Archiwum miesiąca: grudzień 2024

Imbecyl

Imbecyl Ryszard dobrze wie, że jego córki są chore psychicznie, ale nie zamierza ich leczyć. (Dokładniej mówiąc, jest podporządkowanym im schizofrenikiem, jego Bóg słucha ich Boga „bo są lepsze, bo chodzą od jego żony.) Robi wszystko, żeby ukryć, że są chore. Obawiam się, że jest tak głupi, że nawet nie jest w stanie zrozumieć, czym jest choroba psychiczna i czym są urojenia. Z powodu ograniczeń umysłowych nie dociera do niego jak wielką krzywdę wyrządza innym. Nie ogranicza się jednak do zaprzeczania ich schizofrenii, otacza je taką ochroną, że mogą sobie robić, co tylko chcą. Robi wszystko, żeby nie musiały się leczyć i zaszczuwa osoby, które chcą im pomóc. Kłamie i manipuluje wszystkimi, żeby tylko utrzymać iluzję, że ich urojenia są prawdziwe, za to inni ludzie są chorzy. Zaszczuwa ludzi na śmierć. I tak od dzieciństwa trwa ten cyrk.

Rozmawiałam z Dorotą na temat tego, że zawsze okazuje się, że jest w związku z którymś z moich facetów lub kimś, o kimś myśli, że jest moim obecnym narzeczonym. Okazało się, że „Bóg jej mówi” że to jest jej mąż. „I ja to wiem, to jest mój mąż. Tylko muszę zrobić wszystko, żeby inni to wiedzieli. I ty nie możesz mi tego zniszczyć. Bo jak kończysz z nim, to Bóg mi mówi, że to już też koniec.” Zgadza się to z opisem, czym się kieruje schizofrenik, który przeczytałam w podręczniku kryminologii. Dokładniej chodzi o zawiść – obie schizofreniczki koniecznie muszą uchodzić albo za autorki moich tekstów tłumaczeń, albo żony moich narzeczonych. Z tym, że nie ja kończę z tymi facetami, niestety upór Anny, która uważa, że musi mnie wydać za Rafała, kończył za mnie te związki, bo – jak mi powiedziała – „jesteś kurwą i musisz za niego wyjść i ja mu mówię, co ma mówić, bo ja wiem, że tylko jak wszyscy będą wiedzieli, że jesteście razem, to się w końcu zmusisz i on będzie Bogiem, bo ty będziesz musiała wypełniać jego polecenia.” W efekcie wszyscy moi byli słyszeli, że jestem z Rafałem i ode mnie odchodzili. Zaczynałam wtedy inny związek, o którym dowiadywała się Dorota, a obie siostry zbierały zawsze o mnie informacje, ciągnęły za język moich znajomych albo moją matkę. Ryszard jest od nich tak uzależniony psychicznie, że sam działa jak schizofrenik. Sam mi powiedział – „to ja ci Varga zabieram, bo ona musi go mieć, jej Bóg tak powiedział. A ty masz być z Rafałem, bo Bóg Annie tak mówi”. Nie obchodzi mnie, co „Bóg” im mówi.

Jak już gdzieś wspomniałam, Dorota myli Christiana z Kristianem, ale akurat Varg jest żonaty od lat dziewięćdziesiątych i nic tego raczej nie zmieni, poznałam kiedyś jego żonę. Christian też jest żonaty, też poznałam żonę, więc zero szans na „związek” z Dorotą. Rozmawiałam z Dorotą kiedyś w towarzystwie Prokuratora i udało się ją zmusić do poważnego zastanowienia, ale niestety po zapytaniu jej, co myśli, gdy ludzie mówią jej, że jest chora psychicznie, odpowiedziała, że zastanawia się nad tym solidnie, ale dochodzi do wniosku, że to inni są chorzy. Bo to norma, że Bóg tak do ludzi mówi, tylko nie wszyscy to słyszą. Oświadczyła wtedy, że będziemy musieli ją wsadzić do psychiatryka wyrokiem sądu, bo sama się nie będzie leczyć. Czemu nie, tylko łyżek nie mam, żeby się tym zająć. Nadal nie jestem w najlepszej formie.

Byłoby to może i zabawne, gdyby nie to, że od zawsze jestem obiektem zawiści i obsesji Anny oraz Doroty. Oprócz ich intencji zniszczenia mi wszystkiego, co tylko im przychodzi do głowy (tresują mnie w ten sposób), w tym sportu, pisania, kontaktów z mężczyznami, ich główną pasją jest zmuszenie mnie do przyznania, że ich urojenia są prawdą. A za tym idzie zmuszenie mnie do małżeństwa z kimś, kogo nie cierpię, czyli Rafałem. Obie schizofreniczne siostry przedstawiają się jako moje najlepsze przyjaciółki, co jest absolutną nieprawdą, jakby było tego mało, mają czelność wmawiać różnym ludziom, że mówią w moim imieniu i że różne informacje pochodzą ode mnie. NIc bardziej dalekiego od prawdy. Nie kontaktuję się z nimi, nic od nich nie chcę, jestem z Warszawy nie z Gdańska, żadnej z nich nie prześladuję, a przede wszystkim nigdy nie miały prawa zachęcać Rafała i utrzymywać go w przekonaniu, że może się ze mną ożenić. Jego zachowanie i przeświadczenie, że jestem jego żoną, to nie tyle jego własna schizofrenia, ile posłuszne wykonywanie polecań obu schizofrenicznych sióstr w nadziei, że w końcu się uda i mnie za niego wydadzą, a on nie będzie już musiał pracować, bo – i tutaj cytuję dosłownie „go będziesz z wdzięczności utrzymywać, bo ty kurwa jesteś i bez męża nic nie masz. A ja wiem, kim jesteś. jesteś kurwa. I nic nie masz, a ja ci wszystko zabiorę, bo powiem, kim jesteś.” Nie wiem, jak to się stało, że ktokolwiek mógł Annie uwierzyć w jej schizofreniczne urojenia, że kiedykolwiek byłam prostytutką. To ona się przechwalała swoim doświadczeniem w tym zawodzie.

Wcale się nie dziwię, że Anarchiści nie tolerują osób chorych psychicznie w swoim gronie.

Jestem ofiarą pomówień i zaszczucia, tylko dlatego, że pewne osoby nie chciały i nie chcą przyjąć do wiadomości, że wszystkie „rewelacje” dwóch pań, czy Anny i Doroty to zmyślenia oraz urojenia. Żadna z nich nigdy nie była moją przyjaciółką. Jeżeli rozmawiałam z nimi to tylko dlatego, że dopadały mnie w. publicznych miejscach i nie pamiętałam, z kim mam do czynienia. Ale obie były tak nieprzyjemne w obyciu, że czym prędzej przed nimi uciekałam.

Następnym razem również będę przed nimi aktywnie uciekać, ponieważ już nie muszę tych osób amatorsko diagnozować, ani nie mam nadziei, że uda się je namówić na leczenie psychiatryczne. Przed biskupem i księdzem S. oraz pisarzem S. (pisarzowi S. już w latach dziewięćdziesiątych mówiłam, że ma się leczyć) też będę uciekać, bo są z powodu znajomości z tymi paniami i ich otoczeniem również chorzy psychiatrycznie, chociaż u nich to może się cofnąć, bo nie jest to schizofrenia, która jest chorobą dziedziczną, tylko problemy, które wynikły z tego, że zostali wciągnięci w urojenia obu sióstr, a przynajmniej mam taką nadzieję. Nie mają doświadczenia związanego z radzeniem sobie z takimi ludźmi. Ja mam, ale po brutalnych atakach i tak mnie skutecznie rozłożyły psychicznie.

Teraz już pamiętam wszystko na tyle dobrze, że nie pozwolę im się do siebie zbliżyć. Mają też zabrać sobie Rafała, żaden były magazynier z Biedronki nie będzie do mnie startował. (Tym bardziej, że jest schizofrenikiem.) Nie będzie nigdy przyjaźni między mną, a enablerami tych dwóch schizofreniczek.

Miały przepraszać i odkręcać. Obiecywały się leczyć. Jak zwykle zamiast tego rzuciły się niszczyć niewinnych ludzi i próbowały wprowadzić w życie swój chory program połączenia mnie z Rafałem wbrew mojej woli. Mam dość, mają się pizdy oddalić w dowolnym kierunku.

Teraz już trzeba będzie wsadzić je do psychiatryka wyrokiem sądu, skoro nadal się nie leczą. Przeprosiłyby, gdyby się leczyły.

A innych imbecyli, którzy im to ułatwiali, do regularnego więzienia.

Torwar

W momencie, kiedy schizofreniczna rodzina Ryszarda (on sam jest pozwalającym swoim schizofreniczkom na wszystko imbecylem) wpadła na mój trop miałam przed sobą rysującą się kiereję sportową i byłam bardzo zaangażowaną małą zawodniczką. Mój kolega z klubu był o rok starszy i ze względu na niego mogliśmy startować w starszej kategorii wiekowej dzieci.

Zawistne schizofreniczki z Gdańska uknuły całą intrygę, żeby mi zepsuć życie – jak się okazało jestem obiektem ich obsesji do dnia dzisiejszego i nadal zbierają informacje o mnie i mi szkodzą. Rozpowiedziały i wciągnęły w to dorosłych, że się gdzieś włóczę zamiast trenować i zrobiły ze mnie chyba najmłodszą w świecie zawodową prostytutkę.

Prawda jest taka, że moja rodzina nigdy się mną nie interesowała. w czasie zawodów pływackich dzieci, po eliminacjach inne dzieci dostały sok z glukozą i z nowymi siłam ruszyły już we właściwej konkurencji. Ja nie miałam nic, chociaż wcześniej trener prosił o to rodziców. Podobnie później wszystkie informacje o moich zajęciach na Torwarze były puszczane koło uszu. Karmiła mnie na lodowisku mama mojego partnera, bo zaczęłam za szybko tracić na wadze. Mój kolega, trener i jego rodzice mogli poświadczyć o ich zaniedbaniach i braku troski o mnie. Dzieci są zupełnie inaczej traktowane niż ja byłam traktowana, moja rodzina to jest anty-przykład na to, jak należy traktować ambitne dzieci. Musiałam zawsze być samodzielna. Sumiennie pilnowałam szkoły, pilnowałam diety i treningów. Ale to moja matka postanowiła mi to zniszczyć.

Trenowałam uczciwie, nigdzie się nie włóczyłam. Moi durni rodzice zamiast sprawdzić na Torwarze i u trenera, co robię i czy rzeczywiście mogę brać udział w pokazach juniorów, uziemnili mnie w domu i narazili na branie mózgu zorganizowane mi przez złośliwe schizofreniczne bydlęta oraz imbecyla oszusta podającego się za psychoterapeutę. Zniszczywszy mi mózg i doprowadziwszy do amnezji, córeczka Ryszarda Ania cała radosna obwieściła się w różnych miejscach byłą łyżwiarką, której złamałam karierę. A nie, wredne bydlę. nie pozwolę co na takie kłamstwa. Tak jak nie pozwolę jej równie wrednej siostrze na sprzedawanie swoich urojeń, że nagrałaby płytę, gdy nie ja i podawanie się za mnie w świecie metalu. Spierdalajcie schizofreniczne suki, w życiu już was nie chcę oglądać.

Trener mnie wspierał, wspierał mnie mój dawny kolega z lodowiska. Mam obiecane miejsce na lodowisku nawet kilka miesięcy przed emeryturą sportowca, bo powrót jest tak samo ich marzeniem, jak moim. Mam tak samo obiecane inne rzeczy. I mam nadzieję do tego wszystkiego doprowadzić i się pozbierać teraz też fizycznie, z psychika już chyba wychodzę na prostą, chociaż nadal bardzo źle śpię. Mam nadzieję, że nikt z mojego otoczenia nie będzie tych potworzyc wspieracie, macie im mówić, że mają się leczyć i olewać facetów, którym od dzieciństwa robiły laski, a którzy je wszędzie ratują i mnie niszczą. Niech swoje kochanki w końcu leczą, jak im tak zależy na ich dobrostanie. Ryszard wie, że są chore, ale nie chce ich leczyć, żeby im się nie narazić. Poza tym w świecie katolickiego zabobonu ich schizofrenię uważą za zaletę, bo „są bliżej Boga i on do nich mówi”. Macki i wszystko inne mi opadło, gdy to usłyszałam. Nie wiem nawet, jak mam to skomentować.

Całe życie próbuję powrócić do sportu, całe życie próbuję robić, to co ja chcę, a nie być pionkiem, którym się bawią schizofreniczne córunie imbecyla Ryszarda.

Tak głupich bliskich, jak moja rodzina to ze świecą można szukać. A mówiłam im od dzieciństwa, jaka jest prawda. Teraz musiałam już się z nimi pożegnać, bo są granice.

Bardzo proszę przestańcie już tym schizofreniczkom pomagać. Żadna z tych pizd nigdy nie była moją ofiarą ani moją przyjaciółką.

Kontrkultura

Metal to kontrkultura i większość metali to Ruch, więc nie robi na nas wrażenia na przykład odcięcie od jakiś dużych pieniędzy, dopóki mamy własną pensję i nam wystarcza na nasze potrzeby. Zawsze jakieś pieniądze się ma, bo ma się dwie ręce, lub dyplom wyższej uczelni, oczywiście o ile nie jest się imbecylem, który oczekuje, że „Bóg mu da”. Nie napisałam tego bezpodstawnie – imbecyl Rafał chodzi o kościoła modlić się o to, żeby „Bóg mu dał wszystko” – czyli żeby nagle ożenił się tak bogato, żeby nie musiał pracować – a sama moja pensja to dla Rafała lot w kosmos – a za to mógł pomiatać ateistyczną żoną i bić ją, jeśli nie będzie się modlić.

Tak samo nie robi na nas wrażenie brak służby – jak trzeba będzie, to się posprząta.

I akurat Ruch nienawidzi przemysłu odzieżowego, więc marki haut couture czy pret-a-porter też nie robią na nikim wrażenia. Nie jest to gałąź gospodarki, którą chcemy wspierać, więc zawsze kupuje się na wyprzedażach, jak najtaniej, żeby producent jak najmniej zarobił, kontestując ten cały desajnerski kicz. Wypada robić zakupy tylko w sieciówkach. Reklama w tej branży nakręca całkowicie niepotrzebną sprzedaż, ucząc ludzi kupowania więcej niż potrzebują. Fabryki trują swoimi ściekami przyrodę, to jest bardzo pod tym względem niebezpieczny przemysł. Nie zapominajmy też o osobach pracujących w nieludzkich warunkach w sweatshopach w Azji i Polsce. Dzięki temu też nie myśli się za dużo o bzdurach i można koncentrować się na pracy. Facet wprowadzając się do laski, robi przegląd szafy i wyrzuca wszystkie nieodpowiednie rzeczy, rzeczy które mu się nie podobają i nie pasują do Ruchu, tworząc miejsce dla siebie. To tylko ubrania. Bez względu na metkę są takie same.

Nie robi na mnie wrażenia też darcie mordy biskupa, który koniecznie chce udowodnić, że jego schizofreniczna kochanka faktycznie jest skrzywdzoną niewinnością, a nie niebezpieczną schizofreniczną idiotką. Nic, co o mnie mu powiedziała, nie jest prawdą. Żadnych tekstów jej nie ukradłam, niczego to bydle w życiu nie przetłumaczyło. Tak samo jej siostrze nie zniszczyłam żadnego związku.

Niektóre zwyczaje metali wzorowane są na zwyczajach wojskowych i zwykle jeśli męża lub narzeczonego nie ma przy żonie lub narzeczonej (a jest to świat częstych wyjazdów jak w wojsku), to facet zawsze prosi kogoś o opiekę. Zresztą przyjaciel też może kogoś poprosić, nie musi to być mąż. Wiem, kto jest moim opiekunem, jeśli ktoś z Ruchu ma wątpliwości, może mnie poprosić o nazwisko osoby, która za mnie poświadczy.

Nic mi nie wiadomo za to, żeby którakolwiek ze schizofrenicznych córek Ryszarda z Gdańska była kiedykolwiek w Ruchu. Nikt z nich nie był, tylko przychodzili do klubu psuć muzykę.

Kryminologia

W czasie studiów – oprócz obowiązkowych kursów – zaczęłam amatorsko interesować się psychologią, psychiatrią i kryminologią. Musiałam tak zrobić ponieważ nękały mnie osoby z sekty zgromadzonej wokół Anny, schizofreniczki, która ściga mnie od dzieciństwa urojeniami oraz celowymi kłamstwami na mój temat. Przeczytałam wiele książek, ale tak naprawdę dopiero dział kryminologii BUW i podręczniki profilingu dały mi wiedzę, jakiej potrzebowałam, czyli dlaczego ci wszyscy ludzie zachowują się tak dziwacznie i czego jeszcze się mogę po nich spodziewać. Powiem tylko, że spełniły się wszystkie moje najczarniejsze przewidywania. Profiler z samej natury swojego zajęcia musi być pesymistą, na zasadzie, że jak coś ma pierdolnąć, to pierdolnie, ale wolałabym czasem się pomylić.

Właśnie z tych podręczników pochodzi moja wiedza o typowych zachowania schizofreników oraz imbecyli plus trochę wiedzy o tym jak działa świat oraz jakie grupy zawodowe są inteligentniejsze, a jakie głupsze. Zła wiadomość dla kleru – są chyba najdurniejszymi osobami z tej listy. Niestety to się sprawdza w moim życiu aż zbyt idealnie. Od lat siedemdziesiątych pewien biskup jest wodzony za noc przed schizofreniczkę Annę, która postanowiła mnie zaszczuć na śmierć, żeby mi pokazać, kto jest lepszy. Wspierała ją w tym jej matka, taka sama schizofreniczka, oraz jej równie schizofreniczna siostra Dorota. Ojciec tych dwóch schizofreniczek – sam autentyczny imbecyl, z dodania 10 + 10, wychodzi mu 30 – czyli Ryszard wielbi obie swoje córki i robi wszystko, żeby im ułatwić zaszczuwanie ludzi, których nie lubią, ponieważ „wszystko im wolno, bo chodzą do Kościoła”, ma świadomość ich choroby, ale nie obchodzą go konsekwencje ich działań dla innych osób tylko „one mają dostać wszystko”. Mózg imbecyla jest tak słaby, że nie ogarnia pojęć etyki czy moralności, bo to wymaga już wyższych funkcji poznawczych. Posługuje się tylko debilnymi kalkami, typu właśnie, że „ktoś jest dobry, bo do kościoła chodzi,” co mu zastępuje etykę. Gdy tylko imbecyl widzi coś, co chciałby mieć, nie zapanuje nad emocją i sobie to bierze. Albo zdzieli pięścią w twarz, bo jest zirytowany, że ktoś nie robi czegoś, czego imbecyl się domaga. Imbecyl to taki Kali z powieści W pustyni i puszczy – czyli Kali ukraść krowę dobrze, Kalemu ukraść źle.

Nie tylko dla swojego ojca, ale też imbecyla Rafała oraz biskupa, Anna jest Prorokinią z powodu swojej schizofrenii i ma pozycję świętej (krowy).(1) Autentycznie jej bliscy uważają, że ma łączność z Bogiem. Anna dowodzi całą sektą przekonaną o tym, że jej instrukcje postępowania ze mną mają sens. W efekcie miałam problemy z diagnozowaniem Rafała, bo działa i mówi sam jak schizofrenik. Ale przyparty do muru przyznaje, że wie, że nie jesteśmy razem i że nie spędziłam z nim Świąt. Nie myli faktów. Rafał wytworzył sobie przeciwną etykę na temat postępowania z kobietami – podobnie jak jego ojciec uważą, że wolno zgwałcić „kurwę” (czyli kobietę, która miała już kochanka lub chce dbać o swoją przyjemność z seksu), powstrzymuje się przed waginalnym gwałceniem dziewic, chociaż nie przeszkadza mu to wpychać penis do ust swojej ofiary i ją bić. Zapowiadał mi bicie za to, że nie będę się modlić, bo tak wyobraża sobie nasz związek, zamierza pilnować, żebym się modliła oraz żebym zaharowywała się na śmierć obsługując „pana i władcę” w ramach kary za to, że „obraziłam Annę”. Niczym jej nie obraziłam, chyba że chodzi ją o to, że wróciłam jej uwagę, gdy zaczepiała mnie przyjeżdzając do mojej podstawówki z Gdańska, że do jakichkolwiek zaszczytów czy wyników sportowych dochodzi się własną ciężką pracą. Ona uważała, że „Bóg jej da” i że wystarczy, że „chodzi do kościoła”. Jak sam Ryszard mi powiedział „Nie należy nic jej mówić, bo ona jest święta, ona mówi, co trzeba robić. Moja żona też tak miała.” Sarkastyczne gratulacje dla mojej matki, która jako neurolog nie zorientowała się z kim ma do czynienia. Owszem w czasie płytkiego kontaktu dotyczącego samym codziennych tematów może taki schizofrenik lub imbecyl ujść za interesująca osobę, ponieważ potrafi działać wdziękiem i owijać dookoła palca, czyli jakby to określił kryminolog „uwodzić” swoje ofiary. Ale przecież zgłaszałam zastrzeżenia wobec tych osób i mówiłam już w dzieciństwie, że nie można im ufać. W czasie studiów też testowałam Ryszarda i wiedziałam, kim on jest. A także dostatecznie dobrze zorientowałam się w problemach psychiatrycznych jego córek.

Oprócz ich problemów psychiatrycznych nie spotkałam nigdy nikogo bardziej zdemoralizowanego niż te dwie siostry oraz winny krzywoprzysięstwa imbecyl Rafał.

Zadziwia mnie nadal, że moja matka tak bardzo uwielbiała to towarzystwo, że aż uważała Annę za chodzący ideał, a Rafała za idealnego kawalera dla mnie oraz sądziła, że nie znam się na ludziach. Nie wiem jak bardzo musiała oślepić ją miłość do Ryszarda, że nie potrafiła ich odpowiednio zdiagnozować. Oprócz prywatnych lektur miałam w czasie studiów anglistycznych kurs psychologii oraz pedagogiki i nauczono mnie oceniać ludzi oraz ich kompetencje. Nie rozumiem jak bardzo durnym narcyzem moja matka musiała być, żeby nie przyjąć do swojej wiadomości mojej diagnozy całej sytuacji, tym bardziej że rozmawiał z nią również zawodowy psychoterapeuta – ruch stawał na głowie, żeby mi pomóc – oraz trener.

To przerażające także jak wiele osób już wiele razy stawiało mnie na nogi i robiło wszystko, żebym wyszła z amnezji, a jednak zawsze znajduje się ktoś z mojego otoczenia, kto ma czelność ignorować moje doświadczenia oraz wiedzę i uważać, że może kłamać na mój temat, żeby utrzymywać fikcję, że moja matka była nieomylna i że ci imbecyle są aniołami. Nie wiem, jak można było zmuszać mnie do kontaktów z gwałcicielem Rafałem, wbrew mojej woli oraz ostrzeżeniom, że źle się to skończy. Tylko dlatego, że biskup coś powiedział…?

Moja matka była tak omylna, jak tylko można być omylnym, naprawdę nie rozumiem jej imbecylizmu i trwania w uporze, że wie lepiej ode mnie kim są ci ludzie i co powinnam robić w życiu.

⛧⛧⛧

(1) Rozmawiałam z pewnym psychiatrą na temat Anny i jej rodziny i zdziwił się, bo jako człowiek wychowany przez ateistów nie przypuszczał, że są środowiska, w których schizofrenik uchodzi za kogoś świętego i nie dostaje pomocy. Ja z kolei zdziwiłam się, że się dziwi. Najgłupsi ludzie są najbardziej religijni. A w przypadku religii łatwo o szamanizm, a – przypominam – jednym z ważniejszych „objawień” w tej religii jest gorejący krzew, z którego usłyszano głos Boga, co trudno inaczej zrozumieć niż schizofreniczny odjazd. A schizofreniczny odjazd to Anna. Samozapłon krzewu o dużej zawartości olejków eterycznych jest prawdopodobny, ale w głos nie uwierzę. Nie jestem katoliczką. Po prostu nie wierzę. To środowisko jest tak niewyedukowane i prymitywne, że każda choroba psychiczna jest rozumiana jako „prywatne objawienia” lub życie duchowe, a psychoza to opętanie. I za wszystko odpowiadają duchy i nie trzeba się uczyć. Idealne miejsce dla każdego imbecyla. Cytując Annę „mój ojciec jest głupi, ale w Kościele jest kimś, wyruchał twoją matkę i już nic nie wiedziała.” Ta sekta to zemsta imbecyli na ludziach nieprzeciętnie inteligentnych. Do braku umiejętności liczenia w pamięci, dodajmy jeszcze bardzo ubogie słownictwo, jak w powyższym cytacie i już zupełnie nie wiem, jak takie osoby mogły gdziekolwiek uchodzić za godne zaufania lub na poziomie. Rafał też ze mną się kłócił, że „ruchać” to neutralne eleganckie słowo. Liczyć też nie potrafi. A jednak zdaniem Anny „ma wszystko, ma szacunek, bo Varga pokonał, w Kościele to się liczy, nawet jeśli kłamał. Nawet jeśli nie umie liczyć, to umie, bo mówi, że umie i to się liczy.” Zapisując ten bełkot z pamięci, nie wnikam, co jest tej pani celowym kłamstwem, a co urojeniem. Przecież nikt nie mógł być tak głupi, żeby uznać Rafała i ją za osoby wiarygodne?

Terroryzm

Zdaniem biskupa, który mnie torturował psychicznie, obrywam za swój ateizm zasadnie ponieważ – cytuję – „nie wolno odchodzić z Kościoła”. I tutaj pewne przypomnienie, nigdy nie byłam w Kościele. Byłam małym dzieckiem, które przyszła na lekcje religii z ciekawości. Byłam dzieckiem, które już miało ukształtowane poczucie sprawiedliwości oraz pewne zasady etyczne. Pochodzę z tak zwanego dobrego domu.

Jedynym moim problemem było, że zostałam wyselekcjonowana przez maniaczkę religijną, katechetkę, która postanowiła mnie „nauczyć rozumu” i zmusić, żebym została zakonnicą. Kierowała się pomówieniami Anny, córki Ryszarda. Rozumiem, że zostałam wrobiona przez nią, gdy usłyszawszy od swojej krewnej z Warszawy o mnie, postanowiła się – jak to schizofreniczka – zemścić na mnie za moje sukcesy sportowe oraz pochodzenie z kosmopolitycznej rodziny. Jak to jakiś czas temu mi ta suka powiedziała; „i widzisz, i widzisz, i widzisz, nic nie masz, a ja mam wszystko, to mnie uważają za autorkę twojego opowiadania, za kogoś, kto został zniszczony, chociaż nigdy łyżew nie miałam na nogach, a ty masz się czołgać i mnie przepraszać”.

Powtórzę jeszcze raz, ta osoba z Gdańska nigdy nie była moją przyjaciółką, kojarzę ją tylko jako małe wredne złośliwe dziecko, które się do mnie przysiadło na ławce i zapowiedziało, że mnie zniszczy. A potem udając kogoś z naszej grupy pływackiej sikało do basenu dalej uważa to, że ktoś pływał w jej siuśkach za wyczyn godny pamiętania. Jej matka, dokładnie taka sama zawistna schizofreniczna suka, umożliwiała jej wszystko przywożąc do Warszawy. Schizofrenicy nie takie jazdy potrafią uskutecznić.

Pinda rozkręciła aferę, cieszyła się tym, że wysłuchują jej urojeń hierarchowie oraz moi rodzice. Podlegam kościelnemu terrorowi do tej pory z jej przyczyny. To ona zniszczyła mi nie tylko życie ale też – co ważniejsze dla ruchu – zniszczyła muzykę oraz głos.

Gwałty wg. Opus Dei

Sekciarze, którzy przyczepili się do mnie i mojej rodziny posługują się językiem w sposób całkowicie nieoczywisty, nadając różnym słowom pozasłownikowe znaczenia. Mam wrażenie, że jest to zwyczaj przyjęty ogólnie w Kościele. Mogą drugą specjalizacją (czyli minor jak to angliści nazywają) po historii literatury angielskiej jest językoznawstwo, więc uważam to z racji mojego wykształcenia za fascynujące. Ideologicznie należę do osób, które kościelne władze zbiorczo nazywają „cywilizacją śmierci”, a jednak to oni zajmują się kontemplacją agonii człowieka umierającego na krzyżu i jest to wręcz zalecane (dlatego często o nich mówię, że są „śmierciożercami”); mówiąc o życiu wiecznym, mają na myśli śmierć; mówią również o religii miłości, a jednocześnie nie spotkałam ludzi bardziej wypełnionych nienawiścią do wszystkiego co inne.

Podobnie nieoczywiste jest znaczenie słowa „gwałt” w kościelnej odmianie polszczyzny. Ogólnie gwałtem nazywają wszystko, co im się nie podoba. I tak na przykład w mojej sytuacji, gdybym z moim narzeczonym znalazła się w sytuacji łóżkowej, to obopólnie satysfakcjonujący konsensualny seks nazwaliby też gwałtem, ponieważ nie mogłabym „zanieść swojej czystości Bogu”. Absolutnie nie mam pojęcia, dlaczego Bóg chrześcijan jest akurat tak łasy na ludzkie cierpienie, że potrzebne mu są w niebie niespełnione kobiety, ale tak wieści schizofreniczka, którą sekta nazywa swoją wieszczką. Owa wieszczka, czyli prześladująca mnie od dzieciństwa chora psychicznie córka Ryszarda, wbrew mojej woli śledziła mnie na Anglistyce i widząc mnie czulącą się z moim prawdziwym narzeczonym, dostała furii i wszem i wobec oskarżyła go o gwałt. Bo wiecie, ona akurat uroiła sobie prawo decydowania o tym, co jest gwałtem. „bo ty masz iść czysta do Boga i go przepraszać, bo go obraziłaś, bo powiedziałaś, że nie mam racji, a tak się nie robi. Więc przepraszaj.” Takie są motywacje ten wrednej kościelnej kurwy, co się nie chce leczyć. Jak najbardziej zamierzam tę dziwkę obrażać zawsze i wszędzie. Problemem są także – a nawet przede wszystkim – otaczający córki Ryszarda – Annę i Dorotę – maniacy religijni, którzy je mają za ósmy cud świata i wypełniają ich polecenia. Z nimi się najczęściej kontaktują enablerzy i dlatego się tak łatwo manipulowani – maniacy religijni potrafią się maskować w odróżnieniu od schizofrenika. Tylko trzeba wiedzieć, jaka jest prawda, o co pytać schiza i jakie ma obsesje.

Nie wiem, jak jest możliwe, że ktoś mi bliski bez weryfikacji ze mną nazwał ją „moją najlepszą przyjaciółką”. Nadal jestem w szoku, jak ta osoba mogła bezmyślnie i bezkrytycznie przyjąć za prawdę słowa maniaka religijnego z tej niebezpiecznej sekty. Zaszczuwają ludzi na śmierć, wsadzają niewinnych do więzień, są bardzo niebezpieczni i nie wolno im w nic wierzyć.

Zdaniem tej mocno pomylonej pani jakiekolwiek występy na scenie czy muzyka są zabronione, „szczególnie szatan, metal i masz się z tym pogodzić”. Tak samo nie wolno mi pisać, nie wolno mi było skończyć studiów. „Bo ty na nic nie zasługujesz, bo do Boga nie należysz. Masz Ani oddać wszystko i ją przepraszać, ona ma uchodzić za autorkę twoich tekstów, bo nie zasługujesz na takie zaszczyty jak bycie pisarką, tylko autor od Boga jest ważny i masz się z tym pogodzić.” Autentycznie nie zamierzam się z tym pogodzić, bo za dużo pracowałam na to, kim jestem. Z tym, że oczywiście obie Anna i Dorota chciałyby być podziwiane za bycie cudnymi artystkami, a niekoniecznie muszą występować. „Bo to szajs. I ty mi to dasz, powiesz, że to ja z Vargiem skomponowałam.” O tu mi już tramwaj jedzie.

Cytuję zakonnicę – ona też zajmuje się zastraszaniem i praniem mózgu. „Masz jej też oddać tłumaczenia, chociaż nie potrafi tłumaczyć, bo powiem, że jesteś kurwa, a Christian, Varg i Thomas jeszcze raz pójdą do więzienia.” Moja prześladowczyni jest dobra w intrygach i słyszałam, że kilka osób znowu zaatakowała całkowicie bezpodstawnie. Wiem, że podaje się z kogoś, kto mnie zna najlepiej i komu się „spowiadam”, tak samo mojego prześladowcę i ich krewnych przedstawia jako moich najbliższych przyjaciół i „rodzinę”. I straszy, że znowu będą zeznawać wszędzie i mówić, że jestem kurwą i wszyscy im uwierzą. Jedyne, co mogę tej pani powiedzieć, to „wypierdalaj, kurwo”. Tym razem nikt ci nie uwierzy. Już w moim dzieciństwie nikt ci nie powinien wierzyć. Na całe szczęście mam środek komunikacji tak dobry, że dam sobie radę z waszym terrorem i zastraszaniem. Potrafię poinformować wszyskich, jaka jest prawda.

A prawda jest taka, że szalona zakonnica postanowiła mnie swoimi intrygami i zaszczuciem, oraz praniem mózgu przerobić na swoją niewolnicę, którą by mogła pomiatać i zaszlachtować do końca w klasztorze, gdzie miałaby mnie w swojej pieczy. Aby tego dokonać, kłamała wraz ze swoją sektą o moich planach, zamiarach, sympatiach i antypatiach.

Mój sport był dla tej pani nienawistny bo „odciągał od Boga, bo masz porzucić wszelkie ziemskie sprawy i tylko pisać dla Ani.” Tak samo dostała furii, gdy się dowiedziała, że mam plany zostać wokalistką. Przeszłam pranie mózgu, w czasie którego wmawiano mi, że nie potrafię śpiewać, zostałam tak zastraszona, że rzeczywiście boję się wydobyć z siebie głosu. Niestety moja matka jej zawsze wierzyła i razem z nią skrzywdziła moich przyjaciół oraz prawdziwego narzeczonego.

Jakiś czas czas temu ta chora psychicznie zakonnica wmawiała mi, że „on ciebie pocałował, to gwałt, masz tak mówić, że to gwałt, bo do Boga nie pójdziesz, jak ciebie zabiję”. Myślę, że pomyliła „Krystianów” – bo jako żywo Varg był zawsze tylko kolegą metalem i nigdy go nie pocałowałam. Z tym, że owszem, do Christiana, Szweda, jak zwykle do wszystkich moich sympatii i narzeczonych, fałszywie przyznawała się jedna z prześladujących mnie schizofreniczek, więc mogło ją to zmylić. Jedna ze schizofreniczek to Anna, to ta za którą mam pisać, jak rozumiem. Druga to chyba Dorota i ta „spotyka się” z moimi narzeczonymi. Dlatego tutaj nie wymieniam imienia mojego obecnego narzeczonego i bardzo proszę, aby nikt, kto wie, jej nie informował, mam dosyć wysłuchiwania, że „ona mi go zabiera” i nie chcę oglądać, jak rozpowiada wszędzie, że są razem, albo że już jest w ciąży. Mam nadzieję, że dalej będzie opowiadać, że jest „żoną Varga i on ją kocha”. Popełniając ten sam błąd, jak zakonnica, bo sekta nie chce uwierzyć, że jest dwóch „Krystianów”, Szwed i Norweg.

Chora psychicznie zakonnica ma za mną i metalami „problem” od lat siedemdziesiątych. Jako dziecko trenowałam łyżwiarstwo. Byłam solistką, do czasu gdy starszy o rok kolega z klubu Michał wyszlochał u trenera, żeby połączył nas w parę sportową. Od tamtej pory trenowaliśmy razem. Mieliśmy nawet już wystąpić razem na pokazie, gdy sekta – metodami wywiadu, nie żartuję – dowiedziała się, że „tańczę z mężczyzną” – dodam, że „mężczyzna” miał lat dziesięć – i dostała furii. „Taniec ciebie oddala od Boga, muzyka ciebie oddala od Boga, masz harować i zdechnąć bez dzieci, bo ja tak chcę.” Zostałam zaatakowana tak brutalnie, że straciłam pamięć. A kolega z lodowiska został oczywiście, zgodnie z sekciarską logiką, oskarżony o gwałt, a trener o rozpijanie dzieci i pedofilię.

Aby poszczuć na mnie rodzinę, wredna kościelna suka łgała na temat tego, co podobno usłyszała ode mnie. Nie dawało się mojej matce wytłumaczyć, że nic takiego nie mówiłam, że to intryga maniaków religijnych i schizofreników. Od tamtej pory nie miałam w domu matki tylko nieprzewidywalnego potwora, którym sterowali maniacy religijni. Oczywiście udając przed nią całkowicie neutralnych i tolerancyjnych, bo inaczej nie chciałaby z nimi rozmawiać.

Ostrzegam, ta szalona zakonnica naprawdę nie jest kimś, komu się kiedykolwiek zwierzałam. Reszta sekty też łże jak psy.

Gorset

Wsród rzeczy, które Rafał mi ukradł, podając się fałszywie za mojego narzeczonego (nie odpowiadam za jego urojenia(1)) jest skórzany gorset, który skołował Christian. Nie byliśmy już wtedy parą, więc przekazał go Rafałowi, bo uwierzył pewnym osobom – między innymi chyba rozmawiał z Sapkowskim – że dla Rafała go rzuciłam. Co jest totalną bzdurą.

W życiu nie miałam tego gorsetu w rękach. Christian go dostał dla mnie, bo wiedział o planach, które połączyły mnie oraz skandynawskich muzyków. Powiem więcej, nie tylko wiedział, ale był osobą aktywnie wspierająca. Gorset był elementem stroju na scenę. Wszystko grzecznie i nobliwie miało wyglądać, ale w świecie Rafała gołe ramiona świadczą o kurestwie.. Zostałam zastraszona i sterroryzowana przez Opus Dei tak bardzo, że obecnie mam problemy ze śpiewem, za to z całą furią potrafię growlować.

Dla Rafała zaś ten gorset jest dowodem, że byłam prostytutką. Twierdzi, że jest czymś, co nosi się w burdelu, więc zaczął mnie szantażować tym, że wszystkim go pokaże i udowodni, że jestem kurwą. No nie wiem, co chce w ten sposób osiągnąć, poza narażeniem się na śmieszność. Ach, zapomniałam – moja matka dało się podpuścić i rzeczywiście uważała, że Christian jest alfonsem, który chce mnie sprzedać do burdelu w Helsinkach. Dlaczego akurat w Helsinkach, nie pytajcie mnie. Nie odpowiadam za jej uwspólnione z Rafałem urojenia.

Teraz najlepsze – Rafał, w wypadku mojego „nieposłuszeństwa”, zamierza posłużyć się gorsetem ponownie i tym razem już wszystkim udowodnić, że jestem „kurwa”.

Powodzenia. Mam nadzieję, że więcej takich głupich osób jak moja matka nie będzie.

⛧⛧⛧

(1)Nie mam przy sobie notatek z czasów studiów, gdy diagnozowałam całe to towarzystwo, ale o ile dobrze dobrze pamiętam, wyszło mi, że akurat Rafał I Ryszard to „tylko” maniacy religijni, realizujący urojenia i życzenia innych osób, czyli pewnego hierarchy i zakonnicy. Ale są tak samo groźni, jak najgroźniejsi przestępcy. Z drugiej strony inne rodziny (jak rodzina mojej koleżanki Oli) dały sobie radę z atakiem tego gangu maniaków religijnych i schizofreników, moja – ze względu na narcyzm mojej matki – nie. Do końca życia realizowała polecenia chorej psychicznie zakonnicy, przekazywane przez maniaka i nawet nie zainteresowała się mną, czy moim życiem, za to aktywnie je niszczyła oraz przekazała pałeczkę innym ludziom, żeby to robili dalej, gdy już będzie w grobie. Miałam nadzieję, że przynajmniej po jej śmierci będę mogła w końcu żyć jak człowiek i założyć rodzinę z osobą, którą sobie sama wybrałam. Ale jednak okazała się być jeszcze większą suką, niż przewidział mój psychoterapeuta z lat dziewięćdziesiątych.

Rodzina

Psychoterapeuci patrzą na relacje rodzinne bez różowych okularów. Wiedzą, że między rodzeństwem toczy się bezwzględna walka o zasoby rodziny lub o miłość rodziców. Wiedzą też jak niebezpieczni dla młodszego rodzeństwa są najstarsze dzieci w rodzinie, krańcowo rozpieszczone i narcystyczne. Bardzo łatwo przeciągają na swoją stronę rodziców, którzy uważają ich za byty idealne. Jednocześnie rodzinny narcyz nie potrafi znieść, że młodsza siostra lub brat są zdolniejsi od nich.

Nie zawsze te narcystyczne cechy są tak krańcowo zarysowane. Bardzo często narcyz kocha swoje rodzeństwo i uważa, że kieruje się „dobrem” swojego brata lub siostry. Próbuje za nich decydować, co mają robić w życiu, z kim się spotykać. Bardzo często wszystkie te decyzje narcyz podejmuje w porozumieniu z obcymi ludźmi, całkowicie zaniedbując konsultowanie tego z osobą najbardziej zainteresowaną. Unieszczęśliwia swoje rodzeństwo, ponieważ wytwarza sobie całkowicie nieprawdziwy obraz rzeczywistości. Częstym schematem, który wskazuje na to, że ktoś padł ofiarą starszego narcystycznego rodzeństwa, jest uniemożliwienie młodszemu rodzeństwu założenie rodziny. Narcyz kwitnie, a młodsze rodzeństwo umiera, musi zrezygnować z różnych pasji, szczególnie tych, które pozwalają się wyróżniać. Tylko narcyz wychodzi za mąż lub się żeni i ma dzieci.

Ale niebezpiecznym narcyzem nie musi być koniecznie rodzeństwo. Może to być narcystyczna matka, przekonana, że musi ręcznie sterować życiem swoje dziecka i je w efekcie zadusza. Wciąga wtedy rodzeństwo swojej ofiary w swój świat i wychowuje osoby, które będą kontynuować jej dzieło. Bardzo często wychowuje jedno z dzieci na podobnego sobie narcyza, który zawsze uważa, że wie lepiej, co dzieje się życiu innych członków rodziny i sądzi, że nie musi niczego weryfikować z najbardziej zainteresowanymi, bo zawsze, kurwa, wie najlepiej. Tak samo zawsze ktoś obcy z poza rodziny wie lepiej.

Jednym najgroźniejszych przestępców w kryminologii jest schizofrenik, nie mówiąc już o rodzinie schizofreników wraz z ich enablerami. Profil mają z reguły taki, że nikt ich nie podejrzewa o popełnianie przestępstw i z reguły ratuje ich oraz ręczy za nich jakiś ksiądz. Największym nieszczęściem jest, kiedy te dwie sytuacje się spotkają w życiu takiej osoby jak ja. Narcyz zawsze będzie uważał, że schizofrenik mu powiedział lepiej niż własne dziecko.

Jako dziecko zostałam zgwałcona przez ojca Rafała, takiego samego jak on wariata. Był to gwałt karny, ponieważ chora psychicznie zakonnica uznała, że musi w ten sposób „zrobić ze mną porządek”. Moja rodzina, szczególnie moja matka, w żaden sposób nie była w stanie przyjąć tego do wiadomości, zamiast wsparcia byłam karana i został mi narzucony fałszywy pscyhoterapeuta Ryszard, czyli schizofrenik z tej samej rodziny, którego jedynym celem było tak naprawdę mnie „wychować” na zakonnicę, czyli urzeczywistnić chore urojenia mojej szalonej katechetki. Zniszczył więc we mnie młodzika sportowego, jednocześnie wmawiając moim rodzicom bzdury na temat tego, co działo się na lodowisku. Zostali ciągnięci w urojenia tej rodziny oraz ich celowe kłamstwa, ponieważ schizofrenicy też kłamią, gdy chcą osiągnąć swoje chore cele.

Winię za to wszystko narcyzm mojej matki, która bez najmniejszego krytycyzmu przyjęła do wiadomości i wdrukowała sobie wszystkie kłamstwa na mój temat, jakie słyszała od tych schizofreników. Wychowała sobie pogrobowców, którzy po jej śmierci kontynuują jej wolę doprowadzenia do tego, abym wyszła za mąż za Rafała, schizofrenika i damskiego boksera.

I jak zwykle nikt nigdy nic ze mną nie weryfikował. Zostałam zastraszona tak, że nie mogłam związać się z kimś, kto mnie kocha. Nie mogłam też pracować w wymarzonym zawodzie każdego metala. Na początku moich studiów przyjaciele wyciągnęli ze mnie nucone przeze mnie melodyjki, zapisali, potem kazali napisać do nich teksty, Mieliśmy to nagrać, ale zostaliśmy zaatakowani przez tę bandę schizofreników, posypały się nieprawdziwe zarzuty i gwałt, i wszystko się rozsypało. To była druga wielka rzecz po sporcie w moim życiu, jaką mi moja matka zniszczyła, kierując się zdaniem schizofrenika. Trzecia to moje życie osobiste i rodzinne.

Najzabawniejsze jest, że nigdy wcześniej nie miałam w planach pisać, więc wcale nie żałuję tego, że nie wyszła mi kariera pisarki fantasy. Zaczęłam myśleć o pisaniu dopiero po amnezji i praniu mózgu. Kilkoro osób uważało to za „odpowiedniejsze” od bycia gwiazdą metalu. Nie mówiąc o tym, że już wtedy schizofrenik Rafał uważał, że chce „pisać” – co miało znaczyć, że ja będę pisać, a on wydawać. Pewien pisarz jest tu bardzo winien, bo brał udział w tej „interwencji”, która złamała mi życie.

Były osoby, które mówiły mojej matce, jak jest naprawdę i kim są ci ludzie, ale po prostu nie chciała słuchać, nawet wykwalifikowanego psychoterapeuty który zdiagnozował Rafała i to całe towarzystwo.. Niewiele osób poza tymi kilkoma znającymi prawdę zdaje sobie sprawę jak głupim – a narcyz jest zawsze głupi – narcystycznym potworem była moja matka. Muszę napisać wprost – rodzic narcyz nie zniesie sukcesów swoje dziecka i zrobi wszystko, żeby zmusić je do rezygnacji z jego pasji, za to je unieszczęśliwi narzucając swoje pomysły na to, co ma robić i z kim się wiązać. Tylko narcyz nie pyta o wersję wydarzeń swojego dziecka i nie przyjmuje do wiadomości wyjaśnień.

I ze specjalną dedykacją dla mojej matki:

Sekta

Pewien biskup w czasie rozmowy ze mną wyraził sprzeciw wobec nazywania Opus Dei niebezpieczną sektą. Pozwolę sobie przytoczyć moje argumenty, skoro do niego nie trafiły wtedy, to może jak sobie kler przeczyta na spokojnie, to coś do niego trafi.

Spróbuję po kolei wyliczyć, na przykładzie mojego życia, wszystkie elementy charakterystyczne dla sekty:

⛧ Rozmawiałam z sekciarzami z Opus Dei tyle razy, że wiem, że kierują się własnymi zasadami, które przeczą kanonom Kościoła, szczególnie temu o traktowaniu innych ludzi z łagodnością. Ignorują też Dekalog. Zostałam zakatowana, sterroryzowana, podlegałam karnemu gwałtowi oraz karnemu okaleczeniu w szpitalu.

⛧ Zostałam wciągnięta do sekty wbrew mojej woli, jeżeli to w ogóle można nazwać wciągnięciem, bo po prostu porwali moje życie, pchając je w stronę, której nigdy nie chciałam, jednocześnie nikt nie chce przyjąć do wiadomości tego, że mam prawo z sekty (do której się nigdy nie zgłaszałam) odejść. Za próby odejścia (a raczej powiedzenie, że nie chcę mieć z nimi nic wspólnego) z sekty spotykają mnie kary i podlegam zaszczuciu.

⛧ Przywódca sekty za mnie zadecydował, z kim mam się związać. Wbrew mojej woli jestem przemocą wydawana za mąż za Rafała. W ostatecznym rozrachunku mogę uciec do klasztoru, ale tego też nie chcę, a jestem do tego zmuszana w licznych rozmowach.

⛧ Przywódca sekty zadecydował za mnie, co mam robić zawodowo. Zniszczył mi moją karierę w metalu, zmusił do pracy w środowisku, które mi nie odpowiada, a poza tym jest łatwo przez sekciarzy sterowane.

⛧ Przywódca sekty za mnie decyduje, czy wolno mi uprawiać sport. Żeby się upewnić, że nie będę trenować zostałam zaszczuta i po sterroryzowaniu się roztyłam i przestałam ćwiczyć, a już miałam prawie formę startową. Teraz zbliżam się sześćdziesiątki i uprawiać aktywnie sport w klubie i startować mogą do roku 2028. Chociaż jestem w takiej formie, że jest to całkowitą mrzonką. Biskup też uważa, że nie wolno mi trenować.

⛧ Przywódca sekty domaga się, żebym mu oddała wszystko, co posiadam. Chce przejąć wszystko, łącznie z moimi dobrami niematerialnymi. Twierdzi, że moje mieszkanie nie należy do mnie. Sekta kieruje się chęcią zysku i powiększania majątku swojego przywódcy.

⛧ Sekta stwarza własne prawa odmienne od ogólnie obowiązującego stanu prawnego i domaga się skrajnego podporządkowania.

⛧ Przywódcy sekty domagają się traktowania, jakby byli bogami.

Wszystko, co napisałam powyżej, zostało zanotowane na gorąco, bez zaglądania do źródeł. Żaden „Johansson” (w cudzysłowiu ponieważ portret osoby, którą szkaluje biskup całkowicie jest odmienny od tego, co biskup sobie uroił, na przykład nie jest brunetem(1), ani nie jest Polakiem, ten opis to Rafał), powtarzam żaden „Johansson” nie napisał mi tego tekstu, nie jestem pod jego wpływem. Za to ze wszystkim znanych mi metali jestem najbardziej wkurwionym wrogiem Kościoła, jakiego sobie można wyobrazić. Właśnie za wszystkie zdrodnie, jakie na mnie ta zbrodnicza organizacja popełniła od mojego dzieciństwa. Z tego, co słyszałam od nich samych, zasada jest taka, że mogą sobie zaszczuć kogo chcą, byle by słuchali księdza lub zakonnicy. Bo jak „chodzą do kościoła” to mogą robić, co chcą. Takie są podstawy katolickiego terroryzmu w Polsce.

Biskup zagroził, że mnie zaszczuje, jeśli napiszę ten tekst, ale co ja poradzę, muszę wyjaśniać nieporozumienia i edukować, kto jest kim w fandomie. Mam nadzieję, że tym razem zostanie odpowiednio potraktowany. Powiedział mi, że się na mnie zemści za to, że jestem ateistką i że ateiści nie mogą się rozmnażać. Chyba, że „przyjmę Chrystusa”.

W życiu nikogo nie zniszczyłam, to zawsze były ataki na mnie. Boli mnie, że moi „przyjaciele” tak łatwo uwierzyli w te wszystkie urojenia i kłamstwa.

Tak się mszczą pisarze. Piszemy.

PS: Przypomniałam sobie, jak osoby z tej seksty zdiagnozowałam w czasie studiów. Obie córki Ryszarda, Anna i Dorota po matce schizofreniczki. Pierwszy mści się na mnie za łyżwy i pisanie, stąd szlochy że „zniszczyłam wielką łyżwiarkę i pisarkę”, druga dla odmiany ma schizy pod kątem moich chłopaków i udaje, że wchodzi w związek z moją autentyczną sympatią lub narzeczonym, gdy mi zniszczy związek, zarzuca mi, że to ja jej zniszczyłam miłość życia. Tylko żeby było najzabawniej przestrzeliła z Vargiem, pomyliła Krystianów, spotykałam się ze Szwedem, nie z Norwegiem. Może być spokojna o swój urojony „związek”, mam tylko nadzieję, że nie zaatakuje prawdziwej żony Varga. Reszta tego gangu to maniacy religijni, którzy obie siostry mają za swoje wyrocznie, „bo one są święte, Bóg przez nie mówi.”

⛧⛧⛧

(1) Przypomniałam sobie fragmenty rozmów z Ryszardem i biskupem, który jest równorzędnym członkiem sekty. Uważają za oczywiste, że okłamywanie mnie jest ich prawem. Żebym potwierdziła to, co chcą, żebym potwierdziła. I tak na przykład mój gwałciciel z uczelni, Rafał, który jest ciemnowłosy i ciemnooki, którego imienia nigdy nie byłam pewna, a dopiero Prokurator mi powiedział, jak on się nazywa, był przez nich nazywany „Johanssonem”, właśnie po to, żebym potwierdziła, że on był gwałcicielem. Podobne akcje odbyły się w sprawie innego metala. Ale w jego przypadku zeznawał ktoś, kogo moja matka określiła jako mojego chłopaka. W życiu nie byłam z nim parą, nie miał prawa wypowiadać się w moim imieniu. Cała sprawa była dla mnie taką torturą, miałam przed sobą prześladowcę, którego moja matka określała, jako kogoś dla mnie bliskiego, że doznałam amnezji Jego kłamstwa zamknęły kogoś w więzieniu na bardzo długo. W życiu się z nim nie spotykałam. Dowiedziałam się jakiś czas temu, że moja siostra popełnia ten sam błąd, co moja matka i określiła go jako kogoś, kto ma prawo – nie wiem, jak to określić? – że ma prawo do mnie? Bo nagle znowu się okazało, że nie mam nic do powiedzenia i zostałam zakatowana przez tego schizofrenika tak dobrego w stwarzaniu alternatywnej rzeczywistości dla osób z boku. W życiu nikt z mojej rodziny nie konsultował, co wiem, o tej osobie. Prosiłam, żeby z nim nie rozmawiać. To że nadal utrzymywała mi się amnezja było najlepszym znakiem, że to jest ktoś, kto nie powinien ze mną kontaktować. Niestety przez takie kłamstwa na mój temat Prokurator nie mógł poprawnie działać i różne sprawy potoczyły się, jak się potoczyły.

Mam nadzieję, że do kilku osób w ostatnie Święta przyszedł Krampus nauczyć je rozumu. Z powodu głupoty mojej matki i siostry spotkały mnie najgorsze rzeczy, jakie mogą spotkać osobę po gwałcie. Żyję tylko dzięki metalom, którzy zorganizowali dla mnie odpowiednie wsparcie, w tym też psychologa i Prokuratora. Niestety moja matka sterroryzowała mnie i zastraszyła równie mocno, jeśli nie mocniej, jak schizofrenicy z Opus Dei i przekazała pałeczkę mojej siostrze, której obecność tylko mnie blokowała i nie mogłam odzyskać prawdziwych wspomnień. Stała się tak jak matka moim katem. Schizofrenicy sądzą, że nie dam rady się wydostać z ich siatki kłamstw i pomówień. Owszem kochałam moją matkę, kocham siostrę i jej dzieci, ale nie pozwolę się więcej krzywdzić, wmawianiem mi, że mój prześladowca i gwałciciel, to mój ukochany. Ten blog jest również po to, aby pokazać schizofrenikom, że jest inaczej, dałam radę odzyskać prawdziwe wspomnienia i się wydostać z siatki schizofrenicznych pomówień i że błędy moich rodziców nie będą już miały wpływu na moje życie. Od dawna już jestem samodzielna i tak już zostanie. Schizofrenicy nie będą już mogli mnie katować, wywoływać amnezji, a potem torturować, aż się zabiję, a potem zgłaszać się po spadek. Naprawdę wiem z poważnych lektur, że większość przestępstw popełniają osoby chore psychicznie jak biskup, Ryszard, Rafał oraz ich krewne, w tym ta pierdolnięta zakonnica. Chyba tylko moja rodzina była tak durna i narcystyczna, żeby słuchać tylko obcych wariatów, a nie tego, co mówi dziecko. I tak przez całe moje życie. A nie, poprawka, Aga też się dała tak zrobić. Niestety, wariaci uwodzą ludzi zdrowych skuteczniej niż ktokolwiek inny i przyjmują ich sugestie silniej niż uwagi zdrowych ludzi. Ale kurwa są granice, dlatego kilka osób powinno było na cito iść na terapię, gdy o to poprosiłam. Nadal powinny. Najwięcej o psychologii i psychiatrii mają do powiedzenia ludzie, którzy – kurwa – nic o mnie tak naprawdę nie wiedzą i nic nie wiedzą na temat psychiatrii czy psychologii. Spędziłam wiele godzin nad podręcznikami z BUWu nie dlatego, że Ryszard mi tak kazał, tylko dlatego, że była to moja szansa przeżycia, bo musiałam zrozumieć, dlaczego ci schizofrenicy robią, rzeczy które robią. Niestety moja własną rodzina zaszlachtowała mnie na równi z wariatami. Głupszych i naiwniejszych ludzi ze świecą szukać.

Ale też ludzie są zawodni i potrzebne są zmiany w prawie, żeby można było skuteczniej z takimi schizofrenicznymi szmatami walczyć.

A o moje sprawy pytajcie tylko mnie.

„Uleczenie kurwy”

Postawmy sprawę sprawę jasno – nie było tutaj i nie będzie żadnego „cudu uleczenia kurwy” – jak to nazywa Ryszard. Nie będzie też „wyzwolenia z heavy metalu”. Jest za to brutalne prześladowanie trwające całe życie i prześladowana jestem ja, a nie jakieś pierdolnięte schizofreniczki. Nikt tu nie zostanie świętym, bo całe to towarzystwo to niebezpieczni wariaci.

A biskup już dawno powinien zapomnieć o chorym marzeniu o kapeluszu kardynalskim. Nic z bełkotu Ryszarda nie jest prawdą. Tak samo nie jest prawdą to, co mówi Rafał. Nie jest też prawdą to, co mówią jego córki schizofreniczki, czy chora psychicznie zakonnica, czy też żona Ryszarda.

To wariaci, a ja jestem ich ofiarą i jedyne, co kler może to trzymać się ode mnie z daleka. Jako ateistka nigdy nie powinnam was była interesować. Dzieci też mają swoje prawa, w tym też wolności i nie powinnam być już wtedy zmuszana i formowana wbrew mojej chęci do pójścia do klasztoru, bo tak wymarzyła sobie chora zakonnica.

Bardzo proszę już przestać na mój temat łgać i wmawiać mi, że Rafał to „mój ukochany mąż”. Widzę na moim jednostkowym przykładzie, jak wyglądało wprowadzanie chrześcijaństwa w kraju Polan i jestem przerażona. Współczuję wszystkim pomordowanym przez chrześcijaństwo poganom, zaszczutym ludziom, zgwałconym kobietom „bo były kurwami, a kurwy wolno gwałcić”. I na nic mi spóźnione przeprosiny, za którymi idzie nacisk psychiczny i zastraszenie, że „ty go jednak przyjmij”. Kurwa, nie, to kłamca, skurwysyn, imbecyl bez matury, a nie genialny matematyk. Nie mówiąc o tym, że niebezpieczny wariat. Którego plan zakłada odziedziczenie po mnie i znalezienie sobie kogoś, kto da mu dzieci.

Mówiłam, że nic z tego nie będzie? Są rzeczy, których nie da się zrobić. Są ludzie, których nie da się pokochać i nie da się zmusić do miłości przemocą.

I to nie jest tak, że osoby chore psychicznie „są bliżej Boga” i że „Bóg przez nie mówi” i trzeba się ich słuchać. To nawet nie szamanizm, to czysta bzdura. Mam nadzieję, że kler zdechnie. Nie żadnym cudów.

Nie ma tu żadnego „ratowania świętej”- jeśli coś dobrze przewidziałam, to dlatego, że przeczytałam nie powieść, a solidny podręcznik akademicki o przewidywaniu wypadków i zagrożeń. Zmiana konstrukcji samolotu, bez odpowiednich badań, to sytuacja, w której może dojść do wypadku i producenci o takich rzeczach zapominają. Pamiętają profilerzy. Podobnie z czasem każdy pomost się rozpadnie, a zderzenia belką to niebezpieczeństwo dla motorówki, to też typowa sytuacja. Przeczytała wszystko, co się dało na temat profilowania z BUW, między innymi dlatego, żeby pisać, bo potrzebna do tego znajomość psychologii i tego, co człowiek potrafi zrobić.

I bez względu jak jest lubiana przez kler, to żadnej schizofreniczce nie zepsułam jakiegoś związku, ani nie ukradłam tekstów. Sama piszę, sama tłumaczę. Ona po prostu dostaje zaostrzenia pierdolca, kiedy ktoś mnie chwali lub mi się dobrze życie układa.

Odmaszerować.

„Won z fandomu, kurwo” – jak powiedział ksiądz, czy biskup? No, żeby on nie wypierdolił za takie zachowanie. Ja jeszcze wrócę, to wy chuje kościelne, macie iść won. A pewni pisarze są już dla mnie skończeni, nie powinni wam byli pomagać, ani wierzyć pewnej kurwie z Gdańska.