Psychiatria czy psychologia kliniczna nie zajmuje się przestępstwami popełnianymi przez osoby chore psychicznie. Trzeba zajrzeć do podręczników dla kryminologów i orzecznictwa sądowego, żeby zrozumieć, dlaczego nasze prawo jest wybrakowane – większość przestępstw jest popełnianych przez osoby chore psychicznie, chociaż te jako chore są chronione i niekarane, bo za ich postępowanie odpowiada choroba psychiczna, a oni sami zadaniem naszych prawodawców nie mają wpływu na nic. Moim zdaniem takie postępowanie chroni nie tylko psychicznie chorych, ale też dosłownych imbecyli (którzy znajdują w Kościele i jego okolicach życzliwą niszę), ale też jawnych psychopatów, którzy wykorzystują obecny system prawny do maksimum. Nic nie też nie zmieni mojego przekonania, że w taki sposób schizofrenicy są wręcz zachęcani do nieleczenia się. Mogą wszystko i za nic nie odpowiadają. Jak mi mówiła moja koleżanka schizofreniczka z podstawówki – jak coś ukradnie, to znaczy, że Bóg jej to dał. Bo gdyby nie była święta, to był ją za to karano. Istnieją całe dynastie takich bezkarnych złodziei, którym jedyne co można im zrobić to wyrzucić za złodziejstwo z pracy.
Schizofrenicy są Polsce bezkarni – jedyny sposób to zwabić ich przed sąd, aby ich bełkot zirytował skład sędziowski na tyle, żeby orzeczono obserwację psychiatryczną. Nikt inny, tylko sędzia może do czegoś takiego doprowadzić w sytuacji, kiedy otoczenie schizofrenika, albo uważa go za „żywego świętego”, bo zabobon nie dopuszcza istnienia chorób psychicznych, albo same jest tak chore, że podziela jego wszystkie urojenia. Z kolei psychiatrzy upierają się, że ostrzejsze potraktowanie schizofrenika – jak na przykład zabranie na komisariat i przesłuchanie – doprowadzi do jego samobójstwa. Jedyne co mogę powiedzieć, to że lepiej on niż ja, czy ktoś z moich przyjaciół lub rodziny. Głaskanie po główkach takich osób prowadzi do sytuacji, kiedy ofiary schizofrenika walczą z nim o życie, bo takie zaszczucie zbyt często kończy się samobójczą śmiercią ofiary obsesji schizofrenika, a otoczenie jest zachwycone tak zakochanym mężczyzną lub oddaną przyjaciółką. A w rzeczywistości są to osoby pragnące zrobić ze swojej ofiary niewolnicę lub zabić ją, aby przejąć jej majątek.
Jedną z bardziej typowych sytuacji z podręcznika profilera-kryminologa jest schizofrenik, który prześladuje swoją ofiarę, wmawiając jej i otoczeniu, że ją kocha i że jest jej mężem. Klasyczny stalker to często schizofrenik – zdrowy mężczyzna nie prześladuje swojej ofiary latami, szczególnie jeśli jej nie zna, a przede wszystkim na jej temat nie kłamie. Schizofrenik, nawet jeśli nie ma kontaktu ze swoją ofiarą, potrafi odciąć ją od wszystkich przyjaciół i zacząć ją „reprezentować”, zostając dla mniej zorientowanego otoczenia jedyną wiarygodną osobą. Zdarza się, że zaprzyjaźnia się z rodziną ofiary i nastawia ją przeciwko swojej ofierze, która także z tej strony nie ma wsparcia.
Możliwe są dalej dwa schematy – żeni się ze swoją ofiarą i ją morduje, żeby wszystko odziedziczyć i żyć – szczególnie gdy sam nie ma dochodów – za rentę po małżonku, albo zaszczuwa ją na śmierć, gdy nie uda się jej uwieść. W tym drugim przypadku śledzi ją i dopada w różnych miejscach, wmawiając na przykład ludziom w jej miejscu pracy, że jest jej prawdziwym mężem i że próbuje ją odzyskać i uratować. Zawsze znajdą się idioci, którzy mu wszystko umożliwiają i schizofrenik ma swobodny dostęp do swojej ofiary wbrew jej zapewnieniom, że jest to obcy człowiek. Kontakty z tak chorym człowiekiem są tak traumatyzujące, że ofiara traci pamięć, ponieważ schizofrenik zaczyna wmawiać jej swoje urojenia i ofiara w swoim własnym świecie zaczyna się czuć jak jeniec wojenny, którem Al Kaida pierze mózg. Nigdy nie podziękuje swoim kolegom czy koleżankom za takie naruszenie jej autonomii i narażenie jej zdrowia psychicznego lub życia. Często traci kolejną szansę na ułożenie sobie życia z kimś, kogo woli, bo po takiej traumie nie może poprawnie nawiązać kontaktów z przeciwną płcią. Na nic nie zdaje się tłumaczenie, jak wygląda rzeczywistość, bo schizofrenik każdego prawdziwego przyjaciela ofiary lub jej ukochanego przedstawia fałszywie jako zagrożenie dla osoby, która jest obsesją schizofrenika i oskarża go o chorobę psychiczną. Siebie kłamliwie wybiela. Tym bardziej, że już wcześniej doprowadził do amnezji i ofiara nie potrafi skutecznie działać, za to jest namawiana do samobójstwa, zaczyna się podporządkowywać i się zabija, bo tak działa terror oraz syndrom sztokholmski. Z tego powodu z reguły amnezja dla ofiary schizofrenika jest wyrokiem śmierci.
Trzeba zmienić prawo, żeby nic takiego nie mogło się wydarzać ponownie. Nie mówiąc o edukowaniu osób, które wbrew prośbom ofiary w pocie czoła, gratulując sobie radośnie, współpracują ze schizofrenikiem w swojej głupocie przekonane, że są dobrymi wróżkami i okłamują cały świat, kim jest schizofrenik dla swojej ofiary. Reguła postępowania z osobą, która straciła pamięć w wyniku kontaktu z osobą chorą psychicznie to pójście za jej decyzjami, bo nawet jeśli nie ma świadomego dostępu do swoich wspomnień, to wie, kto jest kim i zmuszanie jej do rozmów z osobą, z którą nie chce rozmawiać, powinno być z cała surowością karane. Bo to nie jest tylko chamstwo i brak wychowania, to współudział.