Pustogłowie

Gdy miałam dziewięć lat moi koledzy ze starszych klas, kiblujący w podstawówce do pełnoletności idioci, postanowili mnie sprzedać do burdelu.

Na dowód tego, że się nadaję do najstarszego zawodu świata, podawali urojenia Rafała i Renaty. Szczególnie Rafała, bo ten od momentu, kiedy mnie zobaczył, zaczął mieć obsesyjne urojenia na temat seksu ze mną, które podawał jako fakt, który miał miejsce. Nie ważne, że tylko jego głowie. Dodatkowo w ich wywodzie, dlaczego trzeba mnie sprzedać, znajdował się jeszcze ciekawszy element – gdybym im dawała dupy, to by nie chcieli mnie sprzedać. A jak nie chciałam, chociaż to robiłam w głowie Rafała, to won dupy dawać za pieniądze do burdelu.

Jak podejrzewam byli za głupi, żeby chciał z nim gadać jakiś zawodowy alfons, zamiast tego zaczepili Ryszarda i Nycza, którzy dla odmiany przyszli mnie umoralniać, zwabieni urojeniami mojej katechetki oraz schizofrenicznym przekonaniem Ryszarda, że jest moim wujkiem.

Z ich strony dla odmiany usłyszałam żądania, że mam iść do klasztoru. Wysłuchali młodocianych imbecyli i wszystko im się zgodziło. W ten sposób zostałam w ich głowach młodocianą prostytutką z okolic Gdańska, którą trzymał do chrztu Ryszard.

Kościół nie ma problemu z niewoleniem ludzi, wszak całe religijne wychowanie polega na wytworzeniu syndromu sztokholmskiego, dzięki któremu steruje się ludźmi strachem. Opus Dei miało zasłużony proces w Argentynie, gdzie padło oskarżenie o handel ludźmi, więc mój kościelny gwałciciel nie miał problemów z kupnem dziewczynki od dzieci z podstawówki. Nie jest prawdą, że kupił prawo do zgwałcenia mnie od mojego ojca, zamieszany był w to – jak sama Renata przyznała – jej ojciec.

No cóż, uznał się za mojego właściciela i było dla niego oczywiste, że powinnam zostać jego służką. Bo wiecie, Opus Dei lubi mieć szwadron obsługujących ich dziewcząt i jak widać dzieci, które pracują jedynie za strawę i pomiędzy pracą oraz gwałtami, mają się jedynie modlić i przepraszać Boga za to, że urodziły się kobietą. Jest to handel ludźmi, ponieważ – jak słyszałam – po złamaniu oporu i zastraszeniu można taką osobę sprzedać do służby i dalej ciągnąć zyski z jej pracy.

Marzenie Renaty, żeby mnie gdzieś sprzedać i mieć z tego zyski nigdy się nie urzeczywistni, chociaż próbuje, jak może. Razem ze swoim ojciec zastraszyli mnie w czasie studiów i zmusili do podpisania pustej kartki papieru. Powstał w ten sposób niesłynny, sfałszowany ręką Renaty list do Opus Dei, w którym niby oddaję się na służbę do Nycza za kilka garści jedzenia. I mam niby opisywać za jakie moje upokorzenie mam odpokutować w ten sposób. Jeśli chodzi o gwałt w podstawówce, to sama go opisałam, żebyście wiedzieli, co się stało. Chyba nie muszę ze szczegółami opisywać bicia, zastraszania, wpychania penisa w usta i instrukcji, że mam ssać? No wiem, że mi powiedziano, że to zrobiło ze mnie kurwę, ale jakoś nie wierzę. To z was zrobiło gwałcicieli i bandziorów.

No cóż, wcale nie uważam, żebym miała obowiązek wypełniać to, co Renata tam napisała. Chociaż mówi, że jest tak sama prawda. Mam nadzieję, że kiedyś porównamy, co tam napisała z rzeczywistością.

No i coż, zaszczuwanie mnie nie zrobi z niej prawdziwej narzeczonej Piotra, która miałaby coś po mnie odziedziczyć. Nie byłam żoną Piotra, nic nie odziedziczyłam, nie wiem dlaczego ta schizofreniczka uważa, że mam jej dać jakieś pieniądze, albo i rezydencje.

Naprawdę tej wariatce żadnej rezydencji nie ukradłam, chociaż opisuje jej urojony wygląd.

Ale nie myślcie, że tyko Piotra się czepiała – taki typ schizofreniczny mianuje się kobietą każdego mojego chłopaka, czy narzeczonego i autorką moich tekstów. I nie tylko mnie to spotyka. Powinna się leczyć. Wiem, że inna pisarka też została brutalnie zaatakowana przez ten sam gang zawistnej, pustogłowej Renaty.