Odchodzimy z zawodu

Parę moich koleżanek odeszło z zawodu, co też i ja planuję. Myślę, że wiem, co się stało, że podjęły taką dramatyczną decyzję.

Zaatakowali mnie imbecyle z Opus Dei, między innymi wspomniany już wie wcześniejszych wpisach Ryszard, autentyczny egzemplarz dużo poniżej normy inteligencji dla gatunku ludzkiego. Ryszard i jego koledzy przyszli do mnie do pracy całkowicie niezapraszani, bo jest dla mnie obcym człowiekiem. I jak to człowiek nisko-inteligentny postanowił zaprowadzić w naszej instytucji porządek. Co miało straszliwe skutki.

Nie spodobało mu się, że pracuje, ktoś, kto jest rudy. Tak samo nie spodobało mu się, że pracuje rozwódka. Niesmakiem powitał widok koleżanki z tatuażami. I jak to on postanowił działać, bo wyglądało tak, że zaatakował je dokładnie taki sam sposób jak mnie. Były zaszczuwane i przekonywane, że nie powinny pracować u nas. Było podkpiwane ich zaufanie do własnych umiejętności. Słyszały nieprawdę na temat, jaką opinię mają osoby decyzyjne o ich umiejętnościach.

Koleżanki o mało co się nie przekręciły. Ludzie są delikatni, ludzka psychika jest delikatna. Jeden taki atak wystarczy, żeby zostawić ślady. Z tego, co wiem, nikt nie wiedział jak się zachować. Nikt tak samo jak w moim przypadku nie reagował na prośby o usunięcie tego człowieka z terenu. Ochroniarz nie wiedział, co robić. Podobno już wie, ale nie wiem, co wyszłoby w godzinie próby.

Koleżanki po takich atakach zaczęły się rozsypywać psychicznie, więc jak ja poszły do pani psycholog. Ja rady pani psycholog już wtedy olałam, tylko poszukałam sobie lepszej terapeutki. Ale ja mam odpowiednie przygotowanie, żeby ocenić, co mi mówi jakiś psycholog. Koleżanki, którym zaczęto wmawiać, że chore psychicznie, bo przecież nikt nie ma potrzeby ich atakować, zaczęły się rozsypywać psychicznie. Musiałam parę ratować, żeby nie poszły drogą moich przyjaciół i nie uwierzyły, że są chore psychicznie i nie zabiły tak, jak chciał ich prześladowca. Dzięki moim radom zasięgnęły porady drugiego specjalisty.

Po takich doświadczeniach oraz tym jak potraktowała je pani psycholog (żeby było smutniej psycholodzy podzielili się naszą instytucją i jej przypadła nasz jednostka organizacyjna) moje koleżanki wyniosły się z naszej pracy. Stwierdziły, że już nie chcą tutaj pracować. Tylko jedna została przy uczeniu.

Ja też planuję spierdzielić stąd, gdy tylko znajdę jakieś równie dobre lub lepsze zajęcie.

Jakieś propozycje może dla mnie macie?

Dodaj komentarz