Syndrom sztokholmski

Mam zdiagnozowany syndrom sztokholmski od lat.

Tak w zasadzie od podstawówki, kiedy napadł na mnie warszawski psychopata czyli tutejszy hierarcha i jego młodszy psychopata przyjaciel (nazywany dalej już tylko psychopatą), któremu hierarcha zlecił „zajęciem się tą sprawą” oraz Gdański schizofrenik Ryszard (nazywany dalej po prostu Ryszardem). Oprócz opowieści schizofrenicznych dzieci z mojej podstawówki, czyli Rafała i Renaty, którzy im pomagali, zainspirowali się również bełkotem jakiejś zakonnicy, która kiedyś mnie widziała w dresie.

Wyjaśnię dlaczego nosiłam dres (co nie powinno nikogo obchodzić, ale stanowiło podstawę domniemań, że jestem z nizin społecznych, więc muszę). Jako dziecko trenowałam pływanie, a pływacy muszą być jednocześnie silni, niezapasieni (lżejsze ciało łatwiej i szybciej pływa) oraz mieć sporą wydolność, żeby się za szybko nie męczyć. Sposobem na to, abym szybciej poszła po szkole pobiegać było chodzenie w dresie. Poza tym to część – nazwijmy to tak – subkultury. Jesteśmy sportowcami, więc nosimy ubrania sportowe. I na pewno nie nosimy szpilek, poza wielkimi wyjściami, bo noga się nienaturalnie układa. Wszystko wtedy poświęciłam wynikom sportowym.

Zakonnica niefortunnie dla mnie zidentyfikowała mnie jako dziecko z biednej rodziny (a sekta Opus Dei rekrutuje swoich niewolników z najniższej klasy społecznej) i opowiedziała o mnie schizofrenikowi Ryszardowi. Moje biegowe treningi w parku zrozumiała, że przed kimś uciekam i zaczęła mnie śledzić. Słyszałam też urojoną wersję, że „miałam szukać, kto zniszczyć”. Ruszyły również jego urojenia na mój temat i postanowił mnie adoptować. W jego chorej głowie wytworzył sobie obraz, że trzymał mnie do chrztu w Gdańsku. Bełkocze, że pamięta, w którym to działo się kościele. Mam zdjęcie ze chrztu i jako żywo jest na nim moja starsza o trzynaście lat siostra oraz mój jak najbardziej rodzony wujek, również lekarz, a nie jakiś schizofrenik z Gdańska.

Śledząca mnie zakonnica zauważyła, że popołudniami tata mnie woził na pływalnię. Nie jestem w stanie odtworzyć głuchego telefonu, jaki wtedy miał miejsce, ale zawistna schizofreniczka Renata z mojej podstawówki uznała, że „wie”, że to wcale nie była pływalnia, tylko burdel. Ruszyła cała akcja zaszczuwania mnie, żebym potwierdziła jej słowa i się wytłumaczyła.

Zarówno ona, jej ojciec oraz schizofrenik Ryszard (który został w to wciągnięty przez wścibską zakonnicę – a zakonnica przez schizofreniczne dziecko z mojej podstawówki, czyli Renatę) poszli z całym bagażem swoich urojeń na mój temat do biskupa, który został razem z swoim młodszym przyjacielem ściągnięty w te historię.

W ramach „wyciągania ze mnie prawdy” zostałam pobita, zaszczuta i oralnie zgwałcona. Czyli spotkało mnie dokładnie to samo, co w czasach studiów. Opus Dei zaś ogłosiło się moimi właścicielami i żeby zadbać o moje „zbawienie”, próbował mnie zmusić do nieodpłatnej pracy na rzecz tej sekty już wtedy. A jako – ich zdaniem – „potwierdzona kurwa” miałam pracować w tym zawodzie dla Opus Dei i obsługiwać między innymi biskupa. Zrobiono mi w związku z tym regularne pranie mózgu i wywołano syndrom sztokholmski w wyniku którego straciłam pamięć, ale się podporządkowałam tym przestępcom, którzy powinni swoje podejrzenia przedstawić Policji a nie dokonywać samosądu. Zresztą o czym jak mówię – przecież sami chcieli mnie jako dziecko prostytuować i na tym zarabiać. Tak wygląda „wewnętrzny Kościół” i tylko z politowaniem mogę patrzeć na idiotki, które nadal chrzczą dzieci i wysyłają je na religię. No, ale są osobami z tak zwanego „zewnętrznego Kościoła” przed którym jest odgrywana szopka i mydlenie oczu. Ja wiem, jak wygląda prawdziwa twarz Kościoła i ma twarz pedofila-psychopaty oraz wykorzystywanych przez niego schizofreników i zaszczuwanych osób na śmierć. Oraz ludzi szykowanych na sprzedaż.

Mam duży żal do mojej podstawówki, że na to zezwoliła. Uważam, że odpowiada za mój zły stan psychiczny, ponieważ nauczyciele zignorowali moje i moich rodziców prośby, żeby usuwać tych ludzi z terenu szkoły. Historia się powtarzała za każdym razem na każdym poziomie edukacji. Ja i moja rodzina swoje, ale nasze błagania i ostrzeżenia, że to są schizofrenicy i psychopata były olewane przez panie nauczycielki oraz wykładowczynie wszędzie i zawsze. Wystarczyło, że wariat opowiedział swoją łzawą bajkę o tym, jak trzymał mnie do chrztu, żeby idiotki pozwalały mu na wszystko i zaczynały nas „godzić”. W efekcie czego znowu niszczyły mi wszystko, co tylko się dało w moim życiu. Mam zniszczone trzy związki w tym ostatnią możliwość posiadania dzieci. Cztery razy w moim życiu odnawiały mi się zaburzenia związane z syndromem sztokholmskim i towarzysząca temu amnezja. Straciłam w ten sposób przez różne durne paniusie i panów całe życie, każdy rodzaj kariery jaką chciałam się zająć.

A gdzie byłam chrzczona łatwo sprawdzić cofając się o kilka wpisów – parę razy zamieszczałam potwierdzenie apostazji, na którym dokładnie widać, jak nazywali się moi rodzice i gdzie byłam chrzczona. Całe życie widzę ten kościół ze swojego balkonu. Jest częścią warszawskiego mieszkania, w którym spędziłam całe życie.

Syndrom sztokholmski jest czymś przerażającym, ponieważ traci się pamięć i na to miejsce oprawcy wmawiają człowiekowi nieprawdę. W skutek podporządkowania wywołanego przez przemoc, zastraszenie oraz tortury ludzie robią rzeczy, które nigdy nie były w ich planach, zapominają o swoim prawdziwym życiu. W moim przypadku miałam zapomnieć o planach zostania wokalistką heavy-metalową oraz sportsmenką (to jest schizofreniczna potrzeba Ryszarda, bo ma urojenia związane ze sportem oraz heavy metalem). Ryszard wybrał za mnie zawód nauczycielki i zmusił do rezygnacji ze wszystkich marzeń, przez niego mam zawód, którego szczerze nie cierpię. Teraz bardziej niż kiedy indziej, ale jakoś muszę zarabiać pieniądze, a straciłam kontakt ze wszystkimi którzy mogliby mi pomóc. Renata z kolei ma schizofreniczną potrzebę związaną z jej urojeniami i problemami, która polega na udowodnieniu, że to ja jestem kurwą, a nie ona. A tkwi w zależności od Opus Dei i jest ich „świętą prostytutką” (jak mówi ona tak zarabia, a ja nie, i robię to dla przyjemności, a jak jest przyjemność, to jest się kurwą”). Jej problemy psychiczne pogarsza fakt, że Rafał powtarza rolę jej ojca i zabiera jej pieniądze, które dostaje za seks. Dlatego też przypisuje sobie moje romanse oraz moje dokonania. Ma potrzebę bycia kimś innym. Wolałabym tego wszystkiego nie wiedzieć, ale zostałam zmuszona do tego, aby pomóc ich diagnozować. Z nikim innym by nie rozmawiali. Umiem też wyciągać z ludzi informacje.

W mojej pracy zniszczono mi tyle samo, co w podstawówce i na studiach – boli to tym bardziej, że z powodu wieku oraz stanu zdrowia w życiu już niektórych spraw nie nadrobię. Mogę tylko odzyskać uprawnienia trenera nauczyciela pływania (bo to podobno mi dało wystartowanie w zawodach międzyszkolnych), tylko muszę dużo trenować i się poprawnie ogarniać.

W życiu nie powinnam być na siłę łączona z Rafałem, tylko dlatego że ten schizofrenik ma obsesję na moim punkcie. On niestety ma schizofreniczną potrzebę zabicia mnie i karania. Nie wolno mu się do mnie zbliżać. Próbował mnie zastraszyć mówiąc, że da mi spokój tylko muszę mu oddać wszystkie moje pieniądze.

Nienawidzę murów swojego miejsca pracy, nie chcę rozmawiać z niektórymi osobami w ogóle. Bardzo proszę wszystkich moich przyjaciół o pomoc. Muszę pracować gdzieś indziej, najlepiej poza nauczaniem w ogóle. Nie chcę patrzeć na żadne nauczycielskie mordy. Mam nadzieję się wyrwać chociaż rok przed emeryturą, choć wolałabym szybciej, chcę zmienić całkowicie branżę, muszę to zrobić, żeby odzyskać siebie. Bo to nigdy nie miałam być ja. Całe życie cierpiałam w tym zawodzie. Próbowałam wrócić do sportu, ale walczyłam z ołowianą kulą, jaką był syndrom sztokholmski i wmawianiem, że nie umiem pływać.

Muszę też odzyskać kontakt z Godzillą.

Człowiek wychodzący z syndromu sztokholmskiego jest tak wkurwiony i zrozpaczony tym, co się stało, że życzy jak najgorzej swoim katom i ludziom, którzy im pomagali.

Proszę o tym pamiętać.

Wszystkie oskarżenie, jakie padły w głośnym argentyńskim procesie Opus Dei, są prawdziwe. To handlarze ludźmi, tworzący sobie za pomocą syndromu sztokholmskiego niewolników – co nazywają nawracaniem. I nieważne, że pewnie w większości ich ofiary są ofiarami schizofreników – większość przestępców to osoby chore psychicznie oraz imbecyle. Jak ktoś nie wierzy, niech zerknie do podręczników kryminologii. Moi prześladowcy twierdzą, że takie osoby są szczęśliwe, ale nazwę to urojeniami gwałciciela i powiem wprost – gówno prawda. Osoba w ten sposób traktowana jest zawsze nieszczęśliwa.

I różne takie Krysie powinny o tym pamiętać, gdy ktoś ostrzega je, że rozmawia ze schizofrenikami, których nie chcę znać i nie należy im wierzyć.

Mam nadzieję, że dzięki temu blogowi nie będę musiała już nigdy tłumaczyć polskim chamidłom, że słucha się osoby, która mówi, że jest prześladowana przez schizofreników i że nie wyrzucenie ich z budynku może wywołać ponownie bardzo dużą krzywdę dla psychiki. Z traumy czasem wychodzi się i nawet dziesięć lat. Ci ludzie nigdy nie powinno być przez kogokolwiek wysłuchiwani. Powinnam być wysłuchana ja – czyli ich ofiara, która i tak straciła już tak wiele. Mam dosyć tępych, słodkich idiotek, które „wiedzą lepiej” i postanawiają – jednocześnie, będąc antytalentami, jeśli chodzi o relacje i kontakty między ludzkie, „godzić” (a tak naprawdę podawać im na tacy) ofiarę z groźnymi schizofrenikami.

Ludzie przez takie podejście zabijają się. Bo takie jest marzenie schizofrenika prześladującego swoją ofiarę. I jeśli ofiara nie chce wypełnić schizofrenicznej potrzeby swojego prześladowcy i oprawcy w jednym, jest popychana do samobójstwa. A przy tym cierpieniu jakie wywołuje syndrom sztokholmski może się to wydawać rzeczywiście lepszym rozwiązaniem. Ja szczęśliwie miałam deprogramming, zapewniano mnie, że mam po co żyć. Więc wybrałam walkę i zemstę. Oraz zniszczenie Kościoła Rzymsko-Katolickiego w mediach. Ta przestępcza organizacja imbecyli, psychopatów, dewiantów oraz schizofreników nie może wpływać na nasze życie.

Bardzo proszę, w ramach wyrażania sympatii do mnie, o składanie apostazji. Wiem, że ludzie podchodzą do tego aktu, tak jak ja podchodziłam – nie zgłosiłam się sama, tylko mnie zaniesiono, więc nie czuję potrzeby ponownego kontaktu i nie muszę się wypisywać. Zrobi mi bardzo duża przyjemność, jeśli ateiści i poganie, którzy tak do tego podchodzą, zagrają na nosie psychopacie z kleru, który przegląda apostazje z Warszawy i okolic. Możecie wtrącić też parę słów o tym, jak mnie potraktowano, oprócz innych powodów, które wami kierują. Mam nadzieję, że skurwiel pedofil, tak aktywnie mnie zaszczuwający całe moje życie, dostanie w mordę sporą ilością wypowiedzeń z Kościoła.

Dodaj komentarz