Moja lista lektur z psychologi nie była listą podręczników do przeczytania do egzaminu z psychologii na Anglistyce. Dostałam ją od kogoś z Wydziału Psychologii, bo o nią poprosiłam, żeby się zorientować, co się studiuje na tym kierunku. Jak już wspomniałam, znajomy Profesor-psychiatra uważał, że Anglistyka jest dla mnie za małym wyzwaniem i się obijam, więc próbował mnie namówić na studiowanie psychologii.
Przestudiowałam ją dokładnie, czasem nawet przychodziłam na dyżury psychologa, żeby zdawać egzaminy, a nawet chodziłam na zajęcia(1) i stąd moja eklektyczna (bo zawadzająca o kryminologię) wiedza psychologa, która według Profesora, wcale nie jest taka amatorska. Nie traktowałam tego jako poważne studiowanie psychologii z początku, bo ja tam przyszłam tylko zaspokoić ciekawość. Ale zostałam zmuszona do uczestnictwa także w zajęciach. Dostałam opierdol za czytanie czegoś z listy bez informowania, co studiuję na własną rękę i zostałam zmuszona do umówienia się na egzaminy.
Jeżeli mówię coś o pedofilach, to dlatego, że przestudiowałam odpowiednią książkę. Jeśli rozpoznaję syndrom sztokholmski, to też moja wiedza jest wzięta z podręcznika, chociaż podparta doświadczeniem. Więc jeśli ostrzegam, że kontakt z jakimś schizofrenikiem i gwałcicielem jest dla mnie groźny, to należy mnie słuchać. A nie machać ręką. Znam też metody postępowania z ludźmi, jakie stosuje psychoterapeuta i psycholog, więc jeśli mówię, że ktoś nie jest prawdziwym psychologiem, to należy mnie słuchać.
No niestety, schizofrenicy mają potrzebę „leczyć” świat, żeby go dopasować do swoich urojeń i dla nich podawanie się za psychoterapeutę lub psychiatrę, to jest coś naturalnego. Dzięki temu mogą zyskać sobie życzliwość głupów, a i też lepiej wpływać na swoje ofiary. Ich motywem wcale nie jest niesienie pomocy, tylko chęć zaszkodzenia, lub przejęcia majątku.
Boleję nad tym, że lekarze nie mają ani godziny psychologii w czasie studiów i brakuje im wiedzy, do czego potrafią posunąć się schizofrenicy, a także co dzieje się z ludźmi zaszczutymi i wciągniętymi w urojenia schizofreników. Wyszkolony psycholog wie, że fałszywe wspomnienie, to wcale nie jest podstawa do rozpoznawania schizofrenii. W naszym świecie nieleczących się schizofreników o wiele częściej jest to sygnał syndromu sztokholmskiego, który może skończyć się samobójczą śmiercią, jeśli ktoś zmusi ofiarę schizofrenika do leczenia szpitalnego. Tym bardziej, że schizofrenik bardzo lubi „szkolić” lekarzy i mówić, co jest jego ofierze.
Oczywiście w podstawach diagnostyki w psychiatrii, i to w podręczniku dla studentów, jest ostrzeżenie, że nie wolno opierać diagnozy na tym, co mówi osoba, która się zgłasza do psychiatry, twierdząc, że jest krewnym osoby, która dopiero zostanie przez niego zagnana do tego lekarza. A każda nękana przez schizofrenika osoba w końcu szuka pomocy lekarza, bo nie może spać z powodu stresu. Schizofrenicy to wiedzą i przygotowują sobie grunt. Często podsuwają urobionego lekarza lub działają w rejonie ofiary, szukając kontaktu z lokalnymi psychiatrami.
Zabronione jest wykorzystywanie wiedzy, która pochodzi od kogoś innego niż pacjent w diagnostyce. Dotyczy to psychiatrii, ale też psychoterapii. Błędem w sztuce jest postępowanie inaczej, bo to z reguły schizofrenicy biegną manipulować lekarzem, żeby móc dalej kontrolować swoją ofiarę i doprowadzić do jej śmierci, lub przynajmniej do tego, żeby zaczęła uważać się za chorą psychicznie i grzecznie mówiła, że urojenie schizofrenika jest prawdą. Nikt z rodziny nie ma potrzeby takiego urabiania lekarza. (No chyba, że jest głupim Aspergerowcem.)
Lekarze pierwszego kontaktu są niedouczeni zdaniem mojego znajomego Profesora-psychiatry. Powinni naprawdę na pierwszą prośbę pacjenta, który mówi o prześladowaniu przez schizofrenika, wypisywać Hydroksyzynę, która jest naprawdę łagodnym lekiem, który mogą stosować również dzieci. I nie uzależnia. Można przy nim pić. Sama testowałam. Nie ma potrzeby wysyłać zdrowych ludzi do psychiatry i powiększać kolejek, które i tak są już za długie. Niech to miejsce pozostanie dla tego, kto naprawdę potrzebuje pomocy specjalisty, a nie jest po prostu wkurwiony na debili.
Jeżeli mam problemy ze snem to tylko dlatego, że wkurwiają mnie schizofrenicy i pomoc jaką dostali od ludzi, których nie podejrzewałam o taką głupotą.
Mam dla wszystkich w fandomie jedną radę. O ile nie macie w rodzinie chorób dziedzicznych, zarąbcie swojego lekarza pierwszego kontaktu i zmuście do wypisania Hydroksyzyny. Bo większość z nas miała kontakt z panią Barbarą, Ryszardem, Nyczem lub jeszcze kimś innym z Opus Dei lub jednym z ich przyjaciół. Każdy z nas też może stać się obiektem ataku.
Jesteście zdrowi. Ludzie zaczynają chorować od brutalnego wmawiania im choroby psychicznej, tak delikatna jest ludzka psychika. Jeśli uwierzą, że są chorzy, to rzeczywiście zaczynają chorować. Taka jest właściwość ludzkiej psychiki. Z tym, że oczywiście wywołanie stanów chorobowych u ofiar jak najbardziej jest głównym celem schizofrenika, bo musi udowodnić, że to nie on ma urojenia i nie on jest chory. No, ale sorry, not sorry, moje zaświadczenie o stanie cywilnym jak najbardziej mówi, że to Rafał jest chory. Apostazja, że nie jestem zakochaną w Chrystusie bigotką, jak chce Renata. A akt chrztu, że nie byłam chrzczona w Gdańsku. Barbary nie mam jak udokumentować, ale naprawdę nie jest moją krewną ani przyjaciółką, łże jak pokopana, więc radzę weryfikować wszystko, co mówi. Sama sugestia, że jest moją „ciocią z Krakowa”, stanowi dla mnie obrazę.
Aha i jeszcze jedno – u ofiar gwałtu nie rozpoznaje się schizofrenii. Taka nieprawdziwa diagnoza też jest pewnym sposobem na zabicie kogoś. Szczególnie jeśli zgwałcona osoba uwierzy wariatowi, który nigdy nie był lekarzem lub psychoterapeutą, tylko lubi się skrzywdzonymi ludźmi pobawić, że jest chora.
Wmówiony gwałt (a to też lubią robić schizofrenicy, żeby niszczyć swoje ofiary, lubią się dzielić swoim urojeniem na temat gwałtu) też jest gwałtem i też źle wpływa na psychikę, tak samo jak inne wmówione traumy. Takie fałszywe wspomnienie rozwiewa się w końcu, ale rani psychikę. Jedyna rada to przeczekać.
Wariaci uwielbiają w ten sposób zabijać.
Więc, jeśli mówię, że gdzieś jest wariat, to uciekamy. Niech silniejsi ich zakrzyczą i pokażą drzwi.
Tym razem musi mi się udać.
⛧⛧⛧
(1) Schizofreniczka Renata była jeszcze bardziej zazdrosna o studiowanie psychologii niż o studia anglistyczne, więc jej cały gang się na mnie rzucił i zaczęli mnie „leczyć”. Do tego doszła jej zazdrość o Piotra. O Michała też była zazdrosna. „Leczenie”, którego częścią był gwałt, jakie mi zaserwowali schizofrenicy skończyło się normalną w takiej sytuacji amnezją. A potem potoczyło się wszystko z górki i od tamtego czasu na przemian mi się polepsza, aby znowu mnie zaatakowali, bo moje powodzenie prowokuje schizofreniczkę Renatę. Dopóki żyję, nie może udawać mnie, więc zrobi wszystko, żeby mnie wykończyć psychicznie. Podobnie ta zawistna schizofreniczka i jej gang traktują Anię Brzezińską, sądząc z tego, co zauważyłam i co usłyszałam. Ona też potrzebuje ochrony przed tą wciekłą babą, która ją oskarża o plagiaty zupełnie jak mnie. Dowiedziałam się też, że zwala te ataki na mnie. W życiu nikogo nie zaatakowałam. Z tym, że owszem, schizofrenicy próbowali mnie poszczuć na Anię. Nie pokłóciłyśmy się, zostałyśmy zaatakowane przez grupę schizofreników i przynajmniej ja – bo mogę mówić za siebie – robię już bokami.