Karaczany

Jak już wiecie mam problemy ze schizofrenicznym rodzeństwem z mojej podstawówki. Nigdy się z nimi nie przyjaźniłam. Renata nie jest i nigdy była moją przyjaciółką, a Rafał nigdy nie był bohaterem mojego romansu. Dostali jednak tyle pomocy od ludzi, którzy im uwierzyli, że prawie doprowadzili do mojej śmierci. I to dwukrotnie.

Dla ludzi, którzy naukowo zajmują się schizofrenikami, nic z tego, co robią nie jest zaskoczeniem. Charyzmatyczni schizofrenik tworzy wokół siebie kult i podaje się za osobę, którą nie jest. Ludzie zakochani w schizofreniku bezrefleksyjnie powtarzają największe bzdury i pomagają schizofrenikowi spełnić wszystkiego jego schizofreniczne potrzeby, w tym potrzebę zaszczucia na śmierć osoby, która jest jego obsesją, a jednocześnie jest to najczęściej osoba, której atrybuty sobie schizofrenik przypisuje, bo jej zazdrości.

Moja prześladowczyni, Renata, w życiu nie studiowała niczego, nie mówiąc już o psychologii czy anglistyki. Ale pomimo braków w wykształceniu ma dookoła siebie osoby, które są tak samo przez nią ogłupione i bezmyślne, jakby byli karaczanami. Dla mnie są to durne insekty i nie zamierzam się nimi przejmować.

Schizofrenik uwodzi wszystkie osoby, które mogą pomóc mu w zrealizowaniu jego schizofrenicznych potrzeb – czyli przede wszystkim udowodnieniu, że to on jest zdrowy i to on ma te cechy, o które jest tak strasznie zazdrosny i za które nienawidzi swojej ofiary, która ma zginąć i oddać wszystko, co posiada schizofrenikowi. Tak działa chory mózg schizofrenika.

Schizofrenik dba o swoją atrakcyjność w sposób przesadny, jest to jedna z rzeczy, pielęgnacja urody, to coś co zajmuje schizofrenikowi dużo czasu. Schizofrenik będzie się głodził, byle tylko uchodzić za atrakcyjnego. Uskrzydla schizofrenika fakt, że jego ofiara się zaniedbuje, a on jest „lepszy”, bo ma szczupłą sylwetkę i atrakcyjną twarz. Zaszczuty człowiek ma w dupie to jak wygląda. Byleby był czysty (a i to nie zawsze mu się udaje) i żeby miał czyste ubranie (a i tutaj mogą pojawić się problemy, bo nie przyjrzy się temu, co na siebie zakłada). Człowiek przechodzący traumę, zaczyna się objadać, bo dostatek jedzenia dla starszych struktur mózgu oznacza bezpieczeństwo. Ofiara traumy zawsze gromadzi jedzenie, tyje i nie da się temu zapobiec. Obowiązkiem psychoterapeuty jest pomóc ofierze przejść przez ten etap i sprawić, żeby zaczęła (znowu) trenować. Sport leczy straumatyzowany mózg i zaleca się godzinę ruchu dziennie.

A jak to się dzieje, że „moi” schizofrenicy tak udanie manipulują otoczeniem? Niestety chodzi o miłość. Nycz jest zakochany w Renacie do szaleństwa i wierzy jej we wszystko, co ta mówi. Nasze mózgi głupieją pod wpływem miłości i bezkrytycznie przyjmują za pewnik, że wszystko co mówi obiekt miłości jest prawdą. Zakochują się też głupi psychoterapeuci, również kobiety. baby niestety w dużej części, jak twierdzą psychiatrzy, są bi – nawet te, które w życiu by nie nawiązały relacji opartej o seks, przyjaźnią się intensywnie z kobietami, które im sę podobają. tak jest też w przypadku pani psycholog, która mam pod swoją opieką SJO. Jest szaleńczo zakochana Renacie, która zmanipulowała ją i i owinęła dookoła palca. Każdy schizofrenik jest w stanie stworzyć piętrową intrygę, aby tylko osiągnąć swój cel i pomagają schizofrenikowi w tym ludzie, w tym konkretnym przypadku ma na swoje usługi całą swoją sektę ludzi chorych i głupich, którzy są przekonani, że jest „żywą świętą” i że należy ją chronić. Takie zapewnienie „ochrony” wpisuje się idealnie w potrzebę paranoicznego schizofrenika, który przeżywa lęki związane z jego chorobą, chociaż jeszcze bardziej pragnie zniszczyć obiekt swojej obsesji i przejąć wszystko, co posiada ta osoba. Ten lęk to tak naprawdę świadomość, że jego urojenie to tylko urojenie i potrzeba zlikwidowania źródła dysonansu – czyli zabicia osoby, której schizofrenik zazdrości i której atrybuty przejmuje. W chwili, gdy schizofrenik dochodzi to wniosku, że osiągnął status swojej ofiary i się nią stał, morduje swoją ofiarę bez najmniejszych zawahań. Wcześniej uczy się od swojej ofiary (swoich ofiar), jak ją (je) udawać.

Schizofrenik nie tylko uwodzi ludzi, którzy mogą mu pomóc realizować jego obsesje i niszczyć ludzi, którzy mu „zagrażają” – a tak naprawdę po prostu są osobami, którym schizofrenik zazdrości. W każdej chwili schizofrenik jest gotowy wskoczyć do łóżka z każdym człowiekiem, bez względu na płeć, który jest mu potrzebny. Schizofrenik nie ma najmniejszych sentymentów, jeśli jego kochanek lub kochanka przejrzy na oczy jest tak samo brutalnie atakowany i mordowany jak obiekt obsesji. Ktoś kto wcześniej pomagał schizofrenikowi zostaje kozłem ofiarny, na którego zostaje zwalona cała wina.

Ślepe zauroczenie Renatą sprawiło, że wspomniana już przeze mnie pani psycholog wyrzuciła przez okno wszystkie zasady psychoterapeutyczne i diagnostyczne. Dała się namówić na polowanie na mnie na korytarzu mojej pracy. Byłam brutalnie atakowana przez osobę, która nie miała prawa ani podstawa do tego, żeby w ogóle wyjść z gabinetu i się mną zainteresować. Ta pani nie miała prawa powtarzać urojeń pani Renaty jako swoich ustaleń z terapii Policji, ani okłamywać profilera policyjnego. Tak samo zakochany w Renacie jest/był Rektor, czy też inni profesorowie, i tak samo jak pani psycholog postanowili złamać wszystkie przepisy, w tym też prawo pracy.

Nie zrobiła nic takiego, żeby nagle w mojej pracy pojawił się patrol Policji i żeby była przez obcych mi ludzi oraz mojego formalnego pracodawcę (wbrew woli szefostwa SJO, czyli mojej jednostki, w której bezpośrednio pracuję, a która o tych oskarżeniach nic nie wiedziała i mnie potem broniła) brutalnie nakłaniana do położenia się w szpitalu psychiatrycznym. Imbecyl Ryszard nie jest moim „opiekunem prawnym”, nie jest nikim z mojej rodziny, nie jest moim „ojczymem”. Nigdy nie miał romansu z moją matką. Nie było żadnego wyroku Sądu Opiekuńczego, który był stwierdził moją niepoczytalność i nakazał leczenie psychiatryczne. Rafał nigdy nie był moim mężem. Wszystko, co się działo, wszystko, co powiedziano, to piętrowe intrygi sekty Renaty, która postanowiła „bronić” tę charyzmatyczną paranoidalną schizofreniczkę. I nikt z panów profesorów nie powinien był chodzić na sznurku wariatki Renaty ano jej brata i umożliwiać zaszczucie mnie na śmierć. Nikt nie powinien blokować działań Straży Akademickiej, która nic nie mogła robić poza rejestrowaniem przestępstw, które były na mnie popełniane. Bo zgodnie z przepisami Straż Akademicka ma obowiązek współpracować z Policją, a ja zgłosiłam Straży popełnione przęstepstwo, skoro Rektor nie chciał powiadomić Policji.

Nic z tego, co ta sekta twierdzi nie jest prawdą. Renata udaje moją przyjaciółkę, chociaż nigdy się nie kontaktujemy, w dwóch celach – po pierwsze ta fikcja jest jej potrzebna, żeby móc oskarżać mnie o plagiaty i niszczyć moją karierę pisarską, a po drugie podaje różnym osobom, z którymi miałam kontakt i które były mi winne pomoc, swój numer konta, twierdząc, że jest moim kontem. Jeśli widzieliście na jej koncie przelew od pewnego pisarza, to nie dlatego, że mu w czymkolwiek pomogła. Jest po prostu schizofreniczką, która zrealizowała kolejny etap swojej intrygi, która ma na celu stanie się mną i przejęcie wszystkiego, co moje. I dodatkowo sobie wygodnie żyje, nie ruszając nawet palcem, co też jest celem każdego schizofrenika, który dzięki temu czuje wyższość i przeżywa swoje uniesienia. Schizofrenicy kradną na potęgę i popełniają wszystkie możliwe oszustwa, a zakochani idioci im to umożliwiają i za nich ręczą.

A pani psycholog, która się nie zorientowała, że się zakochuje w jednej z najgroźniejszych schizofreniczek w Polsce, należą się baty od Policji i rechot wszystkich fanów, którzy lepiej weryfikowali fakty od tej zakochanej idiotki.

Dodaj komentarz