Nie może być unieważnienia kościelnego małżeństwa, jeśli małżeństwa nigdy nie zawarto. Nigdy nie byłam żoną w znaczeniu formalnej papierologii, nigdy nie zawierałam małżeństwa w czasie jakiejś celebracji. Trudno się dowodzi nieistnienia czegoś, ale pośredni dowód to moja apostazja. Nie ma w jej potwierdzeniu bierzmowania, a bez bierzmowania nie ma ślubu kościelnego. A mam wrażenie, że ślub kościelny też byłby ujęty wśród sakramentów wymienionych na potwierdzeniu apostazji. Widać też dzięki temu, że nigdy nie byłam religijna. Wbrew temu, co kościelne świry o mnie opowiadają.
Schizofrenik Rafał fałszywie mnie nazywa swoją „żoną”.

Nigdy nie ukrywałam mojej apostazji, lata temu znalazła się też ta informacja ze zdjęciem na moim blogu, jeśli ktoś do tej pory myśli, że jestem sakramentalną małżonką schizofrenika Rafała, a są takie osoby, to winien się walnąć w twarz własną pięścią. Nigdy nie byliśmy razem, chociaż w podstawówce ten idiota rzeczywiście na mnie leciał, ale nigdy mnie sobą nie interesował. Obraża mnie sugerowanie, że był moim pierwszym chłopakiem.
Rafał był jednym z najgorszych idiotów i wandali w szkole, przekonanych że to, że daje dupy lub ust jakiemuś klesze, robi z niego kogoś ważnego. Bo dostawał pieniądze. Zawsze był schizofrenicznym imbecylem, który dostawał korki, żeby mógł skończyć podstawówkę i pójść do zawodówki. Nie mam dla niego współczucia, jakie z reguły mam do ofiar pedofilii. Starsza ode mnie Renata zawsze była zazdrosna o Rafała, którego ja nie chciałam, co też miało wpływ na treść jej urojeń na mój temat. Jakiekolwiek spotykanie się z Rafałem nie miałoby sensu. Różnica między nam jest jak pomiędzy człowiekiem myślącym, a rozwielitką.(1) Nikt nie powinien się w to wtrącać i robić mu nadziei. Rozbujało to tylko jego urojenia na mój temat ponad wszelkie granice.
Schizofrenik Rafał nie chce przyjąć do wiadomości odrzucenia i mści się rozpowiadając na mój temat kłamstwa, między innymi przedstawiając się każdemu mojemu facetowi jako mój „mąż”. Współpracuje z nim zawsze przy takich akcjach Renata, która z kolei czuje, że „Bóg jej wyznaczył na męża” mojego faceta. Na całe szczęście obecnie wszyscy moi znajomi zostali już ostrzeżeni przed tym gangiem schizofreników oraz wariatami z Opus Dei, takimi jak Ryszard, który nie jest moim krewnym, więc kolejny raz ten numer z rozbiciem mojego związku im się nie uda.
Spróbuję wyjaśnić, skąd niektórym wariatom – bo i tacy są – z Opus Dei wzięło się urojenie, że jestem złośliwą żoną Rafała, która nie chce mu dać kościelnego „rozwodu”, przez co on nie może się ożenić z Renatą.
Renata, jak już wspomniałam, była moją koleżanką w czasach mojej podstawówki. Bardzo biedna rodzina z marginesu. Na margines skazała tę rodzinę schizofrenia całej rodziny oraz posłuszeństwo wobec Kościoła. A Kościół w osobach z kleru zainteresowanych Renatą i mną nie wierzy w istnienie chorób psychicznych, więc Renata i równie chory Rafał nigdy nie dostali odpowiedniej pomocy medycznej. A nawet, co jest jeszcze gorsze, specjalnie są zniechęcani do leczenia, bo wtedy nie dawaliby się wykorzystywać klechom seksualnie. A tacy mali schizofrenicy przez kler są utrzymywani w przekonaniu, że się poświęcają w ramach świętego aktu. No cóż, najwidoczniej ten „Kościół wewnętrzny” – czyli kler i zakonnice, sami wariaci, imbecyle oraz psychopaci – wierzą w istnienie w katolicyzmie prostytucji sakralnej. Byłam też „nauczana” jak się należy zachowywać jako „święta kurwa”, bo kościelny buhaj, naczelny pedofil Warszawy, miał też na mnie oko, bo Renata mu mnie obiecała.
Uważam, że Policja popełniła błąd – w sytuacji, kiedy są tak bardzo chore z chorego środowiska dzieci i nikt ich nie leczy, Prokurator zamiast umywać ręce powinien skierować sprawę do Sądu Opiekuńczego i umieścić te dzieci wyrokiem sądu w szpitalu psychiatrycznym i oddać do adopcji. Odpowiedzią ich środowiska (czyli głównie pedofila Nycza) była kampania oszczerstw, robienie ze mnie i mojej mamy kurew, a z mojego ojca pedofila i gangstera. Trwa ta kampania do tej pory, szczególnie dlatego, że nie chcę i nigdy nie chciałam zastąpić Renaty w roli kurewki kościelnej. A Renata tak bardzo nie lubiła swojego zajęcia, że koniecznie chciała zmusić mnie zastąpienia jej. No i uroiła sobie, że gdy uwolni się od tego zajęcia, to będzie mogła wyjść za Rafała. Do tej pory nie dotarło do tej schizofreniczki, że gdyby mnie nie śledziła i pomagała mi w jego intrygach rozbijania mi związków, to już dawno wyszłabym za mąż i Rafał musiałby ją zaakceptować. Pewnie też by jej pomógł rozstać się z Nyczem.
Rozmawiałam z obojgiem na korytarzu szkolnym i od tamtej pory wiem, że są maksymalnie loco. Renatą zainteresował się i zaopiekował hierarcha tak skutecznie, że od tamtej pory jest jego niechętną kochanką-kurwą. I to jest powód, dlaczego nie może zawrzeć związku małżeńskiego z Rafałem. Należy do Nycza (ja człowieka nie znam, ale tak się przedstawia, a schizofrenicy wmawiali mi, że jestem jego własnością) i dopóki nie znajdzie kogoś na swoje miejsce, nie może się od niego uwolnić i spokojnie wyjść z Rafała, bo nie może mu z czystym sumieniem ślubować, dopóki się nie wyzwoli z tej niewoli. Na nic tłumaczenie jej, że mogła wyjść za mąż w każdej chwili. Upiera się, że wszystko się moją winą i że winna jest jestem odszkodowanie, więc mam oddać wszystko co posiadam i iść na „służbę” do jej klienta.
Schizofrenicy zrozumieli to na swój sposób i dorobili mi urojone małżeństwo z Rafałem, które miałoby być formalną przeszkodą do zawarcia kościelnego małżeństwa z Renatą. Nikt kto pojawił się w moim miejscu pracy nie jest ze mną spokrewniony. Wszystko wariaci. Musiałam znosić pranie mózgu, które mnie miało „wyleczyć amnezję” i miałam sobie uprzytomnić, że mam na koncie kościelne małżeństwo z Rafałem, a potem go rzucić i dać mu kościelne unieważnienie tego sakramentu. Nie byłam i nigdy nie będę kimś, kto może wziąć ślub w kościele. Kościół mnie brzydzi mnie to od dziecka. Mam problemy z pamięcią i koncentracją związaną z tym i poprzednimi okrutnymi atakami na moją psychikę. Mojemu przyjacielowi zniszczono psychikę, dwoje moich przyjaciół zostało przez wariatów zaszczutych i zmuszonych do samobójstwa. Środowisko mojego byłego z liceum nie ma najmniejszej wątpliwości, że po spotkaniu z Opus Dei ktoś taki jak on czy ja traci pamięć, jako coś wpółistniejącego z syndromem sztokholmskim, więc moją amnezję też dodajmy do wyliczanki. Nie wywołał jej żaden metal.
Nie rozumiem, dlaczego ludzie w Polsce nie wierzą w istnienie ateistów i pogan? Dlaczego pojawienie się kościelnego wariata, chociażby był hierarchę, sprawia, że wszyscy zamieniają w debili, którzy nawet najdrobniejszej informacji nie zweryfikują z kimś z prawdziwej rodziny? Wiem, że nikt nie spodziewa się gangu schizofreników, i nie wie, czym jest schizofrenia, ale moje protesty powinny wystarczyć, żeby zatrzymać karuzelę szaleństwa .

Czarny pentakl noszę na prośbę mojej pierwszej miłości z czasów liceum, którą był muzyk-satanista, Bartek. Stanowczo nie można tego symbolu nazwać koroną cierniową, jak próbują wmówić niezorientowanym wariaci z Opus Dei, twierdząc, że byłam jako dziecko bardzo religijna. Jest wprost odwrotnie, już w dzieciństwie, w podstawówce, wyparłam się chrześcijaństwa, bo zobaczyłam prawdziwe i absolutne zło. Łatwo było mi odrzucić Kościół, bo na religię chodziłam w ramach – nazwijmy to tak – zajęć kulturoznawczych. Żebym umiała się poruszać wśród ludzi w Polsce. Uważam taką postawę za coś niepotrzebnego, bo z ludźmi religijnymi nie ma sensu utrzymywać kontaktu. Tak samo schizofrenicy i imbecyle z Kościoła odpuszczają, gdy dowiedzą się, że ktoś jest nieochrzczony. Dla odmiany Bartek był z rodziny bardzo religijnej, ale ta bardzo szybko zrobiła zwrot o sto osiemdziesiąt stopni po tym, gdy został zgwałcony przez księdza i poznali kościelną – z braku lepszego słowa – filozofię na temat gwałtu na dzieciach. Nie jest to jedyna ofiara kościelnej, systemowej pedofilii, jaką znam. Spotkało to mnie, tak samo jak kogoś innego z mojej rodziny. Naiwnością jest mówienie, że się kogoś takiego nie zna. Jest takich ludzi mrowie.
Pentakl, który noszę, to czarny pentagram (z dwoma rogami skierowanymi do góry) wpisany w koło, które oznacza, że znam granice i nie odbieram życia. Ktoś kto nosi pentagram bez koła jest jest myśliwym i jego Bogiem jest Rogaty Bóg jak znany ze źródeł anglosaskich Herne. Już jako nastolatka usłyszałam, że tylko faceci mają prawo nosić pentagram. Bartek nosi czarny pentagram, ja czarny pentakl. Dla Wicca jest to znak, że jesteśmy poganami-magami, tak samo jak ci noszący białe wersje tych znaków, ale spotkało nas coś złego i należy nas szanować. Zawsze oznacza to, że zaatakował nas Kościół. Swoją drogą, nie wiem, jak można uznać, że tradycyjnie pogański pentakl czy pentagram może oznaczać Chrystusa oraz koronę sierpniową. Nawet jeżeli istniała jakaś powiązana symbolika w Średniowieczu (pięć ran Chrystusa), to już dawno nikt tak tego nie rozumie.
Wariatom z Opus Dei radzę uciekać, jeśli zobaczą kogoś z czarnym pentagramem na konwencie.
(1) Moja złośliwa wersja jest taka, że łoś Rafał miał korki, żeby skończyć podstawówkę i pójść do zawodówki handlowej. Prawda jest taka, że był obstawiony korkami w wzdłuż i w poprzek, i chyba nawet miał piątki, bo szlochał o nie nauczycielom i miał głupią wychowawczynię, która nie wierzyła, że jest rzeczywiście tak zły, jak mówiłam ja i moja rodzina i uważała go za ofiarę (żadna ofiara, był rozpieszczany, wspomagany przez Renatę cały czas w podobny sposób manipuluje ludźmi), ale tragicznie oblał egzaminy do liceum. Ja byłam zaszczuta, zgwałcona, zastraszona i walczyłam z syndromem sztokholmskim, ale korków nie miałam. Wstyd mieć korki w podstawówce. Spokojnie dostałam się za to do Reytana, chociaż moja podstawówka huczała od plotek o mnie i spora część nauczycieli była do mnie negatywnie nastawiona i oceny na papierze miałam kiepskie. Od tamtej pory wiem – zresztą zgodnie ze współczesną metodyką nauczania – że stopnie są najmniej ważnym i wiarygodnym miernikiem wykształcenia. Za dużo zależy od chwilowej dyspozycji, lub niedyspozycji, nie mówiąc o złośliwości ludzi, którzy nigdy nie powinni byli zostać nauczycielami. Ktoś z grona nauczycielskiego z mojej podstawówki musiał pożegnać się z pracą w mojej budzie z powodu tego, jak mnie potraktował.