Jeżeli byście nie wiedzieli, to psychoterapia w wydaniu kościelnym polega na zniszczeniu psychicznie człowieka, aż ten zacznie mówić to, czego sobie życzy prześladowca. W moim przypadku takim prześladowcą był także Nycz. I to on zdecydował po spokojnej rozmowie ze mną, w czasie której opowiedziałam mu prawdę o sobie i o mojej rodzinie, że musi mnie zniszczyć i poprosić o pomoc egzorcystę. Bo to co mówię, nie zgadza się z tym, co mówi „święta” Renata, schizofreniczka, która fałszywie podaje się za moją przyjaciółkę i uchodzi w tych sferach za wyrocznię, która mnie „uratowała”.
Renata posuwała się do tego, że podając się za przyjaciółkę Anny Brzezińskiej, puszczała swoje kłamstwa i urojenia także w jej imieniu. Czego też Nycz nie chciał zweryfikować, za to mnie zasypywał informacjami z osobno najlepszego źródła. W końcu nie wytrzymała i wysłałam na Facebooku wici z prośbą, aby na cito przekazano Ani informację, że potrzebna jej interwencja. Wiedziałam, że zna „Biszkopta” i może mu wytłumaczyć, co jest prawdą.
„Biszkopt” wygrzeczniał po rozmowie z Anią, ale nic nie zrobił, egzorcysty nie zatrzymał. Nie próbował nawet. Kościół swobodnie dokonał ponownego dzieła zniszczenia całego mojego życia i mojej przyszłości. Zrobiono mi jeszcze więcej zła niż w latach studiów. Wtedy „tylko” skończyło się moje marzenie o powrocie do sportu i związek z facetem, z którym miałam już być do śmierci, miałam amnezję i zostałam zmuszona terrorem do roztycia się. Obecnie oberwałam tak samo, plus wytworzono solidny wyliczony na dziesięć lat syndrom sztokholmski i koniec szans na założenie rodziny. A z przyczyny wieku, wielu rzeczy już nie nadrobię. Tak się kończy pozwalanie psychopatom i wariatom z Kościoła na swobodny dostęp do ich ofiary.
Ostrzegam przed Renatą, nie tylko przed Rafałem, w swoich urojeniach nie tylko jest moją przyjaciółką, chociaż się z nią nie kontaktuję, traktuje tak samo Anię i Agnieszkę oraz cała masę innych osób, na które z powodu swoich urojeń powołuje i przytacza nieprawdziwe wypowiedzi.
Ryszard jest imbecylem, tak samo zdemoralizowanym jak egzorcysta. I na pewno nigdy nie był związany z moją rodziną czy moją mamą. Ten celowo kłamie w odróżnieniu od pani Barbary, która wygląda mi na kolejną schizofreniczkę. Nie dziwcie się, wariaci zawsze się grupują wokół Kościoła.
Pani Barbara ma bardzo silne urojenia. Nie tylko opowiada o tym, że była na „naszym weselu” (hej, nadal w papierach mam panna). Opowiada też, że jest przyjaciółką mojej mamy i że z nią niedawno rozmawiała. To już jest bardzo bolesne, bo moja mama zmarła w roku 2000. Aż boję się myśleć, jakie inne rzeczy ludziom wmówiła, podając się za moją przyjaciółkę i opowiadając wszystkim swoje urojenia.
Większość ludzi wcześniej czy później w życiu ma jakiś problem z nieleczącym się wariatem. To jeden z powodów, dlaczego trzeba zmienić przepisy. Przed wariatką mój tata uciekł z Francji do Polski. Kobieta rozpowiadała o nim podobne rzeczy, jakie o mnie rozpowiada Rafał. Wszyscy, nawet rodzina mojego taty, uważali ich za parę. Co oczywiście nie było prawdą. Nie mógł wrócić do Francji. Sprawdził to, kiedy odwiedził z moją mamą swój rodzinny dom i okazało się, że wariatka, z którą nie utrzymywał kontaktów, została zaproszona jako jego najlepsza przyjaciółka i adresatka jego licznych urojonych przez nią listów. Mój tata bał się, że zrobi coś mojej mamie. Norwegia też odpadła, bo wariatka miała tam swoje macki i kilka osób już urobiła rozpowiadając o moim tacie i sobie, i o tym, jak niby ją skrzywdził, żeniąc się z „inną”. W końcu mój tata zerwał ze wszystkimi kontakty, bo chcieli go rozwieść i połączyć z wariatką.
Ja sama próbowałam uciec do Szwecji, ale nie zdążyłam. Byłam już gotowa porzucić moje miejsce pracy (hej, co by mi zrobili, szczególnie że zaopiekowałaby się mną bogata rodzina, a prawnik załatwiłby natychmiastowe rozwiązanie umowy o pracę z winny pracodawcy bez okresu wypowiedzenia) i schronić się zagranicą. Niestety ludzie nie rozumieją jak ciężkie rany można odnieść w starciu z wariatem, który urobił sobie otoczenie i bardzo szybko zaczęłam tracić pamięć kolejnych ataków terrorystów z Opus Dei na mnie. Już wtedy padłam ofiarą prania mózgu.
Chorzy psychicznie oraz imbecyle i psychopaci zgromadzeni wokół Kościoła zemścili się na mnie programując mnie w syndromie sztokholmskim na dziesięć lat katorgi. To nie prawda, że zakończenia nerwowe tyle czasu się regenerują. Mogłam odzyskać pamięć wcześniej. Zostałam tak ukarana za chęć wyjścia za mąż i za pragnienie urodzenia dziecka, bo sekta wyznaczyła mi rolę służki wariatki Renaty. Nadal pewnie uważają, że po „wyleczeniu” posłusznie „przypomnę sobie”, że urojenia Barbary i Renaty są „prawdą” i się pogodzę z losem i rolą jaką mi sekta wyznaczyła. A Nycz uważa, że musi im ustępować, żeby mógł ich dalej wykorzystywać, więc nigdy nic nie zrobił, żeby ratować niewinne ofiary schizofreników.
Egzorcysta jest pedofilem i gwałcicielem, a Nycz sam mi powiedział, że jeśli się trafi okazja, to też nie odmawia. Jak widać karne gwałty w Kościele to norma. Nadal chyba wierzy w kłamstwa sekty i to, co mówiły schizofreniczki Renata oraz Barbara (nie zapominając o schizofreniku Rafale) i wykazał się też okrucieństwem, po tym gdy się uparł, że mnie „złamie” i zmusi do potwierdzenia słów wariatek, więc bardzo proszę, żeby też się do mnie nie zbliżał, bo jest częścią problemu i powodem dużego stresu. Są rzeczy które trzeba zostawiać Policji, a nie prowadzić lincz i zmuszać ludzi do samobójstwa. I granie aniołka, gdy już się kogoś zniszczyło do końca i wzięło udział w zabiciu psychiki, jest manipulacją, która nie powinna ujść na sucho. Szczególnie, jej wcześniej powiedział, że „kocha jej [Renaty] schizofrenię, bo to ją zbliża do Boga”. Nie łudźcie się, też będzie dalej robił wszystko, żeby tylko wariaci się nie leczyli, bo model biznesowy tej organizacji religijnej potrzebuje ich chorych i z ostrą psychozą. Tylko wariaci przynoszą w zębach tak duże pliki kasy i dają się łatwo manipulować.
Dopiero wizyta w Prokuraturze sprawiła, że wygrzeczniał.
Mam prawo się nie przyjaźnić z ludźmi z katolickiego kleru, jeśli nie chcę. Tym bardziej, że wiem, że uważa, że zło mi wyrządzone, będzie „dobrem” jeśli – jak to określa kler – „nastąpi nawrócenie”. Już pewnie widzi te taczki kasy, jakie mu potulna owieczka zacznie przynosić. Gówno zobaczy, a nie kasę ode mnie.
I przy okazji, dwa zdjęcia. Najpierw moje zdjęcie z legitymacji studenckiem z okresu bardziej gockiego:

A to moje o wiele zdjęcie późniejsze z dawnego paszportu z bardziej naturalnym kolorem włosów i ze słabszym makijażem.
