Ludzki mózg jest niedoskonały i kler to bezczelnie wykorzystuje. Bardzo łatwo człowieka przestraszyć, poddać terrorowi. Wkrada się wtedy nieracjonalne myślenie. Za pomocą terroru można wywołać natrętne myśli, a nawet coś, co można określić jako wizje (ale nie halucynacje), czyli wyobrażone sceny.
Pisarze wiedzą, jak sobie wyobrażać nierzeczywiste wydarzenia. Jest to zamierzone. Za pomocą terroru można osiągnąć coś podobnego, ale zostaje to narzucone i człowiek zaczyna wyobrażać sobie to, co chce prześladowca. Kler katolicki i wszystkie inne sekty posługują się tą techniką bardzo sprawnie. Uważają to za cenne narzędzie w „nawracaniu” niewiernych.
Nycz odmówił przyjęcia do wiadomości, że jestem racjonalną ateistką. Zamiast tego uparł się, że dopasuje mnie do swojej wizji tego, kim jego zdaniem powinnam być. Zostałam poddana terrorowi, złośliwie zastraszona aż do wystąpienia potężnej amnezji, a potem poddana praniu mózgu, bo Nycz był szczęśliwy, że ma białą kartę i że zrobi ze mnie, co będzie chciał. Był na tyle durny, że myślał, że tak można. Ale nie można, jest to zabicie psychiki, a jeśli chodzi o klasyfikację to przestępstwo jest porównywalne z bestialskim zabójstwem, bo też jest zniszczone życie.
Lata mi zajęło wychodzenie z tego, co mi wtedy zrobiono. Przedzierałam się przez wmówione mi fałszywe przekonania i fałszywe wspomnienia. Nie przestałam jednak być ateistką, chociaż z pomocą traumy zmuszono mnie do zrobienia przelewu na konto Kościoła. Rzuciłam wtedy apostazję na stół i trzasnęłam drzwiami, pomimo indukowanych stanów lękowych.
Więc nie, kościelne kurwy w długich szatach, nadal nie boję się piekła. Nie ma we mnie tego, co nazywacie bojaźnią bożą, co tak naprawdę jest wzbudzanym przez was nieracjonalnym lękiem. Nie macie prawa tak działać, ale tak zawsze robicie, gdy myślicie, że się nie wyda. A najgłupsi myślą, że nie popełniają przestępstwa, terroryzując i zastraszając ludzi aż do rozstroju nerwowego czy nawet samobójstwa (inaczej mówiąc, ze skutkiem śmiertelnym).
Nie zamierzam dostosowywać się do urojeń świętej dla was Renaty, która ze swoim tatą sfałszowała list do Kierownika Opus Dei. Nie będę niewolniczą służka tej tępej, „świętej” kurwy. Wiem, że marzy o tym od dzieciństwa. Wiem, że też marzycie razem z pedofilem z Opus Dei Ryszardem oraz pedofilem ojcem Renaty (chociaż on już szczęśliwie nie żyje, w obronie własnej – wszak miałam do czynienia z niebezpiecznym gwałcicielem pedofilem z dzieciństwa – sterroryzowałam go tak, że prawdopodobnie stanęło mu serce – każdy psycholog i lekarz wie, że można kogoś literalnie przestraszyć na śmierć), marzycie o tym, żeby okraść każdego ateistę ze wszystkiego, co posiada. Ukradliście mi całe życie. Symbolicznie oddaliście wszystkie moje talenty kurwie Renacie i nie dało się wam nic wytłumaczyć, bo nigdy nie chodziło o prawdę. Różni ludzie mówili wam, kim jestem. Rzuciliście się tym bardziej mnie zabić, bo kurewka Renata powinna mieć wszystko, bo ją polubiliście.
Nastał czas wojny z klerem i polskim kołtunem, który chamstwo i ignorancję stawia na tronie i szczyci się swoim debilizmem, oraz tym, jak mnie zniszczył i poniżył. Jest to dla mnie święta wojna i się nie poddam.
Ale bez względu na to, co mi kurwy zrobicie, Renata nie stanie się mną, a jej brat nie będzie norweskim księciem. Zniszczyliście mi życie (i wielu innym osobom) tylko dlatego, że nie potrafiliście uwierzyć, że wszystkie wasze zarzuty opierają się tylko na bajdach schizofreników(1). Obraziliście moją mamę, twierdząc, że imbecyl Ryszard jest moim ojcem albo ojczymem. Obraziliście mnie wpadając na pomysł, że zmusicie mnie do małżeństwa z imbecylem, kolegą Ryszarda, gdy już wiedzieliście z listów od moich bliskich, że Rafał nigdy nie był moim mężem i że nigdy za niego nie wyjdę. Zadręczyliście mnie prawie na śmierć, ale nie zrezygnowałam ze swoich przekonań i nie utraciłam wiedzy o tym, jak działa umysł.
Całe to zastraszenie nie miało sensu. Mam tyle wiedzy psychologicznej, że wiem, co się z człowiekiem robi po terrorze, jaki go spotyka ze strony sekty. Umiałam poprosić o fachową pomoc, więc się nie zabiłam, chociaż chcieliście już w ten sposób ukryć wasze błędy. Terrorem można zmusić do samobójstwa. Każda sekta wykorzystuje te mechanizmy, bo z sekty się nie odchodzi. Tylko że ja nigdy nie należałam do waszej sekty. Nigdy nie wierzyłam w „świętość” Renaty. Za to wiem, kim jest naprawdę i dlatego wam zagroziłam, więc zapadł wyrok śmierci. Macie się ode mnie odpierdolić.
Chwile rozstroju psychicznego, kiedy włącza się nieracjonalne myślenie, można przeczekać i walczyć o to, aby pozostać zdrowym psychicznie człowiekiem. Nienawidzę Kościoła za to, że w taki sposób wywołuje potrzebę wiary. Przerażona jestem tym, że Nycz i sekta Renaty jest obecna w fandomie, bo chce nas „nawracać dla Chrystusa” i niewolą za pomocą terroru kolejne osoby, zabijając niewygodne. Wstyd mi za katoliczki, które dały sobie wmówić, że mają jakoś specjalnie przeżywać uniesienia w czasie komunii. To jest urojenie i powinny się z tego leczyć, bo znając Nycza i sektę działającą w fandomie po prostu zostały zastraszone, a te religijne emocje są całkowicie sztucznie indukowane. To wiadomości z psychologii religii. Każdy szaman działa w taki sam sposób i nie ma powodów się łudzić.
W uczestniczeniu w wydarzeniach religijnych czy rytuałach nie ma nic romantycznego, jeśli zostało się do nich zmuszonym i zastraszonym, więc grzecznie odczuwa się to, co chce psychopata wywołujący – wcale nie taki lekki – syndrom sztokholmski. Każdy Kościół, który utrzymuje się z datków wiernych, to organizacja przestępcza, która przez zastraszenie osiąga nielegalne zyski. Nielegalne, bo przypomnijmy, nasze Państwo z naszej wspólnej kasy przepierdala miliony na utrzymanie tego ciemnogrodu, który działa na naszą krzywdę.
Nycz mnie prosił, żebym pisała prawdę na blogu, no to piszę. Oczywiście myślał, że jak Patty Hearst będę paplać, to co mi wmówili terroryści, ale się skurwielowi nie dałam i nie dam.
Bardzo proszę, też rzućcie im w pysk apostazję, inaczej się nie da.
⛧⛧⛧
(1) Przy okazji – urojenie, że się „dokonuje cudów” jest bardzo częstym u schizofreników, szczególnie jeśli „zaopiekuje” się takim schizofrenikiem ktoś z Kościoła. No, rozumiem wszystko, ale już mogła Renata, jeśli już musi świrować, zostać jakąś wróżką, albo jasnowidzem, a tu od razu cudotwórczyni i święta. Za ambitnie.