Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego armia księży czatuje na oddziałach ginekologicznych, a nie ma ich w innych miejscach w szpitalu? Odpowiedź jest prosta – dbają o powołania zakonne i tak naprawdę czekają na pojawienie się w ich pobliżu pacjentki po brutalnym gwałcie. Jest to zachowanie opisywane w podręcznikach dla psychoterapeutów, a produktem formowania na zakonnicę jest z reguły psychopatyczny potwór, jedna z najgroźniejszych dla psychiki osób. Zamiast przepracować swój ból w ramach psychoterapii, wykorzystuje go, żeby topić „nieczystości” i chronić dziewczyny przed seksem, uważając, że tylko prostytutki to lubią. Trafiłam na taką pizdę na lekcji religii w pierwszej klasie podstawówki.
Trafiła do szpitala jako ofiara gwałtu i wziął ją w obroty lokalny ksiądz. Sami księża nie radzą sobie z własną seksualnością, więc nie powinni brać się za „psychoterapię” ofiar przestępstw seksualnych. Mają maniery młota pneumatycznego i z podobną finezją traktują ludzką psychikę. Wmawiają swojej ofierze, że będzie „czysta” – o ile nigdy nie będzie próbowała mieć żadnego życia. Najlepiej żeby poszła do zakonu i wiedziała, że seks boli, i że nie ma czego szukać w świecie. I że tak właśnie chce „Bóg” – czytaj zaburzony seksualnie ksiądz z ginekologii. Przy okazji, mój bóg, Odyn wcale tak nie chce, ale ja jestem wulgarną poganką, przeszłam na norweski poganizm po spotkaniu tej zakonnicy, która koniecznie chce przekazywać swoją traumę dalej i mnie między innymi wybrała na swoją ofiarę. Jedna z moich koleżanek uciekła przed nią do Amsterdamu.
Ofiary gwałtu, które przeszły kościelne pranie mózgu, są potworami. Mój potwór wyselekcjonował mnie do swojej grupy, jeszcze zanim się odezwałam i jak napisałam gdzie indziej, trafiłam do salki przyklasztornej, a nie z resztą klasy do głównego kościoła. Zaznaczmy, że ludzka seksualność jest bardzo mocną siłą – jest czymś pozytywnym i nie wolno się jej wyrzekać. Zakochany człowiek nie jest zdolny do uprawiania miłości z kimś innym niż ukochany lub ukochana, ale to jest zupełnie inny przypadek niż zniszczona psychicznie ofiara gwałtu, której odmawia się nawet prawa do masturbacji. Tłumienie seksualności i ograniczanie, w czym prym wiedzie Kościół katolicki, zawsze kończy się nieprawidłowym rozwojem psychiki. Szczególnie jeśli zgwałcona została i trafiła w szpony księdza szesnastoletnia dziewczyna, jak ta zakonnica. Jest za młoda, żeby się obronić, ale na tyle dorosła, żeby rodzice nie mogli jej uratować przed księdzem. Ksiądz ją uzależnił od siebie i zastraszył tak, że sama do niego biegała, oszukiwał ją obietnicą „świętości” i tego, że dzięki jego naukom przestanie cierpieć. Bzdura, wepchnęła tylko to cierpienie w głąb siebie i nauczyła się nienawidzieć. Niechęć do swojego ciała przeniosła na inne kobiety i dzieci. Jej „przewodnik duchowy” uważa to za ideał kobiecości, ja jednak widzę w tym analogię do tego, jak zdeformowana jest psychika prostytutki. Nienawiść do innych, szczęśliwszych kobiet jest tak charakterystyczna także dla prostytucji, nie tylko dla tej zakonnicy, że bije po oczach, tak samo jak wysługiwanie się mężczyznom, którzy uważają się za władców i posiadaczy kobiet. Nikt z kleru nie będzie mną rządził, ani mi mówił, co mam robić z moim życiem, ani z kim się spotykać. Nie jestem ich własnością, nie jestem ich kurwą. Niech sobie rządzą zakonnicami i je robią w konia. Moja katechetka przejęła od swojego duchowego oprawcy jego wizję kobiecości – w której mieści się obrzydliwy schemat kurwa/święta i postanowiła zostać świętą, jednocześnie wszystkie cieszące się życiem kobiety, uznając za ladacznice i je szczerze darząc biologiczną wręcz nienawiścią.
Osoby jak ta zakonnica dostają furii, gdy ktoś zgłasza odmienne zdanie i prześladują swoje ofiary przez całe życie. Sama tego doświadczyłam. W przeciwieństwie do niej moja mama była zdrową psychicznie kobietą i byłam uczona, że seks jest czymś dobrym, chociaż dla dorosłych. Zakonnica za to zaczęłam indoktrynować grupę wmawiając, że „czyste” kobiety powinny dać się poniżyć i uprawiać seks tylko dla posiadania dzieci, a najwyższą formą kobiety jest nieposiadająca dzieci zakonnica.
Sprzeciwiłam się temu i od tego momentu zaczęła się moja gehenna. W oczach zaburzonej zakonnicy stałam się osobą w której „rozpoznała zagrożenie prostytucją” i postanowiła mnie koniecznie uformować na zakonnicę. Z ulgą podjęłam długie treningi po południu i zrezygnowałam z religii. Zauważyła moją nieobecność na religii i dostała furii, bo „tobie nie wolno nie chodzić na religię, bo ciebie wyznaczyłam do zakonu”.
Jakby tego było mało do wrzasków doszły czyny. Poszczuła na mnie dzieci z religii, wraz z ich rodzicami. Jeden z ojców postanowił jej wrzaski wziąć na poważnie i przyjął na siebie trud zgwałcenia dziewięcioletniego dziecka. Złapał mnie na ulicy, gdy wracałam od koleżanki i zaniósł do męskiej toalety w budynku liceum Reytana, gdzie przystąpił do czynu. Nie mogłam mu się wyrwać, ale gdy zaczął zdejmować mi spodnie uznałam, że sprawa jest tak poważna, że mam prawo bronić się każdym sposobem i udało mi się wsadzić mu palce w oczy. Wyrwałam się i uciekłam do domu. Był to ojciec Rafała, który – ponieważ cały czas twierdziłam, że chcę w przyszłości wyjść za mąż, a nie iść do klasztoru (w którym by mnie ta pizda zakonna zabiła, bo to stały schemat, w takich sprawach) – postanowił, że wyjdę za jego syna. Nie dziwię się, w porównaniu z nimi moja rodzina to bogacze, sami byli zawsze ludźmi z marginesu społecznego, którzy oprócz braku ogłady, zawsze mieli też brak majątku oraz brak wykształcenia.
Ojciec Rafała próbował też zgwałcić moją mamę, ale na całe szczęście udało jej się uratować takim samym sposobem jak mnie. Kościelne potwory mają zawsze ten sam sposób postępowania – osłabić psychikę za pomocą traumy, a potem przystąpić do prania mózgu i wywoływania poczucia winy. Za nic nie odpowiadam, nikogo nie skrzywdziłam. Skrzywdzono mnie i mojego narzeczonego z lat dziewięćdziesiątych. Ja walczę na blogu, mam nadzieję, że już wkrótce, spotkacie się z nim i moim przyjaciółmi w sądzie. Nie myślcie, że macie jakiś immunitet, tylko dlatego, że jesteście ofiarami prania mózgu – prawda jest taka, że macie obowiązek walczyć, z tym co włożono wam do głowy i nie wolno wam nikogo krzywdzić. Patty Hearst pomimo zaawansowanego syndromu sztokholmskiego i prania mózgu została skazana na bardzo długi pobyt w więzieniu, pójdziecie w jej ślady.
Moja mama była zaszczuwana w naszym domu przez przychodzących i nękających ją kościelnych idiotów, też przeszła pranie mózgu. Kupiłyśmy psa obronnego i na całe szczęście niespodziewane wizyty się skończyły, bo pies nas obronił parę razy. Nie wiem, dlaczego Policja nie pomaga w takich sytuacjach? Od razu jakiś psychiatra broni takich zbirów jako chorych psychicznie. Sami też wiedzą, jak symulować choroby psychiczne tak, żeby zyskać immunitet i móc mordować ludzi pomówieniami i wyrzuceniem z pracy. Jak już gdzieś pisałam, ofiara przemocy seksualnej i psychicznej w końcu zawsze podporządkuje się swojemu oprawcy i robi to, co ten chce. dotyczy to tak samo niechcianej rozmowy z księdzem, jak i samobójstwa. Można kogoś w taki sposób zabić. Dla mnie nie byłoby to łatwe czy wykonalne, ale ci ludzie robią to z zachwytem i sadyzmem. Mam dosyć już słuchania o kolejnych samobójstwach po „rozmowie z księdzem”.
Ciekawe, że mając bardzo zdolne i utalentowane dzieci wypadamy na tle innych krajów tragicznie jeśli chodzi o współczynnik inteligencji. Według danych, które mi wpadły w ręce Polska jest na 38 miejscu na 40 badanych krajów z IQ około 98, podczas gdy znajdująca się na pierwszym miejscu Japonia szczyci się ilorazem około 108. Na czele listy znajdują się kraje, w których ceni się nauczycieli, a nie katolicki kler. Będziemy jeszcze głupsi, jeśli będziemy dalej pozwalać, żeby psychopatyczny kler mordował mściwie dzieci, które poddają w wątpliwość informacje podawane przez niedouczonych katechetów. Najinteligentniejsze dzieci zawsze będą tak robić i zawsze nauczyciel będzie musiał sobie radzić z dociekliwymi uczniami. Czasem wytykają nam błędy i oczekują merytorycznej dyskusji, a nie prania mózgu, nasyłania gwałcicieli i pomówień. Wszystko to spotkało mnie i kilkoro innych osób. Doliczyłam się w sumie trojga osób z otoczenia mnie i mojej rodziny, które zostały zakatowane przez psychopatyczne bojówki z Opus Dei. Sama uczę, ale nie wyobrażam sobie, żeby można było potraktować dziecko lub młodego dorosłego inaczej niż z szacunkiem. Nie możemy sobie pozwolić na takie niszczenie naszej puli genetycznej oraz na zastraszanie i uniemożliwianie swobodnego rozwoju ludziom tylko dlatego, że jakaś zakonnica zamiast pójść na psychoterapię przeszła pranie mózgu i zwróciła całą swoją nienawiść w stronę ładnych i inteligentnych dziewczynek lub inteligentnych i ładnych chłopców.
Schemat według, którego działają kościelne potwory jest prosty – jeśli ofiara nie zgadza się dobrowolnie na sesje z piorącym mózg księdzem (który się jej domaga, bo „rozpoznaje powołanie”), wołają specjalistów od grubszej roboty, czyli tę część Opus Dei, która uważa się za „prawdziwy i wewnętrzny” Kościół. Są specjalistami od zaszczuwania ofiar odmawiających współpracy na śmierć. Wolą, żeby ktoś się zabił, a nie odszedł od Kościoła, szczególnie, gdy jakiś potwór w habicie kogoś sobie upatrzył i uważa, że ma prawo ręcznie sterować całym życiem tej osoby, programując ją na nieszczęsny żywot. A wszystko zgodnie z angielskim powiedzeniem „misery loves company”, co znaczy coś więcej niż tylko „nieszczęścia chodzą parami”.
Mój potwór, czyli ta zakonnica, ma wielu pomagierów. Oprócz Ryszarda, jego żony i córki, pomagają mu pożyteczni katoliccy głupcy, których sobie urabiali latami. Zostałam opluta przez znanego w fandomie księdza (który wraz z biskupem szczodrze zawsze rozdawał łapówki i szczuł na mnie fanów), trafił mnie prosto w oko. Zostałam też spoliczkowana przez jego brata. Cały gang skupiony wokół Rafała zaszczuł mnie na forum fandomu i wygonił z sali. Podobnie zostałam potraktowana na gali nagród Zajdla. Przy okazji, wedle tego, co mi powiedziano, zakonnica kazała wyrzucić moją nominację do tej nagrody.
Przez te traumatyczne wydarzenia tracę pamięć łatwo, szczególnie gdy jestem tak brutalnie atakowana. Po raz kolejny wychodzę z amnezji i składam psychikę w jedną całość. Dla mnie to środowisko jest już cieniem tego, czym mogło się stać. Nigdy moja noga tu nie stanie. Obiecywano mi przeprosiny, ale się nie doczekałam.
Moja przyjaciółka, Iwona Klicka, która sama została zgwałcona jako nastolatka, chciała porozmawiać z zakonnicą i jej pomóc zrozumieć cała sytuację. Rozmawiała wcześniej z moją mamą i wiedziała, że wcale nie zaszczułam żadnej norweskiej księżnej, ani nikomu ni zrobiłam krzywdy. Niestety nie posłuchała moich ostrzeżeń i machina kościelnej nienawiści ruszyła w jej stronę, próbując je coś wytłumaczyć. Nie tylko została ponownie zgwałcona i zastraszona. Zaczęły się wędrówki do jej pracy i na uczelnię. Opowiadano o niej kłamstwa. Podobnie jak w moim przypadku osoby zupełnie niespokrewnione i obce podawały się za kogoś z rodziny i przekupiwszy psychiatrów próbowały ją przemocą zamknąć w psychiatryku. Po kolejne próbie im się udało. Po pobycie w psychiatryku Iwona popełniła samobójstwo. Tak wygląda miłość bliźniego w wykonaniu kleru.
Żyję tylko dzięki temu, że umiem pisać email i alarmowałam kogo się dało. Prokurator bez zajrzenia do bazy danych kupił baśń o tym, że kogoś mogę zabić i że Ryszard Nowak jest moim wujkiem, a Rafał mężem. Pomimo moich protestów, że to obce osoby, nikt nie raczył zajrzeć do licznych skarg moich rodziny na tych ludzi. Krótkie przejrzenie akt sprawiłoby, że szybko odpowiednie osoby przejrzałyby na oczy. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak można być kimś z Prokuratury i niczego nie weryfikować. To jest system mafijny państwa – gdzie urzędy nie wykonują swoich obowiązków, za to liczy się, kto kogo zna. Nikt nic nie weryfikuje, a psychiatrzy diagnozują wedle zaleceń tego, kto płaci, łamiąc wszystkie diagnostyczne reguły. Wiem, jak wygląda prawidłowa diagnostyka, bo przeczytałam odpowiedni podręcznik w dzieciństwie, żeby komuś w czymś pomóc – od tego momentu rodzina wiedziała, że jestem geniuszem. Wkurza to randomowy kler i robią wszystko, żeby mnie przyciąć. Więc owszem, z powodu stresu kompetencje i IQ spadają, ale nie na tyle, żebym przestała się cenić i wyszła za Rafała, lub nagle zgłupiła i zaczęła śpiewać w jednym chórze z kościelnymi imbecylami. (Michała też nie chcę.)
Najbardziej mi pomógł mój narzeczony z lat dziewięćdziesiątych, który powiedział, że znowu będzie czekać. Ambasada pomogła mu znaleźć odpowiedniego dla mnie psychoterapeutę, niszcząc plany psychopatycznego kleru, który sądzi, że „jestem przeznaczona dla Kościoła”. Brakowało im waginalnego gwałtu, żeby mną odpowiednio wstrząsnąć i wmówić, że nie chcę seksu, bo boli, więc wmówili mi liczne gwałty, również zbiorowy. I prali mózg, wmawiając nieprawdę w taki sposób, że możliwe, że zrobiliby ze mnie katolicki odpowiednik Patty Hearst, gdybym nie otrzymała pomocy. Chociaż bardziej prawdopodobne, że tym razem już bym się skutecznie zabiła. W każdym biskup-psychopata, który mnie również nęka od lat i chyba tym wszystkim steruje, był pewny zwycięstwa w stu procentach.
Co zabawne dopiero interwencja Ambasady Norwegii sprawiła, że polska Prokuratura zaczęła zaglądać do licznych dokumentów z dawnych czasów i odkryła zadziwiona, kim jestem. A mogli tak od razu, zamiast na klęczkach pytać kleru, co jeszcze dla nich mogą zrobić i jak nie zaszczuć.
Po moich doświadczeniach powiem jedno – nie chrzcijcie dzieci i wypisujcie je z religii, bo za chwilę może być za późno i któreś z nich stracicie. Skoczy z dachu i jeszcze sami będziecie oskarżani, że to przez was. Jeśli o mnie chodzi, to kler nie wejdzie do mojego mieszkania nigdy.
Hańba Polski jest ewidentna. I należy polską dziwkę lać po pysku, a nie mnie.
1 komentarz do “Zakonna”
Możliwość komentowania została wyłączona.