W czasie studiów opowiedziałam o moich problemach z imbecylem Ryszardem i schizofrenikami wykładowcy z Wydziału Psychologii. Potrafiłam rozpoznać, że jestem zaszczuwana i stosują wobec mnie terror. Niestety już wcześniej cała tą grupę zaraportowałam Policji jako chorych psychicznych, poza tym Policja nie operuje na terenie uniwersytetów (dotyczy to tez politechnik), ponieważ od średniowiecza wykorzystują przywilej eksterytorialności – chociaż prawo krajowe nie przestaje na terenie uczelni obowiązywać i rektorzy oraz straż akademicka mają obowiązek współpracować z organami władzy oraz Policją. Niestety nie mieli zamiaru współpracować, ale to inna historia.
Byłam pozostawiona sama sobie i jedyna rada, jaką mi mógł udzielić mój wykładowca kryminolog, to żebym zaczęła zaszczuwać moich prześladowców, bo tylko w ten sposób mam jakąkolwiek szansę obrony przed nimi. Mam wrzeszczeć na nich agresywnie i drzeć się, żeby się odpierdolili. Niestety niewiele mi się udało zdziałać przeciwko całej sekcie, do której dołączyła moja głupia głupia koleżanka oraz głupi hierarcha. Ta sekta chyba swoim zasięgiem objęła całą Polskę, dzięki kontaktom hierarchy oraz pani Barbary.
Jedyne, co mi pozostaje zrobić, to poprosić, aby wszyscy ludzie, którzy to czytają, mieli oczy dookoła głowy i dołączyli się do odwetu na nich. Wyśmiewajcie tych wszystkich debili z sekty oraz przyległości. Ciągnijcie ich za język i donoście Policji. Nie ma innego wyjścia, bo to mordercy, którzy wiele już osób zaszczuli i sterroryzowali na śmierć. Wszędzie krążą ich kłamstwa na mój temat oraz moich bliskich.
Zamierzam pokazać się na Polconie tylko w dzień mojej prelekcji. Wolę uniknąć niepotrzebnych interakcji z sektą. Ratuję się w ten sposób przed traumatyzującymi konfrontacjami z wariatami oraz ich zwolennikami.
I dla przypomnienia:
