Jest jedna zasada w życiu – jeśli chcesz być zdrowy, musisz polubić gotowanie. Gdy sam to robisz, kontrolujesz, co jesz, ile jesz i na ile zdrowe i świeże są składniki, jakich używasz. Szczególnie sportowcy są na to wyczuleni. Gdy byłam mała, trener podrzucał mi, jak wszystkim młodzikom, różne przepisy i wiedzę na temat zdrowego odżywiania, dzięki którym zaniedbane dzieci (a uważam, że byłam zaniedbywanym dzieckiem, szczegóły może innym razem, napiszę tylko że moja matka fatalnie i bardzo niezdrowo gotowała) wychodziły na prostą.
Jednym z przepisów, jakie dostałam od trenera i mamy kolegi z lodowiska, był domowy chleb na zakwasie. W odróżnieniu od chleba robionych na drożdżach wykorzystuje dzikie drożdże znajdujące się w powietrzu i zbożach, a także fermentację w wyniku której powstaje kwas mlekowy. Bierze się mąkę żytnią, zalewa wodą i czeka, codziennie podkarmiając „stworzonko” ze słoika dodatkową wodą i mąką. Po około trzech dniach mamy młody zakwas, który ładnie baluje i ma przyjemny, trochę owocowy zapach. Zrobiłam wszystko według przepisu z lodowiska.
W tym momencie pojawiła się w kuchni moja matka i nakręcona praktycznie do psychozy, z której nie dawało się jej wyprowadzić, wylała mi wszystko do kibla, drąc się, że nie pozwoli na produkcję bimbru i nazywając mój zakwas zacierem. Było zero możliwości rozmowy z nią. Moim zdaniem tylko skrajnego durnego narcyza da się tak nakręcić. Dla wszystkich dorosłych związanych z Torwarem była chora psychicznie, a ja byłam jej bezbronną ofiarą. Mogę przypuszczać, że była to indukowana psychoza, która żywiła się jej zauroczeniem schizofrenikiem. Wiele osób próbowało z tego, co wiem, ale nie dało się jej z tego wyprowadzić. Naprawdę nie wiem, czy była chora psychicznie w klasycznym sensie tego słowa, podejrzewam raczej że była skrajnym narcyzem zauroczonym pewną schizofreniczną rodziną i brała za prawdę wszystkie ich urojenia, jak na przykład dziecięcą miłość pomiędzy mną a Rafałem. Wierząc w to wszystko, zniszczyła mi życie.
Dopiero jako dorosła osoba odrabiam zaległości z całego życia, wszystko czego mnie moja durna rodzina pozbawiła. Jakiś czas temu znalazłam w internecie przepis na chleb na zakwasie podobny do tamtego, który chciałam zrobić jako dziecko. Po wymieszaniu składników wkłada się go do zimnego piekarnika i nastawia na odpowiednią temperaturę. Robiłam go wiele razy, kilka osób z fandomu też go kosztowało.
Mam jeszcze wiele innych rzeczy na liście do rzezy do zrobienia przed śmiercią – mam nadzieję, że uda mi się moją osobistą listę po angielsku nazywaną „bucket list” – od powiedzenia „kick the bucket” co znaczy mniej więcej „odwalić kitę” – wypełnić.
A Rafał i jego rodzinka niech w końcu zdechnie.
Wiele osób tłumaczyło mojej matce, że Rafał i jego bliscy to schizofrenicy i że nie należy im wierzyć, szczególnie gdy mówią, że coś wiedzą ode mnie. Nie rozmawiałam z nimi i nie rozmawiam. Niestety moja głupia i złośliwa matka, zamiast mnie chronić przed nimi, zapewniła tym ludziom swobodny dostęp do mnie i pozwoliła, że mnie zaszczuli i skatowali także fizycznie kulka razy, aż do wystąpienia amnezji. Mam zamiar nigdy więcej nie pozwolić się aż tak skrzywdzić. Nie ma mnie tam, gdzie są moi prześladowcy, wolę też nie kontaktować się z ich wielbicielami i obrońcami. A idźcie sobie do piekła.