Pomimo wielu rozmów i dyskusji pani Barbara nadal upiera się, że schizofreniczka Renata jest moją przyjaciółką i „wie o mnie wszystko”, a Rafał powinien zostać moim mężem, bo niby mamy wspólne dziecko. I jest kimś z wyższych „sfer”.
Nie daje się jej nic wytłumaczyć, bo z rozmowy z Nyczem wyszła z przekonaniem, że Renata jest kolejną „żywą świętą”, a Nycz ma być w tych sprawach specjalistą i potrafi „rozpoznać świętość”.
Na całe szczęście pani Barbara zamierza dalej trwać przy swoich przekonaniach i bronić swojej religii, tym razem w sądzie, gdzie zamierza mi udowodnić, że mam dziecko, Rafał jest moim byłym, za którego powinnam wyjść, czy wręcz „odnowić śluby”, a ona sama i Renata zasługują na przeprosiny. Renata zaś jest „święta”, bo mnie „nawróciła” i to nie raz. I to sąd zdaniem pani Barbary i Nycza potwierdzi.
Co ja mogę powiedzieć? Chcieliśmy tego procesu już o wiele wcześniej, ale politycy zablokowali prace Prokuratury. Żałuję, że traciłam tyle z życia. Są to rzeczy, których już nie odzyskam, oraz ludzie, z którymi już nie będę rozmawiać, ponieważ zostali całkowicie niepotrzebnie zaszczuci na śmierć, bo ktoś nie chciał przyznać, że choroby psychiczne istnieją i urojenia uparcie nazywa „objawieniami”.
Cieszę się, że pani Barbara i jej przyjaciele z Kościoła zrezygnują z ochrony polityków, bo chcą koniecznie udowodnić istnienie urojonej Michaliny.
Mogą robić, co chcą, ale akt urodzenia mojej siostrzenicy nie jest urojony czy sfałszowany, a badania genetyczne nie wyjdą tak, jak chce wariat, tylko dlatego, że Nycz się modli za „poprawne” rozpatrzenie sprawy…