Sklepowa

A jeśli się zastanawiacie, jak się to stało, że schizofreniczka z Gdańska tak często wpadała – wbrew moim chęciom – na Anglistykę, żeby mnie nękać i śledzić, to odpowiedź jest prosta. Nie mieszkała w Warszawie, ale ustawiała sobie pracę w sklepie w taki sposób, że mogła wykroić te dwa dni na przyjazd do naszej stolicy, wcale nie tak pięknej, a jeszcze brzydszej, gdy ona się pojawiała.

Nigdy razem nie chodziłyśmy do szkoły, nigdy się nie przyjaźniłyśmy. Wszystko, co powiedziała, to kłamstwa i urojenia. Mam nadzieję, że to już zamyka na zawsze sprawę jej wszystkich pomówień. Nie tylko wobec mojego dawnego chłopaka, ale też wobec mnie.

I tyle.

Dodaj komentarz