Schizofreniczny mózg

Mózg schizofrenika nie przyjmuje żadnych krytycznych uwag, tylko od razu przypisuje zarzuty osobie, która go krytykuje. Nie można się ze schizofrenikiem dogadać. Jeśli schizofrenik robi coś złego, popełnia przestępstwo, od razu przypisuje ten uczynek komuś innemu.

Stąd też oskarżenia mnie o prostytucję pochodzące od prostytuujących się schizofreników lub oskarżenie o gwałt moich przyjaciół zamiast prawdziwych sprawców.

W przypadku gdy w okolicy schizofrenika znajduje się ktoś, kto błyszczy, jakiś artysta lub uzdolnione dziecko, to schizofrenik zaczyna sobie przypisywać wszystko, co sprawia, że ta osoba jest wyjątkowa. Staje się nią, a oryginał zaczyna przeszkadzać, bo przypomina, że schizofrenik jednak jest kimś innym. Staje się wrogiem, któremu schizofrenik przypisuje swoje cechy, których się wstydzi. Bo na przykład „on nie chce być biedny”. Nie należy schizofrenikowi pomagać w takich zagrywkach.

Schizofrenik tak mocno przeżywa swoje urojenia, że wypowiada na głos urojone słowa swojej ofiary. Naprawdę przede mną Renata przyznawała się do bycia najlepszą call-girl w Warszawie, aby po minucie kłócić się, że ja jej to powiedziałam. Zapytana zaś wprost przyznaje się do zarabiania na prostytucji, jeśli jest okazja. Wedle jej słów jej to nie hańbi, bo to z księdzem.

Renata i Rafał są bardzo chorzy. W takim stopniu, że już w dzieciństwie powinni być leczeni. Niestety mój ojciec ufał, że przestępca nie powraca na miejsce przestępstwa, więc gwałciciele nie powinni mnie więcej nękać. W ogóle nie potrafił sobie wyobrazić, co potrafią zrobić wariaci. Powinnam był zmienić szkołę. To Policja popełniła błąd i uznała, że nie będzie tropić schizofreników. Taką sprawę od razu powinien dostawać do przejrzenia psycholog-kryminolog.

Miałam dużo wtedy do zeznawania. Ale miałam pecha, że dzieci nie traktuje się poważnie, a w kontaktach z Policją pośredniczył mój ojciec, który nie był poważnie traktowany. Moje prośby o to, żeby ktoś z Policji ze mną rozmawiał wylatywały za okno. O mało co nie trafiłam wtedy do psychiatryka, bo wariaci jak to wariaci mnie przypisywali swoją chorobę. Musiałam studiować psychologię, żeby ludziom wyjaśnić, co potrafi zrobić schizofrenik.

Mój ojciec niestety uwierzył, że nastoletni schizofreniczny kochanek Nycza (lubiący udawać psychoterapeutę) jest rzeczywiście moim znajomym i wpuszczał go do naszego domu. Musiałam z tym potworem wytrzymywać sesje sam na sam, podczas których mnie zastraszał, terroryzował oraz prał mózg. To człowiek, który cieszy się na wieść, że udało mu się kogoś zmanipulować tak, że zginął okrutną, samotną śmiercią, przerażony tym, że nie da rady się uratować i cofnąć decyzji podsuniętej mu przez tego psychopatę i dewianta. Schizofrenicy mordują ludzi, jeśli im na to pozwolić. Starają się to zrobić w tak okrutny sposób, jak tylko mogą. Kochanek Nycza specjalizuje się w udawaniu psychoterapeuty, cieszy się, że ludzie zabijają się, żeby uciec przed nim, bo zastraszył ich tak i zaszantażował, że krańcowej panice słyszę w głowie tylko jego głos, podporządkowują się i wybierają śmierć, bo życie w takim stanie i w takim świecie jaki wokół nich powstał jest niemożliwe. Terror bardzo szybko niszczy mózg i człowiek poddawany tresurze wbrew woli może zrobić coś, czego domaga się od niego prześladowca. Alkohol jeszcze dodatkowo znosi kontrolę świadomego umysłu i człowiek wtedy jeszcze łatwiej ulega psychicznemu naciskowi schizofrenika.

Oczywiście w swojej głowie psychol uważa, że naprawia świat, wymierza sprawiedliwość i stroi się w piórka obrońcy niewinności. I uważa, że się broni.

Zdrowy człowiek nie potrafi posunąć się do takich rzeczy, jakie są codziennością schizofrenicznego mordercy, który pokochał zabijanie i przeżywa ekstazę, że udało się kogoś wyprawić w możliwe okrutny sposób na tamten świat (bo chce, żeby jego ofiara cierpiała, żeby człowiek, cytując „wył z rozpaczy, że rzeczywiście go nienawidzę” – chociaż w rzeczywistości człowiek poddany takiemu terrorowi wyje z przerażenia, że spotkał takiego potwora). Nikt nie potrafi tak zastraszyć, czy opleść siecią kłamstw i szantażu, jak schizofrenik. To najbardziej niebezpieczny rodzaj wariata i nie powinien być traktowany tak łagodnie, jak nasze prawo ich traktuje. I na pewno nie należy zostawiać z nimi dzieci. Dorosłych też nie. Samobójstwa moich przyjaciół nie były przypadkiem i nie wynikały z wrodzonej choroby. Były efektem długiej pracy nad nimi schizofrenicznego gangu. Bardzo proszę nie polecajcie kochanka Nycza jako psychologa, bo nim nie jest.

Jeżeli są wśród nas niedouczeni lekarze, którzy uważają, że nie można zmusić człowieka do samobójstwa, to bardzo proszę, aby zapoznali się z tematem od strony psychologii, syndromu sztokholmskiego i tego, co z ludźmi robi terror oraz w jaki sposób z przeciętnego człowieka można zrobić samobójczego zamachowca, tylko piorąc mu mózg i zastraszają. Wierzcie mi, łatwo kogoś zabić zabierając mu wszystko i owijając pajęczyną kłamstw, pozbawiając bliskich, skłócając z nimi (albo próbując tylko człowiekowi wmówić, że nie może na nich liczyć), odbierając możliwość edukacji czy pracy.

Moi prześladowcy cały czas się dziwią, lub zaprzeczają, że skończyłam Anglistykę lub utrzymałam się w pracy. Faktycznie cały ich wysiłek skupiał się na tym, żeby mnie wyrzucić z Uczelni jako studentkę, lub zniechęcić do studiowania. Analogicznie jako pracownik jestem atakowana i wmawia mi się, że nie potrafię pracować. Zgodnie z pragnieniem Ryszarda „mam się zwolnić i zabić, bo nic nie mam.” Ofiara takiego prześladowania dostaje wprost w głowę całym bagażem negatywnych uczuć, czystej, wręcz skondensowanej nienawiści schizofrenika, który innym osobom wmawia, że się „troszczy” o swoją ofiarę i ją „kocha”. Negatywne emocje biorą się z zawiści i chęci przejęcia rzeczy, które posiada ofiara. Gdy schizofrenik dostaje to, co chce, z reguły zabija swoją ofiarę. Schizofrenik pozbawia wszystkiego swoją ofiarę, chociaż w swojej chorej głowie uważa, że „odbiera swoje”. Nie zliczę rzeczy, które mi Renata ukradła, ostatnio nawet zaczęła rościć sobie prawo do mojego mieszkania. Oczywiście ma ludzi, którzy ją w tym wspierają, bo jej uwierzyli, że za moje mieszkanie zapłacił jakiś schizofrenik, a nie moi rodzice. Tak samo jak jej wierzą, że „ukradłam” jej teksty. Chociaż nie potrafiła wymienić żadnego motywu z jakiegokolwiek mojego opowiadania.

Jeszcze żyję, ale i tak ci schizofrenicy już mi za dużo z życia zabrali. Mam nadzieję im dokopać i sprawić, że zostanie uchwalone nowe prawo dotyczące schizofreników (bo inni chorzy nie są aż tak groźni) – tak żeby ich ofiary także mogły wnosić sprawy do Sądu Opiekuńczego, który może kogoś ubezwłasnowolnić i umieścić w szpitalu psychiatrycznym, a nie tylko rodziny schizofreników, które albo tak samo są chore, albo wciągnięte w ich urojenia, więc nie widzą problemu i zajmują się zabijaniem niewinnych ludzi na równi ze schizofrenikami.

Dodaj komentarz