No kona. Taką mam uwagę przed wyborami prezydenckimi. Pewnie znowu wygra zabobon spod znaku kościelnej sekty i ważniejsze w Polsce będzie, co powie jakiś schizofrenik niż to, co mówi zdrowa psychicznie osoba. Tak samo będą łamane wszystkie prawa człowieka.
Aż postanowiłam zrobić sobie wykaz, jakie moje prawa (szczególnie człowieka) zostały przez Kościół pogwałcone. Mam przed nosem listę praw z Wikipedii i jestem wkurwiona.
Prawo do dobrego życia – moje życie jest koszmarnie niedobre, wypełnione stanami lękowymi oraz traumą, jakiej nie powinien doznawać człowiek, który mieszka na terenie nieobjętym wojną. Mam zaburzenia pamięci z powodu przez zaszczucia przez kler oraz prania mózgu. Spotkało mnie to tylko dlatego, że imbecyle(1) czegoś najpierw nie zrozumieli, a potem chcieli mnie zmusić do przyznania, że wszystko, co sobie uroiła tulona przez nich do piersi schizofreniczka, jest prawdą.
Prawo do rzetelnego sądu – sądzę, że to też jest coś, co szwankuje. Nie mam możliwości obrony przed pomówieniami przed sądem, bo moi prześladowcy są psychicznie chorzy. W każdym innym przypadku to, co mi zrobiono, kończyłoby się sądem karnym z urzędu. Nie mam możliwości sięgnąć do pozwu cywilnego w sytuacji, kiedy przez zaszczucie cierpię na problemy z pamięcią oraz mam nieprawidłowy osąd sytuacji w powodu syndromu sztokholmskiego. No i nie wiem, jak się ci pierdoleni schizofrenicy nazywają. Znam ich imiona tylko dlatego, że wyciągnęłam je z moich rozmówców z Opus Dei. To są dla mnie obcy ludzie.
Prawo do decydowania o swoim życiu – tak długo moje wybory były dyktowane ucieczką przed wariatami i przed klerem, który chce decydować o tym, co mam robić w życiu, że już wiem, że moje życie jest życiem, które zostało zniszczone i zawsze będę tylko zbierać resztki. I nawet jeśli się zdobędę na twórcze życie, to osiągnę tylko okruch tego, co mogłabym zrobić, gdy mnie nikt nie niepokoił.
Prawo do wolności myśli, wyznania i sumienia – biorąc pod uwagę, że całe działania Kościoła koncentrowały się na zmuszeniu mnie, żebym przyznała, że Renata jest święta, to mogę z całą stanowczością powiedzieć, że naruszono te prawa. Pranie mózgu i syndrom sztokholmski stanowczo narusza prawo do wolności myśli, bo nie chcieli się zgodzić, żebym myślała, to co chcę, tylko narzucali mi swoje przekonania. Byłam nękana z powodu mojego ateizmu oraz pogaństwa, więc naruszono też prawo do wolności wyznania. Atakowano mnie na każdym poziomie, próbując także zmusić mnie do przyznania, że pedofilia jest ok. Jeśli to nie jest naruszenie prawa do wolności sumienia, to nie potrafię sobie wyobrazić lepszego przykładu. Zostałam wbrew mojej woli poddana zastraszeniu oraz nielegalnym egzorcyzmom, którym byłam przeciwna. W efekcie pogłębiła się moja trauma i ponownie straciłam pamięć oraz chęć do życia.
Prawo do głoszenia swoich poglądów i opinii bez względu na ich treść i formę – zastraszano mnie, aby cała sprawa nie ujrzała światła dziennego. Próbowano wpłynąć na treść moich przyszłych tekstów i tego, co mówię innym ludziom.
Prawo każdego człowieka do uznawania wszędzie jego podmiotowości prawnej – nagle się okazało, że straciłam możliwość o decydowaniu o sobie i swoim życiu, a kontrolę nade mną przejęły jakieś kapturowe sądy kościelne, które mnie skazały na jakieś egzorcyzmy, wszystko odbywało się pod dyktando obcych mi, chorych psychicznie osób.
Zakaz stosowania tortur, nieludzkiego lub poniżającego traktowania lub wymierzania kar cielesnych – tortury psychiczne to też tortury, byłam również poniżana i wyzywana, opluwano mnie, a także bito i to wszystko robił Kościół także Opus Dei w ramach opieki nad swoimi nowymi „świętymi”, posunięto się nawet do stwierdzeń, że robiono to wszystko w ramach „opieki duszpasterskiej” nade mną.
Zakaz trzymania człowieka w niewolnictwie lub poddaństwie – cała psychomanipulacja i zastraszanie miało na celu zmuszenie mnie do niewolniczej pracy dla Opus Dei, miałam zajmować się najprostszą pracą fizyczną, aż opadnę z sił, tak mi zapowiedziano, na moje protesty usłyszałam, że „jestem własnością Kościoła”. Tylko dlatego, że tak sobie wymyśliła schizofreniczka z mojej podstawówki, a Nycz pod jej dyktando sfałszował list, w którym w moim imieniu obiecywał, że podejmę się tej pracy.
Prawo do obywatelstwa – tutaj odmawiam mi prawa do bycia oprócz Polką także Francuzką oraz Norweżką. Jestem Francuzką i Norweżką po moim ojcu i zawsze byłam z tego dumna. Z tego powodu spotkały mnie szykany ze strony Opus Dei i byłam poddana torturom, i to już w dzieciństwie.
Prawo do nauki – zostało mi bardzo ograniczone, bo Opus Dei postanowiło ingerować w to, co „wolno” mi studiować i robić w życiu zawodowym. Próbowano mi odebrać możliwość studiowania, również fizycznie uniemożliwiano wejście na wykłady.
Prawo do wolności twórczości artystycznej – zabraniano mi w ogóle pracy artystycznej i pisania; próbowano ingerować w treść, miałam pisać „dla Boga”.
Prawo do badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników – jak najbardziej to prawo zostało mi zabrane, nie mogłam obronić mojej pracy magisterskiej z psychologii, informacja o jej powstaniu tak rozwścieczyła moich kościelnych prześladowców, że rzucili się na mnie ze zdwojoną siłą, nie dziwię się w sumie, praca była z kryminologii o ich przestępstwach.
Prawo do wolności korzystania z dóbr kultury i ich wytwarzania – jak najbardziej pozbawiono mnie możliwości brania udziału w wytwarzaniu dóbr kultury również innych niż literackie. Ograniczono też z powodu konsekwencji psychicznych zaszczucia moją możliwość korzystania z dóbr kultury, chociażby w czasie konwentów, wygoniono mnie bezprawnie z warszawskich konwentów.
Prawo każdego człowieka do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy przez niezawisły sąd – oskarżano mnie bezpodstawnie zamiast od razu zanieść sprawę do odpowiedniego sądu, który by z miejsca zdołał ustalić, że zarzuty są nieprawdziwe, zamiast tego sięgnięto po kościelne sądy kapturowe, obmowę oraz lincze.
Cała reszta praw człowieka w czasie zaszczuwania mnie przez Opus Dei została naruszona w sposób pośredni – przez wywołanie takiego stanu, że nie mogłam sięgnąć po środki, które by mi pozwoliły odpowiednio żyć, tworzyć oraz założyć rodzinę, czy skorzystać z ochrony prawnej, oraz innych moich praw, bo nie mogłam z powodu zaszczucia oraz kradzieży środków, które miał przygotowane dla mnie inwestor, założyć wydawnictwa.
W czasie rozmów z klerem usłyszałam powiedziane wprost, że mi zabierają wszystkie prawa (w tym prawa człowieka) i że to Kościół będzie decydował, co to są prawa człowieka i kto je może mieć.
Ja uważam inaczej, mam nadzieję, że świat prawniczy również.
Czas zakończyć dominację tej zgrai tępych pawianów w Polsce, nie tylko w moich sprawach.
⛧⛧⛧
(1) Literalnie imbecyle. Część z nich to osoby kończące szkoły specjalne prowadzone przez zakony. Są tak głupi, że nie można się z nimi porozumieć, za to zostali przez fanatyczki zaprogramowani do ślepego posłuszeństwa wobec kleru. Ci ludzie mają pełnię praw obywatelskich, chociaż są tak głupi, że nie potrafią zrozumieć podstawowych pojęć. Kadry polityczne popierane przez kler są tylko o oczko inteligentniejsze. Typowym dla nich podejściem jest – tylko dzięki Kościołowi można zrobić karierę, tylko Kościół ma pieniądze. Efekty są takie jakie widzimy w sejmie i mediach. Imbecyl jest tak głupi, że nie potrafi oceniać moralnie swoich postępków, nie ma żadnej refleksji na temat tego co robi i własnej osoby. Kłamie, bo kieruje się emocjami i musi postawić na swoim. Nie zna pojęcia odwagi cywilnej, więc nie potrafi przyznać się do błędu. Imbecyl też ma problemy z innymi wyższymi funkcjami mózgu, w tym z altruizmem oraz wyższymi uczuciami. Duża część kleru to osoby na dolnej części normy i większość powyższych uwag też ich dotyczy, przy tym kierują się narcyzmem i przekonaniem, że należą do kasty wybranych ludzi urodzonych, żeby przewodzić. Inni nie odnajdują się w tym zawodzie.