Pigułki

Jakiś czas temu rozmawiałam z profesorem psychiatrą, którego poznałam prywatnie na początku lat dziewięćdziesiątych i zapewniał mnie, że lekarz pierwszego kontaktu bez problemu powinien mi wypisać Hydroksyzynę. Czyli jeden ze słabszych środków uspokajających, który nie powoduje uzależnienia, a podawać go można i dzieciom.

O, panie! Praktyka rozmija się z teorią, a o niedouczeniu lekarzy książkę można napisać. Oczywiście, że usłyszałam po poinformowaniu, że mam problem ze schizofrenikiem, który mnie nachodzi w pracy, że mam iść do psychiatry. Tak samo zostałam potraktowana po poinformowaniu, że padłam ofiarą przemocy seksualnej.

Pomińmy już kwestię, że lekarze pierwszego kontaktu działający w ten sposób niepotrzebnie wydłużają kolejki do specjalisty, który powinien zajmować się bardziej skomplikowanymi sprawami, czyli przede wszystkim ludźmi rzeczywiście chorymi. Ofiarom zaszczucia przez schizofrenika lub ofiarom gwałtu nie wolno sugerować, że są chore psychicznie, to jest błąd w sztuce, który może kosztować je życie, bo i tak są bardzo kruche. Przez taki błąd bardzo długo wychodziłam z syndromu sztokholmskiego.

Nikomu nie wolno wmawiać choroby psychicznej, szczególnie ścigając bez wytchnienia przez kilka miesięcy. Jest to sposób na zniszczenie psychiki, wywołanie problemów i konsekwencje są przerażające, szczególnie jeśli osoba, której coś takiego się wmawia, ma na karku gwałciciela i schizofrenika w jednej osobie, który próbuje ją dobić rozgłaszając wszem i wobec, że jego ofiara jest chora psychicznie. Nie wolno w takiej chwili pomagać wariatom zaszczuć ich ofiarę.

Schizofrenicy się nie leczą, to jest podstawowa zasada. Szczególnie ten typ jaki prezentuje Renata. Jej ojciec został w więzieniu – chyba domyślacie się za co go wsadzili – zmuszony do leczenia, ale po wyjściu z niego (a wypuszczono go, bo okazał się być chory, nie było żadnej pomyłki, czy fałszywego oskarżenia) od razu przestał brać leki. Renata zaś z góry zapowiedziała, że nawet jeśli zmusi się ją do leczenia, to zrobi tak jak on i przerwie lekoterapię, gdy tylko ktoś przestanie ją kontrolować.

Oboje zawsze byli krańcowo niegodni zaufania.