Amerykanka

Jednym z urojeń Ryszarda jest, że spędziłam dużo czasu w Stanach jako dziecko, miałam chodzić też tam do szkoły. Ignoruje przy tym fakt, że przychodził do mojej podstawówki w Warszawie mnie nękać, ale ma wyjaśnienie, dlaczego mieszkałam w Warszawie, a nie w Gdańsku – miałam tu osiąść po powrocie z Ameryki.

Wmawia mi, że mam amerykański akcent i że on to potrafi rozpoznać. Jest to bardzo zabawne, bo ten człowiek za grosz nie zna angielskiego. Testowałam go i jego tłumaczenia na polski tego, co powiedziałam, są tak hilaryczne, że żałuję, że nie mam tego nagranego. Polegały na tym, że gdy na przykład ja mu mówię po angielsku, że jest skończonym idiotą, to on w zachwyceniu sobą twierdzi, że powiedziałam, że go kocham. Nie jest więc wiarygodnym źródłem informacji na temat jakiegokolwiek akcentu. I oczywiście zaplątani w jego sieć politycy i lekarze, którzy tylko jemu wierzą, również uważają, że jestem Amerykanką, tylko się wstydzę przyznać. Akurat do tego nie mogę się przyznać, ale za to po stronie taty byli w rodzie Szwedzi, Norwedzy oraz Francuzi. Więc oprócz polskiej narodowości mogę się przyznać do tych trzech, ale za diabła nie przyznam się do bycia Amerykanką.

A mój dziadek ze strony mamy na pewno nie był Serbem, tylko urodził się na Bałkanach. Pochwaliłam się tym w szkole i od tamtego czasu dziadek dla imbecyla jest Serbem. Dziadek był stuprocentowym Polakiem.

Owszem, wmawiano mi, że jestem Brytyjką i zrobił to pewien Brytyjczyk przed koncertem. Spotykałam się wtedy z Michałem, który nauczył mnie, że trzeba przyjść dużo wcześniej, poniważ można wtedy mieć przyjemność zobaczyć muzyków, lub z nimi pogadać, bo muzycy lubią przejść się wśród ludzi i porozmawiać z fanami. Wśród miłośników fantastyki podobną funkcję pełnią konwenty, w czasie których też można spotkać ulubionego pisarza lub pisarkę.

Uważam, że Brytyjczyk przesadził, ale jakby nie było, raczej poprawny akcent zawdzięczam native speaker-ce Emmie, która prowadziła pozalekcyjne lekcje angielskiego dla dzieci z mojej szkoły. Była na tyle miła, że dopasowała dni zajęć do moich treningów na pływalni, które nie były codziennie (za to trenerzy kazali każdego dnia trenować w domu poza wodą), więc mogłam swobodnie to połączyć. Gdy Emma uznała, że nauczyła nas dostatecznie dużo, żebyśmy zawsze potrafili sobie poradzić z angielskim, nawet jeśli przejściowo zapomnimy, czego nas nauczyła, porzuciła nas i wzięła nową grupę dzieci. Był szloch z mojej strony, bo nie mogłam się z tym pogodzić.

Emma, why?

Na studiach miałam fonetykę, fonologię wraz z różnicami pomiędzy akcentami, więc jeśli potrafię coś powiedzieć z amerykańskim akcentem, to właśnie dlatego, że jestem lingwistką i wiem, jakie są różnice w akcentach. A nie dlatego, że wyniosłam to z amerykańskiej szkoły.

Facepalm.