Bandyta z Opus Dei w pewnym momencie kłócił się, że argentyńskie oskarżenie jego organizacji (czy raczej sekty – bo ich działania noszą wszystkie cechy sekty i nie byłaby to pierwsza sekta oskarżona o wykorzystywanie swoich wiernych i zmuszanie ich do prostytucji) o trafficking było niczym, bo chodziło o jakiś szmuglowanie rzeczy przez granicę. No chyba, jeśli tymi szmuglowanymi rzeczami były dzieci i kobiety.
Takie zaprzeczanie, że popełniło się przęstepstwo, jest typowe dla osób łamiących prawo – psycholodzy zajmująca się przestępczością dobrze wiedzą, że przestępcy są z reguły nisko inteligentni i zawsze są przekonani, że robią dobrze, a ich ofiara jest zachwycona tym przestępstwem, szczególnie seksualnym, jakie się na niej popełnia. Cytując – „one szczęśliwe, bo służą Bogu i ty też będziesz, i dasz dupy każdej osobie, którą wskażę, bo inaczej pójdziesz do piekła. Bo się kurwisz, a ja nie, bo mnie to boli, a ty uważasz, że masz prawo do szczęścia, ale jesteś kurwa, bo nie wiesz, że ja jestem Boginią.” To był cytat z mojej chorej psychicznie koleżanki z podstawówki, ale jej stały klient z kleru ma podobne poglądy.
Poznałam jego ofiary, schizofreniczne dzieci z mojej podstawówki i okolic, które – swoją drogą – były zachwycone, że poznały kogoś, kto pomoże im zrobić porządek z obiektem ich schizofrenicznej obsesji. Sama jestem – zgodnie z jego zapowiedzią z dzieciństwa – niszczona za odmowę zostania jedną z dziecięcych kurewek z jego stajni, które dostarczał – jak Renatę – też innym osobom.
Próbuje się przedstawiać jako niewinny łoś, który uwierzył chorej psychicznie osobie, niewinny, my ass. Sam tym dyryguje, doskonale wiedząc, czym jest syndrom sztokholmski i jak niszczyć ludzi obmową.
Dla wątpiących i nieznających angielskiego, poniżej wklejam definicję z wiarygodnego słownika.
