Kompetencje

Poznałam na tyle kilka osób z kleru, że wiem, że to imbecyle i zgadza się to z opracowaniami, które przewidują, że ktoś wybierający tę ścieżkę kariery nie jest, ogólnie mówiąc, zbyt lotny.

Nycz (jeśli to on, ale tak mi się przedstawił) dostał się do średniej szkoły, ściągając całe wypracowanie i dopasowując je do treści zadania. Inaczej by się nie dostał. Zwierzył mi się z tego, próbując zmusić mnie do przyznania, że całe życie też ściągałam – w więc nie, nie musiałam. Potem już było na „pandę” – czyli pan-da-zaliczenie, bo idę na księdza. Bardzo źle się stało, że w takiej sytuacji nauczyciele przymykali oczy i pozwalali temu imbecylowi ściągać i przeciskać przez kolejne klasy, aby w końcu mógł pójść do swojej wymarzonej szkoły policealnej czyli dwuletniego seminarium.

Na całe szczęście w obecnej polskiej szkole wszystkie egzaminy są testami kompetencji czyli umiejętności, więc nic nie daje pójście na egzamin z gotowcem. Odsiewani są więc imbecyle, którzy się w pewnym momencie zorientowali, że ksiądz nic nie musi umieć, a ma społeczny szacunek i dostaje pieniądza też za nic. Bardzo często zostawali w taki sposób pokierowani przez innego księdza.

Teraz tak się nie da, bo egzaminy są nieprzewidywalne i testują, co rzeczywiście potrafi mózg ucznia. Ciekawie to koreluje ze spadkiem powołań i lichą kondycją seminariów duchownych.

Tyko tak dalej, Polska Szkoło, tylko tak dalej.

Dodaj komentarz