Klasizm, czyli przypisywaniu różnym klasom społecznym różnych cech, nie dotyczy tylko przesądów ludzi z wyższych klas wobec przedstawicieli niższych. Działa to też w drugą stronę – na przykład moja matka – pisze o niej, bo mój ojciec się jej podporządkowywał – pochodziła z rodziny robotniczej, żresztą ojciec też. Trafili dzięki własnej pracy i wykształceniu do klasy średniej, ale przynieśli ze sobą cały bagaż przesądów na różne tematy.
Podejrzewam, że dlatego tak spodobał się im Rafał i jego robotnicza rodzina, rozmawiali ze sobą swobodnie bez barier, chociaż ci schizofrenicy udawali nie wiadomo jak dobrze urodzonych ludzi. Do tej pory pewnie niewiele osób wie, że ojciec Rafała jak i Rafał to byli najniższej grupy pracownicy Biedronki.
Przejawem klasizmu, który widzę u tych ludzi, jest przekonanie, że wyższe sfery społeczne, posiadając pieniądze, leżą do góry brzuchem i że żaden szlachcic nie zajmował sportem, bo nie wypada się pocić. Jest to mylne przekonanie – bycie aktywnym cały dzień jest zdrowym zachowaniem ludzi pełnych pasji. A dbanie o zdrowie fizyczne dzięki treningom przystoi każdemu. Mogłabym wyliczać dyscypliny sportu, jakie wymyśliły wyższe sfery od polo do wyścigów wioślarskich. Sport to jest domena wyższych klas i naiwnością jest uważać, że robotnik zapierdalający fizycznie jest sportowcem, lub ma czas na trening.
Sport jest potrzebny szczególnie ludziom pracującym zza biurka. Bez ruchu człowiek traci zdrowie, wzrasta cholesterol i ciśnienie, organizm nie może się już tak łatwo regenerować. Przypominam, że w czasie i po wysiłku produkuje się hormon wzrostu, dzięki któremu organizm się regeneruje.Zostaliśmy ewolucyjnie przystosowani do aktywności i nasze organizmy się psują, jeśli siedzimy na dupie.
Wiele dyscyplin sportu to dziedziny bardzo widowiskowe, dzięki którym można zarabiać olbrzymie pieniądze. Z tego, co słyszałam, stawki za naukę pływania są dwa razy większe niż za lekcje angielskiego. Olimpijczycy dostają nagrody pieniężne oraz kontrakty reklamowe. Jest to bogata gałąź przemysłu, w której zarabia się doskonale. Sportowcy dzięki swojemu talentowi mieszkają w rezydencjach, zakładają za zarobione pieniądze własne doskonale funkcjonujące firmy.
Nie wiem, co wyobrażała sobie moja matka, ale uważała, że sport nie daje mi czasu na naukę w szkole że nie wypada, żeby ktoś ze średniej klasy się nim zajmował. Oczywiście było zupełnie inaczej – wszystkie mojej oceny poszły w dól, gdy mi zabroniła treningów, utyłam i wpadłam w depresję. Przy okazji muszę wspomnieć o jej idiotyzmie w kwestiach psychiki – uważała, że terror nie pozostawia śladu i że jestem jej za zniszczenie mi życia wdzięczna, Tylko skończony narcyz może być tak głupi i tak ślepy, że nie dostrzegała, jak bardzo mnie unieszczęśliwiła.
Pomimo wykształcenia moja matka pozostała tępym prymitywem z nizin społecznych, pełnym przesądów, a jednocześnie zdemoralizowaną autorytarną terrorystką, która uważała się za nieomylną Boginię-Matkę. Tej jej profil psychologiczny tłumaczy jej romans i zafascynowanie Ryszardem i każdym innym podobnym nieukiem schizofrenikiem, który jej kadził. I nie wiem, co jej przeszkadzało, że na 17.00 biegłam na trening. W domu byłam już o 19. Rodzice kolegi podwozili. Wiem, że maniakom religijnym z Opus Dei przeszkadzało, że nie chodzę na religię, ale nie jej. Zaprzyjaźniła się z nimi, żeby mi wybić z głowy potrzebę trenowania, bo bardzo się spodobała jej myśl, że Ryszard radzi sobie z „trudnymi dziećmi”.
Mój kolega z lodowiska naprawdę jest szlachcicem, a jednocześnie metalem. Pomimo aktywnego uprawiania sportu ukończył medycynę z piątką na dyplomie. Sport mu w niczym nie przeszkodził. Brak sportu, narcyzm i głupota mojej matki (oraz jej narcystycznej następczyni) zniszczyły mi wszystko.