Różnice kulturowe

Z tego, co mi jakiś czas temu powiedziano, jak sobie przypominam, schizofrenik Rafał nie sypia ze swoimi zdobyczami. Dla przypomnienia – jak to nieleczący się schizofrenik tworzy sobie harem babek, które uwodzi i okręca sobie wokół palca. Najczęściej tylko po to tylko, żeby je wykorzystać. Rafał jest na tyle jednak niecodzienny, że nie wciąga ich do wyra, co bez zahamowań robią inni podobni mu chorzy.

Wychował mnie naturalizowany Francuz oraz Wydział Psychologii, więc nie rozumiem tych pań i chyba nigdy nie zrozumiem. Z mojego punktu widzenia są zahamowane seksualnie. Rozmnażanie się i seks to jeden z imperatywów natury i powinno się odejść od faceta, który – określmy to tak – latami nie dowozi. Szczególnie jeśli nie ma się z nim żadnej historii typu dwadzieścia lat małżeństwa, wychowanej czwórki dzieci i nie można go uważać za współtowarzysza broni, z którym się niejedną przeszkodę pokonało i zostaje się z lojalności (co nie oznacza, że nie ma się skoków w bok).

Rafał jest ofiarą Kościoła i zabobonów dotyczących sfery seksualnej w podwójny sposób. Po pierwsze jego urojenia o seksie ze mną już w podstawówce wywołały histerię imbecyli kościelnych, którzy uwierzyli, że miał seks z ośmiolatką (bo tyle miałam lat, gdy zaczęła się jego obsesja na moim punkcie). Od tamtego momentu zaczęli okłamywać wszystkich, jak to się kochamy i jak to musimy się pobrać, żeby „nie było zgorszenia i grzechu”. Ta histeria narasta od tamtej pory razem z urojeniami Rafała. Awansował w swoich urojeniach na mojego „męża”, a moja siostrzenica została mianowana moją i jego „córką”. Oczywiście urojenia Rafała są stuprocentowo katolickie w treści, więc nie mogło być dziecka bez ślubu. A ponieważ Kościół nic o ślubie nie wiedział, więc wymyślono sobie urojony ślub cywilny. I od tamtego czasu próbowano mnie zagonić przed ołtarz.

Absolutnie odmawiam. Nic nigdy nie miałam z tym panem wspólnego.

Rafał jest poszkodowany przez katolicyzm podwójnie, jak już powiedziałam. Ma podrywki, z którymi nie sypia, tylko się męczy i szlocha, bo by się żenił – co oznacza, jak sądzę, że usycha z pożądania. Powinien już był dawno kogoś wciągnąć do łózka. Gdyby był zdrowym facetem, to już by się stało, bo jak widać jest kochliwy. Chociaż słowo „kochliwy” jest pewnie na wyrost, schizofrenicy uwodzą wszystkich ludzi, którzy mogą im pomóc nękać ich obiekt obsesji.

Ironią jest fakt, że gdyby nie ten urojony seks i urojone dzieci, to tak samo jak Renata uchodziłby w oczach sekty za świętego. Sekta próbuje naprawić rzeczywistość, zmuszając mnie do ślubu kościelnego, bo – omen nomen – święcie wierzą, że urojenia Rafała są prawdą i mamy za sobą upojne noce, dzieci (znaczy się, wiecie to wtedy, gdy go w snach „nawiedzałam”, z tych snów te dzieci) i ślub cywilny.

No nie wiem, kurwa, jeśli o mnie chodzi, to niech sekta sobie obejrzy moje zaświadczenie o stanie cywilnym (PANNA jestem, kurwa!!!) i niech się ode mnie odpierdoli. Niech przyjmą w końcu do wiadomości, ze Rafał jest „czysty” i mogą go sobie tulić do piersi tak samo, jak Renatę. Niech będzie sobie”święty”. Ale niech się ode mnie odpierdolą. Niestety usłyszałam zapowiedź, że będą sądownie szukać tych urojonych dzieci Rafała. Tym bardziej, że cały czas się podobno z tych urojonych seksów ze mną spowiada. Ja pierdolę!!!

Powodzenia w sądzie, przerabialiśmy to w latach dziewięćdziesiątych, też był pozew sądowy, który im żadnych dzieci nie znalazł. Tym razem będę testy DNA, ustalające stopień pokrewieństwa z moją siostrzenicą. Obiecuję wszystko raportować i opisywać na blogu.

Zamierzam się tym sądowym szukaniem dzieci dobrze bawić, czego i innym życzę. Bo to od tego momentu jest to już tylko farsa. Całkowicie nieśmieszne za to, są wracające do mnie wspomnienia przeżytej traumy, co jeszcze cały czas mnie spotyka. Niestety wypartych z sekciarzami oraz wariatami rozmów i chwil prawdziwego terroru wraz ze śmiertelnym przerażeniem mam od metra. Ci wariaci celowo dążyli do załamania nerwowego i samobójczej śmierci, żeby tylko postawić na swoim. I to całkowicie nie jest zabawne. Tym bardziej, że doskonale dzięki ukradzionym mi notatkom wiedzieli do czego prowadzi terror i zaszczucie.

Większość zła wydarzyła się przez to, że Nycz się uparł, że mnie złamie i mu w końcu powiem „prawdę” – czyli potwierdzę urojenia schizofreników. Skomentuję to tylko tak, że hiszpańska inkwizycja się nie umywa. Serio, nie spodziewałam się, że współcześnie ktokolwiek będzie wobec mnie stosował kłamstwa, terror i zastraszanie w sposób, którego nie powstydziliby się średniowieczni łowcy czarownic. Kulturowo to nadal to samo bagno, co w czasie, kiedy palono czarownice. Wszystko rozegrało się dokładnie tak samo, są to zresztą schematy zgodne z tymi opisywanymi przez podręczniki profilera, bo scenariusz jest zawsze ten sam od tysiącleci. Co akurat nie dziwi, bo Kościół Rzymsko-Katolicki się szczyci się tym, że się nie zmienia i kultywuje te same zwyczaje, co w Średniowieczu. Także nie zmienili się zabobonni ludzie, którzy się wokół niego gromadzą oraz pozostają takie same urojenia żywione przez schizofreników, którzy uważającą się za istoty wpółboskie.

Zostałam zakatowana, bo schizofrenik jako „święty” zaczął mnie oskarżać o seksy z nim. Pojawiły się także autentyczne oskarżenia o „czary” – czyli o złośliwe wchodzenie mu w sny (co jest częstym motywem schizofrenicznych urojeń i wcale nie jest romantyczne w takim wykonaniu, bo facet realnie i na serio ma na myśli fizyczne odwiedzanie go w snach, to nie poetyckość). No ciekawe, czy penisy też kradnę wedle jego urojeń, jak to robiły średniowieczne czarownice. Podejrzewam, że zademonstruje wszystkie swoje urojenia w czasie procesu (mam obiecany już pozew, jak wspomniałam), podczas którego będzie szukał tych urojonych dzieci, które podobno mam mieć, tylko złośliwie ukrywam. I które niby mają być strasznie nieszczęśliwe, bo „nie znają ojca”. I tym bardziej będzie ich szukać, im bardziej na moim zaświadczeniu o stanie cywilnym jest napisane „panna”. Bo to „tym bardziej straszne”, że „nie było ślubu”. Skomentuję to tak: „jak nie patrzeć dupa z tyłu”. Nie ma sposobu ich przekonać, że białe to białe, a czarne to czarne, nawet główny pisior i przyjaciel Nycza to wie i tak się wypowiedział o kolorach czasie swojej przemowy.

Poprzednio (w latach dziewięćdziesiątych) byłam w tak zły stanie, że reprezentowała mnie w sądzie mama (a schizofrenika Rafała Ryszard), teraz schizofrenik i jego horda uważają, że wynik będzie inny (LOL), bo badania DNA dostępniejsze (kolejne LOL), no i mnie zmuszą do wstawienia się w sądzie (tutaj jeszcze większe LOL, bo będę i sąd z racji mojego wykształcenia mnie nie przeraża). Sekciarze i Nycz nie wystartowali z tym pozwem wcześniej, bo „czekają aż odzyskam pamięć”, ale muszę ich zmartwić, bo naprawdę moje odpowiedzi nie będą inne niż wcześniej. W życiu nie uprawiałam seksu z Rafałem (gwałt był tylko oralny). Nie mam z nim dzieci, z nikim innym też nie mam.

Cały ten gang i sekta to czysta, żywa skamielina. Zapowiadany proces (który wedle gróźb Nycza ma się odbyć, jeśli z przeprosinami na pojawię się na Polconie) to będzie prawdziwa gratka dla badaczy – także historyków ze względu na recycling dawnych zwyczajów, mentalności i treści. Zapraszam do obserwacji procesu, będę prosić o jego jawność.

A na razie bardzo proszę o niekarmienie sekty skupionej wokół tych schizofreników informacjami o mnie. Nie powinni nic o mnie wiedzieć. Proszę nie pytać o mnie ludzi z sekty, bo to ich prowokuje do wybuchu i ataków także na inne, postronne osoby, wystarczy że ktoś się zdradzi, że mnie zna lub mnie lubi. Robią tak, bo chronią urojenia swoich „świętych”, a wedle nich „nikt mnie nie zna, tylko oni, i tylko oni mają prawo o mnie mówić.” I tylko ich wersja ma być „prawdziwa”, więc piekło w Warszawie w czasie konwentów przechodziły osoby, które nie potwierdzały urojeń Renaty lub Rafała, bo dobrze mnie znają, więc spadał na nie regularny terror i zastraszenie w ramach odwetu. Lepiej ich nie zaczepiać, nie rozmawiać z nimi.

Sekta o mnie nie wie nic, ma tylko urojenia piekielnego rodzeństwa z mojej podstawówki. I niech tak zostanie.

Dodaj komentarz