Od zawsze twierdzę, że nie ma czegoś takiego jak „wyższe sfery”, chyba że mówimy o sferach niebieskich. Istnieje wyższa klasa społeczna, a wszelkie „sfery”, to zabawa dla snobów z ich balami i tonami. Powiedziałam to samo na przyjęciu, które zorganizowali rodzice Piotra w latach dziewięćdziesiątych i zawsze tak będę mówić.
Nie zamierzam zaprzeczać mojej lewicowości i przestać dissować snobów, zresztą jestem za to właśnie lubiana. A z uwagi na pochodzenie mojego pradziadka wszystko, co mówię, zaprzeczając istnieniu „wyższych sfer” jest traktowane z dużą sympatią, bo świadczy o tym, że się nie wywyższam.
Po prostu ja sobie mogę pozwolić na takie akcje. Nawet jeśli mam puste konto.
Istnieje też klasa rządząca, ale akurat nimi też nie zamierzam się przejmować, bo to też nie jest nikt ważny.
I jeszcze na koniec najważniejsze. Ze względu na krążące o mnie i moich rodzicach kłamstwa, których podstawą są urojenia schizofreników, rodzice Piotra wszystko już dawno temu zweryfikowali za pomocą najlepszej w Warszawie agencji detektywistycznej, która też sięgnęła do tego, co wie o mojej rodzinie norweska ambasada. Wszystkie materiały (łącznie z tym, co Nycz o mnie kłamie) zostały przekazane Policji. Tacy ludzie jak rodzina Piotra lubią mieć pewność, z kim się zadają, a ja zawsze zaprzeczałam oskarżeniom, jakie wysuwał wobec mnie pedofil Nycz. Piotr mnie z tym skonfrontował dawno temu, bo się poznaliśmy w latach osiemdziesiątych w czasie konwentu i na całe szczęście wolał ze mną porozmawiać, zanim mnie do końca skreśli. Poprosiłam o to, żeby jego rodzice, mając na to środki, sami wszystko sprawdzili. Zostaliśmy prześwietleni, jak chyba nikt inny ze znajomych Piotra. Jestem dokładnie tą osobą, za jaką się podawałam. A Renata i Rafał są dokładnie nikim.
Śmieszą mnie więc groźby Nycza, że sądownie będzie „szukał moich dzieci”, albo udowadniał, że „jestem żoną Rafała”. Jest na tyle głupi, że chce udowodnić, że w takim razie „Renata jest moją krewną”, że w takim razie „obie jesteśmy norweskie szlachcianki”. No więc nie, proszę pana, zbiedniała szlachta pracuje, a nie kradnie, jak Renata. Pracuje, a nie daje dupy za pieniądze, jak Renata i jej brat robili, gdy byli dziećmi. Żaden szlachcic na coś takiego by nie pozwolił, ani tak by dzieci nie wychowywał, jak ona z bratem zostali wychowani. Szlachectwo zapewnia, że ludzie zostali wychowani w odpowiedni sposób i przekazano im odpowiednie wartości. Szlachcianki nie da się skurwić. Będzie wolała zamiatać podłogi.
Nie mam z tą panią i jej bratem nic wspólnego. I nic z ich urojeń nie jest prawdą.
Nazwisko to nie szlachectwo. Szlachectwo to pochodzenie i odpowiednie wychowanie. Mój pradziadek miał tylko córki. Dwie wróciły do Norwegii. Trochę szkoda, że moja babka, która popełniła mezalians, nie nadała swojego nazwiska mężowi, miałabym fajne norweskie zamiast polskiego. Chociaż prawdę mówiąc, nie wypadało facetowi przybierać żeńskiej formy nazwiska, a polskie prawo nadałoby Polakowi dokładnie taką formę nazwiska, jaką nosiła jego wybranka. Oboje byli bardzo w sobie zakochani, a dziadek Polak był bardzo dobrym i inteligentnym człowiekiem, więc pradziadek pozwolił na ten ślub – tym bardziej, że zagrozili samobójstwem. Do końca życia dziadkowie ze strony ojca byli bardzo kochającą się, szczęśliwą parą.
Mój tata przewidział, że będę musiała toczyć walkę ze schizofrenicznym potworem w sutannie jeszcze po jego śmierci. Ale zawsze powtarzał mi, że mam pamiętać, że pochodzimy od groźnego wikinga i że jak on mam się nigdy nie poddawać. Cokolwiek i ktokolwiek stanie na mojej drodze, musi pamiętać, że nawet jeśli widzi przed sobą pozornie słabą ciemnowłosą po mamie kobietę, to za mną stoi wściekły wiking, założyciel rodu i pamięć o nim zawsze ma mi dodać sił. Więc zawsze wstanę i będę dalej walczyć.
Mam też geny Ragnara. Jego wnuczka, córka duńskiego króla Bjørna, wyszła za Norwega.
I chociaż pedofil Nycz wrzucił mnie do dołu z wężami, jak chrześcijański król wrzucił Ragnara Lodbroka, który nie chciał się dać ochrzcić, tylko pozostał wierny swoim Bogom, to w przeciwieństwie do Ragnara w nim nie zginęłam, tylko wydusiłam wszystkie węże i żmije. I będę je tropić i nękać dalej.
Ragnar Lodbrok jest dla mnie wzorem osobowym i będę czerpać z niego dumę, bo się nie ukorzył, tylko trwał przy swojej religii. Obiecałam tacie w dzieciństwie, że tak samo jak on i Lodbrok nie dam się złamać, cokolwiek mnie spotka. I zawsze będę poganką. I że zajebiemy pedofila. Taty już nie ma, ale dokończę sprawę solidnie, tak jakby przy mnie dalej stał.