Zaprzyjaźniłam się, kiedyś z pewną osobą, nie zdając sobie sprawy, jak w rzeczywistości jest tępa i pusta. Zdarzyło mi się, przepraszam, miałam wtedy amnezję i zapomniałam, czego można się spodziewać przyjaźniąc się z kimś, kto nie słucha metalu.
Nie muszę dodawać, że jest to już moja była przyjaciółka.
Oczywiście jak zawsze moim tropem podążyła „moja” schizofreniczka oraz jej cała rodzina i zaczęła ją urabiać. Nie mogę wyjść z zadziwienia, że ta osoba – niczym mała idiotka z Płocka (przepraszam ludzi z Płocka, nie znam stamtąd nikogo, to tylko przykład) – uwierzyła, że byłam kiedyś prostytutką. Co więcej nie wystarczyło jej moje zapewnienie, że te rewelacje, którymi się jara niczym imbecyl ze szkoły specjalnej pochodzą od ludzi chorych psychicznie i że najlepiej by było, żeby doniosła o ich pojawieniu się Policji. Profiler tam zatrudniony wiedziałby, co robić. Zamiast tego została ich enablerem.
Dowiedziałam się jakiś czas temu, że wbrew memu zapewnieniu, że nigdy nie byłam kurwą i w taki sposób nie zarabiałam, rozpowszechniła te kłamstwa wśród różnych fanów i ręczyła za schizofreników. Zarzucała mnie fałszywymi oskarżeniami o plagiaty, zupełnie nie reagując na zapewnienia, że z wytwórczynią tych pomówień, lub mówiąc dokładniej, urojeń, się nie kontaktuję. Jakoś zabrakło tej pani inteligencji, żeby zajarzyć, że ktoś normalny po pierwszym „ukradzeniu” (oczywiście nikomu nic nie ukradłam) jakiegoś tekstu, przestałby takie teksty udostępniać i zerwałby kontakty (oczywiście nigdy żadnych kontaktów nie było, tylko byłam prześladowana).
Opisałam już we wcześniejszych wpisach, jak funkcjonuje schizofrenik, może sobie ta pani powinna te moje uwagi dobrze przestudiować oraz się zastanowić nad swoim postępowaniem. Nic tej schizofreniczce nie ukradłam, nie mam z nią kontaktu, nie prześladuje jej, nie jestem z Gdańska, mam ludzi którzy o tym zaświadczą.
„Moja” schizofreniczka owszem jest z Gdańska właśnie, tylko z powodu schizofrenii – która jest chorobą degeneratywną mózgu, więc sobie raczej nie przypomni, tylko będzie bełkotać – nie pamięta, gdzie się spotkałyśmy po raz pierwszy. Przypominam – zaczęła mnie prześladować, bo jej krewnej, chorej psychicznie zakonnicy, pochwaliłam się, że trenuję. Zakonnica powtórzyła to chyba wszystkim swoim znajomym i krewnym – także z Gdańska – dodając swoje urojenia. Stało się to jądrem obsesji tej schizofreniczki. Prześladuje mnie od tamtej pory i niszczy wszystkie sprawy w moim życiu, o które jest zazdrosna. A Rafał ma obsesję związaną z głównym urojeniem tej katechetki – która jest jego ciotką – czyli rozpowiada, że jestem kurwą, powiedział, że chce się żenić z tą urojoną kurwą, i przejąć po mnie mój majątek, bo „kurwa na nic nie zasługuje”. Ktoś z tego grona uroił sobie, że przerwałam studia na jakiś czas, żeby pójść do zakonu. Ja, satanistka i poganka? Czy wyście już zupełnie postradali rozum, że w to wierzycie???
Ojciec Rafała powinien być wywalony z Biedronki (a przynajmniej ze sklepu, który był w tamtym miejscu na początku lat dziewięćdziesiątych) po tym, jak publicznie zaczął mnie wyzywać od prostytutek, wywrzaskując, że jego sklep nie jest dla kurew. Plus jeszcze kilka innych urojeń na mój temat. Zadzwoniłam na policję z pobliskiej budki telefonicznej na Policję, informując o ataku osoby chorej psychicznie na mnie. Z Rafałem postępowałam podobnie. Tak się składa, że ludzie z aktywną psychozą nie mogą pracować w sklepie i atakować klientów. Nie nadają się do tego.
Nie wiem, dlaczego moje problemy z wariatami są dla wielu osób zabawne.
Po występie ojca Rafała przestałam tam robić zakupy. To oczywiste, że się omija miejsca, gdzie są osoby niebezpieczne i chore psychicznie. Ale to moja najbliższa Biedronka i na całe szczęście obecnie mogę spokojnie robić tam codziennie zakupy. Jestem przekonana, że się pozbyli psychola, a nie że on jak ojciec „pozbył się kurwy ze swojego sklepu.”
Wracając do mojej byłej przyjaciółki. Uwierzyła schizofreniczce z Gdańska, że jest naczelną metalówą Rzeczpospolitej. Jest to tak zabawne, że jej ojcem jest Ryszard, Pogromca Metalu i Rocka, którego obsesją – tak samo jak chorej psychicznie zakonnicy, byłej mojej katechetki – jest szkodliwość metalu i rocka, które przyniosą koniec świata, apokalipsę i ogólny upadek wszystkiego. Ręce mi opadły, gdy usłyszałam, że córka Ryszarda miałaby być odpowiedzialna za dźwięk na koncertach, a muzycy metalowej umierali z miłości do niej, a nawet mordowali, gdy okazywało, że ich nie kocha. Jednocześnie byłam przez byłą już przyjaciółkę namawiana do bojkotowania Darskiego za zniszczenie Biblii na koncercie.
Kolejny raz mi coś opadło. Jeśli chcecie poznać moje zdanie, to je wyjawię. Jebie mnie, czy ktoś zniszczył rekwizyt teatralny w czasie koncertu, czy sztuki teatralnej. Nie dam Adama niszczyć. Tylko ja bym to zrobiła jeszcze zabawniej, bo zamówiłabym egzemplarze z drukarni z krzyżem na okładce, a środkiem wypełnionym bełkotem typu „Lorem ipsum„, używanym do wypełniania pustych szpalt czy kolumn, żeby zwizualizować layout książki lub czasopisma. W sądzie pokazałabym jeden z egzemplarzy i umowę z drukarnią. Ciekawe, czy świr z Opus Dei, nękający sądownie Adama, nadal by twierdził, że rekwizyt to obiekt sakralny. Nie mówiąc o tym, że nie wierzę w obrazę uczuć religijnych, jeśli kogoś nie było na koncercie, jakby nie było imprezie biletowanej. Ryszard nie wie, co naprawdę zostało spalone, bo nie miał w ręku tego rekwizytu, widać było tylko krzyż na zdjęciu z koncertu. A palenie krzyży jakoś nigdy nikomu nie przeszkadzało, przypomnijmy na przykład Ku Klux Klan i wyczyny tej organizacji.
Zupełnie nie rozumiem, jak można być tak głupim, żeby wierzyć we wszystkie urojenia tych schizoli z Gdańska, przyklaskiwać im oraz wziąć udział na równo z nimi w niszczeniu mi życia, obrzucaniu oszczerstwami i zastraszaniu.
Shame, shame, shame.