Miałam nieprzyjemność rozmawiać z biskupem. Większość tej rozmowy opisałam wcześniej, teraz chcę skupić się na jednym ze szczegółów, który dla mnie stanowi bombę medialną w granicach mojego skromnego bloga.
Biskup z całym okrucieństwem od lat siedemdziesiątych realizuje plan zniszczenia mi życia. Razem ze swoimi wariatami postępuje za mną krok po kroku i uniemożliwia prowadzenie normalnego życia. Podobno dlatego, że uznał, że jestem chora psychicznie i uniemożliwienie mi kontynuowania treningów miało być jedną z metod „leczenia”.
Jeśli to prawda to nie wziął pod uwagę dwóch rzeczy. Nie jest kimś, kto ma prawo diagnozować ludzi, Ryszard schizofrenik też nie. Po drugie rewelacje o tym, że podobno jestem chora psychicznie pochodziły od zawistnej schizofreniczki, która oczywiście reagowała tak jak reagują zawsze schizofreniczki, gdy spotykają kogoś, kto jest interesujący. Zrobią wszystko, żeby zniszczyć tej osobie karierę, za to same – nieważne że fałszywie – przypisują sobie umiejętności osoby, którą zniszczyły. Cytując ją – „to ja byłam łyżwiarką, a ty mnie zniszczyłaś.” No więc, nie. Pinda jest z Gdańska i nikt jej nigdy na Torwarze nie widział. Z kolei jej siostra przypisywała sobie zawsze mężczyzn, z którymi się spotykałam i jak każda schizofreniczka, gdy w końcu udało jej się zniszczyć jakiś mój związek, oskarżała mnie o to, że przeze mnie się rozstała z ukochanym. Naprawdę nigdy z nim nie była. „Bo jakby ciebie nie było, to on by mnie chciał.” Nie odpowiadam za chore urojenia tych pań, ani ich ojca. I zapewniam, że nie mam zamiaru niszczyć jej „związku” z Vargiem. Cytując jej logikę – „ty go chcesz, to ja go mam.” A miej go sobie, nie chcę go.. Nie on jest moim narzeczonym. Jest żonaty od około trzydziestu lat i nie podejrzewam, żeby planował się rozwieść. Ale oczywiście schizofreniczka twierdzi, że jego żona to tylko dziewczyna, ale ona go nie kocha. Jak mówi schizofreniczka „ja go kocham”. A kochaj sobie, co mi do tego. Tylko proszę już więcej nikogo nie zaszczuwaj kłamstwami o gwałtach i tym podobnych rzeczach, jak ciebie jednak nie zechce. Chociaż nie wiem, kto dokładnie puszcza te kłamstwa o metalach.
Zapytałam biskupa o jego metody postępowania z ludźmi. Okazało się, że rzeczywiście księża w ten sposób są kształtowani w seminariach, że narcystycznie uważają, że mają prawo wszystkim narzucać swoje zdanie oraz przewodzić, co oznacza łamanie woli, zastraszanie i upór w łączeniu ludzi, którzy nie powinni być łączeni.
Sam się przyznał, że robi tak, bo potrzebuje „cudu” czy też wypromowania jakiegoś „świętego”, żeby móc liczyć na kapelusz kardynalski. Mam nadzieję, że w końcu zrozumie, że mnie nie nawróci na wiarę katolicką, czy chrześcijaństwo. Jeśli mam być szczera, to cały ten upór w promowaniu różnych świętych i oszustwa z tym związane są dla mnie tak obleśne, że kolejny raz dochodzę do wniosku, że Luter miał rację ze swoim buntem i pozbyciem się kultu świętych ze swojego Kościoła.
Ryszard dla odmiany bardzo chce zostać świętym i biskup nalegał, żebym mu pomogła. Przecież nie będę kłamać, ani brać udziału w czymś, czego nie popieram.
Cały ten gang uznał, że będą mnie nawracać do mojej śmierci, bo nie wierzą w istnienie „ateistów”. Bardzo proszę chrońcie mnie przed nimi, już i tak zbyt mi dużo rzeczy swoim terrorem zniszczyli, wywołując stany lękowe i amnezję jako konsekwencje tego „nawracania” i prania mózgu nazywanego „egzorcyzmem”. Ciekawymi metodami pracuje Kościół Rzymsko-Katolicki.
A wszystko dlatego, że biskup chce kapelusz kardynalski.