Zasady społeczne

Ze studiów kryminologicznych pamiętam listę reguł życia w społeczeństwie. Nie łamiemy tych reguł, bo ludzie się zgadzają co do tego, jak należy się zachowywać. Jeśli łamiemy któraś z tych reguł, popełniamy przestępstwo. Kodeksy prawne są wtórne wobec tych zasad społecznych i nimi się kieruje sąd, jeśli brakuje konkretnych przepisów. Prawnicy często o tym zapominają. Nie będę przytaczać teraz wszystkich zasad, ale na przykład na liście znajduje się wspomniany przeze mnie zakaz używania agresji do osiągnięcia swoich celów. Agresja to poważne wykroczenie i zawierają się w tym również ataki seksualne. Nie dotykamy ludzi bez ich pozwolenia. I naprawdę nie oznacza to braku seksu, jak straszą zdemoralizowani prawicowi przestępcy, którzy nie wyobrażają sobie, jak kogoś zerżnąć, nie łamiąc tych zasad. Zawsze byłam o wszystko pytana, a i tak się skończyło ostrą akcją nad Wisłą. Może też dlatego, że ten pan nie miał problemów z otwartym mówieniem o tym, co chce zrobić. Gbur zawsze w końcu jest odtrącony, sfrustrowany oraz w wielu wypadkach stawiany przed sądem.

Ale tak naprawdę chcę napisać o innej zasadzie społecznej. Mam na myśli regułę, że tak naprawdę nie wiesz nic o mnie, jeśli ci o tym nie powiem, a jeśli ktoś coś powiedział o mnie, to masz obowiązek u mnie tę informację zweryfikować, jeśli zaprzeczam, to masz mi wierzyć, szczególnie jeśli wcześniej ci pomogłam i masz dług wdzięczności.

Moje trzy koleżanki, a może nawet więcej takich osób by się znalazło, okazały się być przestępczyniami, które postanowiły działać na podstawie pomówień i zniszczyły mi życie. Mówiłam tym osobom, że rozmawiają z ludźmi chorymi psychicznie, zachęcałam do weryfikacji, poznania mnie i mojej rodziny lepiej. Zaprzeczałam. Jest mi przykro, że z osób, które były uwodzone przez schizofreników (przez uwodzenie mam na myśli owijanie sobie dookoła palca i uzależnianie od siebie) tylko jedna osoba okazała się być kimś, kto myśli samodzielnie. Do tej pory jest to moja najlepsza przyjaciółka i nie jest przypadkiem, że jest również metalówą.

Osoby, które się dały uwieść Renacie i Rafałowi, postanowiły wbrew zdrowemu rozsądkowi rzucić się na mnie, żeby doprowadzić do tego, że „pogodzę się” ze schizofrenikiem, który nigdy nie był moim mężem, zasługują na wszystko, co najgorsze. Nie ma nic bardziej traumatyzującego, co by mogło spotkać kogoś w pracy. Tym bardziej, że praca to nie jest przyjęcie, z którego można wyjść trzasnąwszy drzwiami, gdy coś się nie spodoba. Ktoś, kto mnie tak potraktował, jest okrutny i głupi.

Jakby co, to ostrzegałam. Trzeba było wierzyć, że lepiej od was wiem, co jest przestępstwem.

Dodaj komentarz