„Luteranie”

Na mojej apostazji widać jacy z moich rodziców byli „luteranie” (i przy okazji, jak zawsze byłam bardzo niereligijna). Oboje byli wyznania rzymsko-katolickiego. A dlaczego to ważne? Ano dlatego, że moja koleżanka z podstawówki, schizofreniczka Renata zyskała nimb świętości w oczach imbecyli z Opus Dei jako ta, co „ochrzciła” luterankę. No bo wiecie, zdaniem imbecyli chrzest w Kościele Rzymsko-Katolickim ma być niby inny niż w Ewangelicko-Augsburskim, który ma być jakimś „nieprawdziwym chrześcijaństwem” – a przynajmniej tak „naucza”, o ile się dobrze zorientowałam, swoją sektę „święta Renata”. (Ja tam nie wiem, ja jestem ateistką, ale wydawało mi się, bo zainteresowałam się jako dziecko, że akurat chrzest wszystkie odłamy chrześcijaństwa sobie nawzajem uznają. Może się coś zmieniło.)

Imbecyle próbują czasem bronić Renaty, twierdząc, że mój ojciec był Żydem, brunetem o czarnych oczach. I że za pomocą „cudu” mnie przed nim uratowała. Nie do końca rozumiem ich wersje wydarzeń, ale podobno miał być właśnie Izraelitą ochrzczonym w kościele luterańskim. Podejrzewam, że to towarzystwo jest tak głupie, że nawet nie rozumie, co mówi.

Dla ciekawych, jakiego wyznania byli moi rodzice, poniżej całość mojego potwierdzenia apostazji. Wbrew temu, co bełkocze Renata, nie pochodzę z Gdańska, a żaden imbecyl Ryszard nie trzymał mnie do chrztu. Jako bonus wrzucę jeszcze niżej zdjęcie mojego taty.

A to tata (akurat wylosowało mi się zdjęcie ślubne moich rodziców, więc macie też moją śliczną mamę do kompletu):

Dodaj komentarz