Archiwum miesiąca: maj 2025

Marsjanie atakują!

Mam za sobą także przeczytane podręczniki na temat mechanizmów, jakimi posługują się sekty. Mam też swoje doświadczenia z ludźmi Kościoła. Oczywiście nie chciałam się z nimi kontaktować, ale uparli się, że będą się mną „opiekować”. Jak do tego doszło, wyjaśniłam w poprzednim wpisie.

Z cała odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że przetrenowano na mnie wszystkie triki i mechanizmy kontroli, jakimi posługują się najbardziej niebezpieczne sekty. Rozpocznijmy może po kolei.

Seksualna dostępność dla szefa sekty – jak najbardziej Nycz nalegał na seks ze mną i to nie tylko wtedy, kiedy byłam dzieckiem. Również wszyscy uważają mnie za własność Rafała i nikt tego nie poddaje w wątpliwość, więc jestem karana za zaprzeczanie.

Prostytuowanie się członków sekty, żeby sekta zarobiła – do tego też byłam namawiana, oczywiście odmówiłam, ale Rafał i Renata w tym uczestniczyli i chwali się, że „są kimś”, bo dostali pieniądze za obciąganie księżom.

Przejmowanie majątków swoich członków – od dzieciństwa nie uważam się za katoliczkę, ale i tak próbowano mnie zastraszyć i zmusić do zostawienia majątku Nyczowi. Wiem, że samym moim mieszkaniem by nie pogardził. Zresztą od dzieciństwa słyszałam nalegania na to, żebym nie wychodziła za mąż, tylko zostawiła wszystko Kościołowi.

Zastraszanie członków i psycho-manipulacje – zostałam zastraszona aż do wystąpienia stanów lękowych i wizji piekła. Codziennością również były próby wpłynięcia na mnie przez inscenizacje i podawanie się za inne osoby oraz okłamywanie mnie. Co więcej, Nycz był pewien, że jego stałe metody kontroli (czyli zastraszenie piekłem oraz policją i torturami do wystąpienia stanów lękowych) działają i że zmusi mnie przez zastraszenie do zrobienia tego, co on chce. Czyli między innymi przyznania, że wszystkie urojenia schizofreników z mojej podstawówki są prawdą oraz do „pójścia do Kościoła” i zostawieniu mu, w podzięce „za opiekę”, całego mojego majątku. Alternatywnie miałam mu zapłacić haracz za to, że mnie zostawi w spokoju.

Nadużycia seksualne – też nie zostało mi darowane. Nie muszę chyba znowu opisywać gwałtów oralnych ani zmuszenia mnie do wysłuchiwania, jak Rafał wali sobie konia.

Wywoływanie fałszywych wspomnień – ależ oczywiście. Byłam zmuszona w ramach „leczenia” wysłuchiwania urojeń różnych ludzi na mój temat. W życiu nie byłam w sekcji łyżwiarskiej.

Amnezja i syndrom sztokholmski – ależ oczywiście, tego mi też nie darowano.

Wybieranie małżonka i uniemożliwienie założenia rodziny – ależ to też Kościół zrobił w moim przypadku. Oczywiście, że nie zgodzę się na wyjście za Rafała. I nie mogę dać mu „rozwodu”, bo nigdy nie było żadnego ślubu cywilnego. I wcale nie wyjdę za niego, żeby się rozwieść, jak mi sugerowano, bo mnie schizofrenik zabije, jak zwykle robią schizofrenicy, gdy osiągną to, co chcą, czyli w tym przypadku możliwość dziedziczenia po mnie jako małżonce.

Nastawianie przeciwko rodzinie – ależ oczywiście też. Już jako dziecko byłam instruowana, że mam nie mówić o tym, że przychodzą do mnie do szkoły i mnie indoktrynują. Już wtedy chcieli mnie wychować „na zakonnicę”, żeby przejąć cały majątek mojej rodziny. Nie wzięli pod uwagę, że mam siostrę. Codziennością było kłamanie na temat moich rodziców oraz innych członków rodziny. Robiono z mojego taty gangstera, pedofila oraz nieroba, a z mojej mamy prostytutkę. Wypowiadano się w imieniu osób, w których imieniu nie mieli prawa się wypowiadać.

Mamy też „świętych” schizofreników w środku kultu, których zdaniem członkowie sekty się kierują.

Jak Marsjanie z filmu „Marsjanie atakują!” mordują ludzi, zaszczuwając ich aż do samobójstwa, chociaż jednocześnie mówią, jak ich kochają. Próbowali mnie zabić za to, że nie słucham guru i chcę odejść z sekty. Uczą podobno altruizmu, ale niczego nie zrobią bez szczodrej łapówki. Mogłabym tak wyliczać bez końca.

Powiem tylko, ze podobno zakonnica i Ryszard kierują się jakimiś wewnętrznymi zasadami Kościoła, które nie zostały ujawnione w ogólnie znanych Kanonach Kościoła Rzymsko-Katolickiego.

Sekta jak w mordę strzelił.

I tacy ludzie chcą decydować, kto jest kim w fandomie i komu wolno pisać.

Dyktatura ciemniaków

Napisałam wcześniej o triadzie głupoty, czyli trzech zasadach. Pierwsza głosi, że im ktoś głupszy tym jest bardziej religijny. Druga wynika z pierwszej – do Kościoła wędrują i wybierają taką karierę głupy. A trzecia mówi o tym, że im bardziej ktoś głupszy tym bardziej rwie się do władzy. Związane z tym jest też to, że z reguły ludzie głupi kierują się własną potrzebą „porządkowania świata”, którego jako imbecyle zupełnie nie rozumieją, więc muszą go doprowadzić do formy, którą są w stanie pojąć. Nawiasem mówiąc dzieje się to ze szkodą dla Polski i Polaków. Widać to również dokładnie w poczynaniach ludzi, którzy mnie prześladują od podstawówki. Są na tyle głupi, że nie są w stanie pojąć czym jest choroba psychiczna – po dokładnych wyjaśnieniach na czym polega schizofrenia Renaty czy Rafała, zawsze padało pytanie „to dlaczego on kłamie?”. Ręce można załamać nad imbecylizmem ludzi związanych z Kościołem. Ale też ten imbecylizm tłumaczy, dlaczego od zawsze ze wszystkich schizofreników, którzy im wpadają w łapy, próbują zrobić „świętych”.

Moi prześladowcy bardzo chcą uporządkować mój świat pod dyktando schizofreników z mojej podstawówki. Najpierw Nycz bardzo chciał zrobić ze mnie swoją osobistą kurewkę, bo uwierzył w urojenia Renaty, Rafała i ich ojca. Na jego nieszczęście nie mam schizofrenii, bo to z reguły schizofrenicy zostają prostytutkami. Więc jego propozycję – co nie było dziwne – przyjęli właśnie poznani mi wtedy schizofrenicy z mojej podstawówki, czyli Renata i Rafał. I to oni zostali jego kurewkami, ciesząc się z pieniężnej gratyfikacji za seks. Nikt z nich nigdy nie był ze mną w przyjaźni, nikt z nich nie jest moim krewnym.

Kolejne kościelne porządkowanie mojego świata było związane z urojeniami Rafała, który się upierał, że ze mną sypia. Kościół i jego ciemniacy upierają się, że mają prawo limitować ludziom seks (chociaż sami normalizują pedofilię i prostytucję), więc uznali, że muszą „uporządkować” świat – czyli dopilnować, żebym związała się właśnie z Rafałem, skoro „był seks”(1). No więc nie, po pierwsze nawet gdyby był seks, to nie mam takiego obowiązku, ale na całe szczęście Rafał i jego siostra od razu zostali zdiagnozowani jako chorzy psychicznie, więc nigdy Rafałem nie mogłam się zainteresować. A po drugie, kurwa mać, miałam dopiero osiem lat.

Jak gdzieś już napisałam, ci idioci „porządkując” świat zrobili wszystko, żeby „rozwieść” mnie z facetem, z którym już jako studentka straciłam dziewictwo i z którym regularnie sypiałam. Całkowicie wbrew wypisanym na chorągwi zasadom.

Mordowanie mnie oraz moich przyjaciół (nie mówiąc o mojej siostrzenicy, z której koniecznie chciano zrobić moją córkę „Michalinę”) w imię tego, żeby udowodnić, że chorób psychicznych nie ma, a Rafał i jego siostra Renata mówią szczerą prawdę, trwa praktycznie całe moje życie. Ich protektor pedofil uparł się wprowadzić ich na salony, bo uwierzył w ich urojenia, że są prawowitymi następcami tronu Norwegii. Nic bardziej obraźliwego dla norweskiej arystokracji chyba nigdy nie słyszałam.

Nie trudno dojść do wniosku, że ich wielbiciel z Kościoła to idiota. Niestety to norma dla hierarchów. Tragedią dla Polski jest, że całe pokolenia zostały wytresowane przez Kościół w taki sposób, że wierzą, że ksiądz ma być ich przewodnikiem i że trzeba do niego biec ze wszystkimi problemami. Musimy z tym zerwać, bo zginiemy jako naród. Znaczy się, mnie zawsze zostaje wyciągnięcie mojego innego obywatelstwa i uznanie się za ekspata, który przypadkiem mieszka w Polskie, i który nie chce mieć nic z polskim bagienkiem. Co zresztą od lat robię.

Nie chcę patrzeć na politykę, która jest „porządkowana” przez Kościelnych idiotów, którzy naprawdę nie rozumieją świata i współczesnej medycyny (w tym też aborcji), za to mają zbyt dużo do powiedzenia w sprawach medycznych oraz obyczajowych, jednocześnie będąc seksualnymi predatorami, którzy pchają do różne stanowiska osoby, które jako dzieci zgodziły się na bycie ich pedofilskimi zabaweczkami. Rozmawiałam z takimi osobami. Nie chcę z taki takim schizofrenikiem się wiązać, chociaż od dzieciństwa Kościół uważa nas za parę. Poznałam pewną panią, która uważa za normę, że w taki sposób się trafia do polityki. Że to zawsze jakiś biskup „namaszcza” polityka.

Naprawdę należy przeprowadzić dekatolizację całego życia politycznego i publicznego. Szlachta, która chodzi ręka w rękę z Kościołem Rzymsko-Katolickim i normalizuje tę sytuację, są współczesnymi targowiczanami, którzy niszczą Polskę, bo przez nich naprawdę najgorsi ludzie dochodzą do władzy. Nie wolno z tymi potworami i imbecylami współpracować w żadnym stopniu.

To są moje przemyślenia na dzisiejsze święto 3 maja.

⛧⛧⛧

(1) Dla przypomnienia – w porządkowanie świata w mojej okolicy najbardziej zaangażowała się moja katechetka, której nie spodobało się, że twierdzę, że kobiety mają prawo do tego, żeby seks był przyjemny. Razem ze swoim znajomym imbecylem o IQ75 poszli do Nycza, który bardzo się tym zainteresował i dopiero wtedy zaatakowali inne dzieci w mojej szkole, oficjalnie żeby czegoś się o mnie dowiedzieć. I trafili na schizofreników, bo nikt inny inteligentniejszy i kto mnie znał, nie chciał z nimi rozmawiać – czyli Renatę i Rafała, którzy zaczęli ze mną rozmowę, informując, że się dowiedzieli, że „jestem kurwą” i nazwali Ryszarda imbecyla moim „tatą” i że od niego się dowiedzieli. Żeby było jeszcze mniej przyjemnie kościelni imbecyle trafili na mnie – czyli dziecko z arystokratycznej rodziny, chociaż o nazwisku nietypowo szlacheckim. Zdarza się. Ale uznali, że ja jestem chora psychicznie, a nie schizofrenicy z mojej podstawówki, bo nie zgadzało się to z ich bardzo ograniczonymi poglądami na świat. No i tak mnie ci całkowicie mi obcy ludzie „leczą” pod dyktando schizofreników, od kiedy skończyłam osiem lat, bo uznali, że wiedzą lepiej kim jestem i co robię. Zniszczyli mi dzieciństwo i przez nich nie wzięłam udziału w najważniejszych zawodach pływackich. Zniszczyli mi lata nastoletnie. Zniszczyli mi młodość, zniszczyli wiek średni. Uważam, że mam prawo sądzić, że nie tylko ja jestem tak dokładnie niszczona przez Kościół. Polska też jest bytem, od którego Kościół powinien się odpierdolić, bo nic z medycyny (w tym aborcji i antykoncepcji), polityki lub ludzkich potrzeb i świata nie rozumieją. I tak samo się mylą we wszystkich sprawach Polski, jak się mylą, co do tego kim ja jestem i kim są Rafał i Renata.

Polowanie

W czasie kiedy byłam jeszcze narzeczoną Piotra, zaproszono nas na polowanie. Oprócz mnie była jeszcze moja siostra i mama, chociaż moja mama nigdy nie nauczyła się jeździć konno. Ja i moja siostra byłyśmy uczone jako dzieci. Pamiętam siebie jako kilkulatkę, która musiała nauczyć się utrzymywać na koniu, który wstawał z ziemi. Moja siostra też musiała to umieć. W uczeniu trenerowi towarzyszył mój dziadek Kurzępa, który w czasie kampanii wrześniowej służył jako ułan. Jako wnuczki kawalerzysty musiałyśmy umieć wszystko, a szczególnie kochać konie i je rozumieć.

Przed polowaniem poznałam księcia Michała, który był wtedy około dziesięcioletnim płowowłosym dzieckiem i nie miał nic wspólnego z Michałem, dla którego rzuciłam Piotra. Mój kolejny narzeczony Michał był studentem medycyny i ma ojca profesora-psychiatrę.

Zapowiedziałam od razu, że nie wezmę udziału w polowaniu na lisa, bo uważam je za zbyt okrutne i jednocześnie niebezpieczne dla koni, bo muszą pędzić na oślep przez las. Zawsze jakieś konie łamią nogi i są dobijane.(1) Przed wjechaniem pomiędzy drzewa za lisem skręciłam i objechałam las dookoła. Spędziłam cudowny czas na łące przy lesie, gdzie znalazł mnie Piotr. Był zaniepokojony, gdzie znikłam. W tej chwili usłyszałam z lasy potężny trzask i kwik padającego na ziemię konia. Stało się to, czego się bałam. Któryś z koni złamał nogę. Po chwili padł strzał. Byłam przerażona, mój koń też, bo jeden z jego kolegów został dobity. Rozpaczałam, że nie ściągnięto weterynarza i nie starano się jednak przetransportować konia z lasu i leczyć.

Moja siostra, która pocwałowała z resztą grupy wróciła z polowania sina z przerażenia. Też okazało się, że takie polowanie nie jest jej ulubionym zajęciem. Ja wiedziałam, że może mi się nie spodobać, bo pamiętałam, że mnie tata ostrzegł, że z reguły dzieją się podczas polowania na lisa drastyczne rzeczy. Nie wszystkie amazonki muszą polować. Można jeździć na przejażdżki lub siedzieć z resztą dam i bawić się, sącząc wino i wymieniając plotki.

Inne polowania też nie były zbyt udane. Na moich oczach po strzale z ambony ranne zwierzę uciekło w las i dopiero po kilku dniach o jego śmierci zawiadomił leśnik. Myślistwo nie jest moim ulubionym sportem, już bardziej polubiłam strzelanie do rzutków.

Opowiedziałam o tych moich przygodach pani Szkwał jako zainteresowanej mną koleżance ze studiów. Zawistna pizda całkowicie niezgodnie z regułami sztuki „zdiagnozowała” mnie jako chorą psychicznie i zaszczuła prawie na śmierć. Bo uznała, że nie mogłam być w takim miejscu gościem. Wiem, że do tej pory nie zrezygnowała ze swojej idei fix i dalej przedstawia mnie jako chorą psychicznie, która nigdy nie poznała Piotra.

⛧⛧⛧

(1) Polowanie na lisa jest najbardziej okrutnym i bezsensownym „sportem”. Dla niezorientowanych – polega na wypuszczeniu sfory psów, które wyganiają lisy z nory, a potem gonią przez las, a za nimi pędzą jeźdźcy. Wszystko trwa do momentu zagonienia lisów do takiego stopnia, że tracą siły, nie mogą uciekać dalej i zaczynają rozpaczliwie się bronić przed psami, które je w końcu zagryzają, bo mają przewagę liczebną. Jeźdźcy pędzą na złamanie karku przez las, przez teren oczywiście nieuporządkowany, więc wiele koni łamie nogi i jest dobijanych. Ambicją wielu jeźdźców jest, żeby być w szpicy i nie przegapić momentu zagryzania lisa. Nigdy nie chciałam tego oglądać, jest to forma polowania, która powinna być zakazana. Mięso lisa nie uchodzi za jadalne, tego się nawet nie je.