mojego prześladowcy. I że akurat ta osoba będzie aż tak bezwględna i okrutna. Cóż mogę powiedzieć, wybrała stronę świadomie, wysłuchawszy, co mam jej do powiedzenia. Nie zostało mi nic więcej niż się pogodzić z tym, co się stało i pójść dalej.
Chcę, żeby ta osoba wiedziała, że będę to pamiętać zawsze. Tak się rozmawia z enablerem z rodziny.