Archiwum miesiąca: maj 2025

Otoczki białkowe

Są dwie przyczyny amnezji. Jedna wynikająca z psychologii, czyli wyparcie, co już samo w sobie jest bardzo niebezpieczne. Druga jest jeszcze bardziej niebezpieczna i związana z obrażeniami mózgu. A Rafał nieraz walił mnie pięścią w głowę. Ostrzegałam prześladujących mnie ludzi, co może się stać, ale postanowiono zignorować moje ostrzenia. Rozumiem upór wariatów, ale Nycz i imbecyle, którzy go posłuchali, są nominalnie zdrowi psychicznie tylko głupi.

A otuliny nerwowe się nie przepalają od stresu i wcale nie trzeba czekać dziesięciu lat na regenerację. To jest bzdura, którą mi wmówił egzorcysta, żeby łatwiej mu było wywołać syndrom sztokholmski zaplanowany na dziesięć lat. Zrobił to w ramach kary za to, że próbowałam sobie ułożyć życie tak jak ja chcę, a nie wedle życzeń schizofreniczki z mojej podstawówki i wielbiącego go egzorcysty.

Niestety krańcowy szok, sytuacje zagrażające życiu, połączone z terrorem wywołują tak gwałtowny stres, że traci się pamięć. Dostęp do wspomnień jest uniemożliwiony. Ja zostałam narażona nie tylko na zastraszenie i gwałty, jakie zadał mi Rafał, zaatakował mnie brutalnie Ryszard, Nycz oraz egzorcysta, żeby zmusić mnie do samobójstwa, skoro stałam się niewygodna, bo zaprzeczałam „boskości” (znaczy się „świętości) schizofreniczki Renaty.

Mam na pieńku z imbecylami z Kościoła Rzymsko-Katolickiego od dziecka. Koniecznie chcą z Renaty, czy też siebie, zrobić świętych (wiecie, to jest ten nakaz „dążenia do świętości”, jaki obowiązuje członków Opus Dei) i potrzebują cudu. Wymyślili sobie, że pochodzę z luterańskiego domu i że mnie nawrócili, bo podeszłam do komunii w Kościele Rzymsko-Katolickim. Nie przyjmują do wiadomości, ze mój norweski przodek sam dawno temu przeszedł na katolicyzm dla swojej polskiej żony. Uważam, że popełnił błąd, który mnie kosztuje całe życie w bólu i cierpieniu.

Ale nie wystarczyło im, że podeszłam do komunii jako dziecko, co dokładnie widzieli. Wymyślili sobie ze schizofreniczką Renatą, że jestem kurwą, którą zmuszą do pokutowania i cierpienia w służbie Opus Dei i że mam kurwę Renatę obsługiwać. Bo ona jako „świętą” ma dostać wszystko, co tylko sobie zażyczy. I żeby do tego doprowadzić potrafią popełnić każde wykroczenie, każde przęstepstwo, zatłuc niewinnego i popełnić krzywoprzysięstwo.

Nie mam siły wchodzić w szczegóły, ale Nycz i Opus Dei, gdy próbowali mnie zniszczyć na poziomie psychiki (uznali, że syndrom sztokholmski to świetny sposób na „uleczenie mnie”) i zrobić ze mnie niewolnicę Renaty. Zostałam unieruchomiona fizycznie i zastraszona, aż prawie zginęłam, uskoczyłam sprzed tramwaju, który mnie musnął, bo posłuchałam nakazu zabicia się (tak właśnie kończy się, gdy kler katolicki – tak samo jak członkowie każdej innej sekty, która nie pozwala odejść komuś, kogo uznali za swojego – postanawia zaszczuć kogoś ze skutkiem śmiertelnym).(1) To są ludzie, którzy już dawno siedzieliby w więzieniu, gdyby nie to, że straciłam pamięć. Moja śmierć przyśpieszyłaby ich proces. Ale dzięki temu, że przetrwałam, będę mieć przyjemność zostać oskarżycielem posiłkowym i uczestniczyć w całym procesie i potrzeć, jak to oni się boją.

Drugi raz już mnie kościelni skurwiele prawie zabili. Nie myślcie, że to jacyś regenci – owszem Opus Dei to osobna struktura równoległa do oficjalnego Kościoła Rzymsko-Katolickiego, ale Nycz umoczony jet w tym wszystkim po pachy. Uparł się, że mnie „złamie” i zacznę mówić „prawdę”, czyli potwierdzę słowa jego kurwy Renaty, dobrze znanej mi schizofreniczki, która równe osoby szczuje na mnie od podstawówki. Miałam też potwierdzić wersją imbecyli (czyli mojej dawnej katechetki i jej kolegi ze szkoły specjalnej) – którzy ułożyli sobie w głowach wersję, że byłam ochrzczona w kościele luterańskim. No co ja mogę powiedzieć? Bardzo żałuję, ale moja rodzina od pokoleń była katolicka. Oprócz taty ateisty, formalnie katolika, same katoliczki. Za to owszem, wszyscy zawsze z szacunkiem odnosili się do ludzi innych religii. Mój sprzeciw wobec Renaty wynikał nie z luteranizmu, ale z durnoty ludzi, którzy w schizofreniczce zobaczyli świętą i nabrali się na jej karcianą sztuczkę, czyli „cud zrastającej się karty”. Z tym, że obecnie zgadzam się z Lutrem w wielu sprawach i jak najbardziej, że jeśli trzeba będzie, to strzelę sobie u moich przyjaciół luteran jakaś ładną imprezę. Przy okazji rozwiązując moją wersję zakładu Pascala.

Więc sprawa wygląda tak, że ani ci idioci nie zmusili „luteranki” do komunii w Kościele Rzymsko-Katolickim, ani dalej nie zdołali mnie „ponownie nawrócić” na katolicyzm. Więc nie było żadnego „cudu”. Za to owszem, i ja, i moja siostrzenica z dużą ulgą po poznaniu Opus Dei i ich przyległości rzuciłyśmy apostazję i spierdoliłyśmy z katolicyzmu już na dobre. Czego innym też życzę. Bo nie rozumiem jak można być w tym Kościele imbecyli i idiotów, którzy swoje schizofreniczne kochanki-diablice pchają na ołtarze. I wedle rozmów z nimi zrobią tak z każdym schizofrenikiem lub schizofreniczką, jeśli tylko wpadnie im w łapy i pokazawszy jakąś tanią sztuczkę, zacznie z przekonaniem opowiadać o swoich innych cudach. Zresztą zgadza się to z opisem z podręczników, niektórych amerykańskich. Tak wygląda prawdziwy katolicyzm, kurwa. I tu nie ma żadnego bias, bo ktoś studiował kryminologię. Wszyscy przestępcy. A jak nie przestępcy, to nobilitują zabobon swoją obecnością w tym Kościele na opak. Nie wierzę w ani jeden przekaz o jakimkolwiek świętym, za dobrze wiem, o co chodzi. I żaden profiler nigdy nie uwierzy w cuda.

Profil psychologiczny tych ludzi jest taki, że tylko debile są w stanie utrzymać się w seminariach. Okazywanie im jakiejkolwiek wdzięczności lub szacunku to coś za co będę walić w mordę. Jeśli trzeba będzie to i fizycznie, ale wolę po prostu opierdolić. Katolicyzm to dno. To religia szumowin i łajdaków. Wszyscy inteligentni już dawno z niego spierdolili. Nie bez powodu ojciec mojego byłego podjął dezycję, że w życiu go nie ochrzci. Zaważyły na tym nie tylko jego własne doświadczenia, ale też doświadczenia jego pacjentów podobnie jak ja zakatowanych. Nie wszystkich udało się uratować przed samobójstwem.

No to teraz już znacie prawdę. No co ja poradzę, samo Opus Dei mnie wepchnęło w objęcia religii luterańskiej. Kościół Ewangelicko-Augsburski (czyli właśnie, popularnie mówiąc, luteranie) nie neguje nauki jak katolicy i są miłymi i dobrymi ludźmi. A Luter wyprzedzał swoje czasy w spojrzeniu na rolę kobiet (nie po drodze mu było z alfonsami, niewolącymi kobiety, jak niektórym katolikom).

Jeżeli ktoś, wiedząc o tym, jak działają ci ludzie, nadal siedzi w Kościele Rzymsko-Katolickim, to zawsze będzie przede mnie traktowany jako element niepewny i zdemoralizowany, skoro normalizuje takie działania swoją obecnością w tej szemranej organizacji.

Niech wraca razem z Opus Dei i innymi katolami na Bliski Wschód dalej paść kozy.

Tutaj nie Watykan. Tutaj jest Polska i macie, kurwy, przestrzegać naszego prawa.

⛧⛧⛧

(1) Przesłuchiwany Ryszard twierdził, że podobne metody wymyślił założyciel Opus Dei. Może być jednak inaczej i ta konkretna sekta Renaty robi wszystko według jej zaleceń. Co jest przerażające, bo ta wredna schizofreniczka ukradła mi dawno temu notatki właśnie na temat syndromu sztokholmskiego i podobnych kwestii, w tym amnezji i fałszywych wspomnień. Jestem pewna, że celowo zabija i zaszczuwa, kogo tylko zechce, a jej kochankowie, wielbiciele i wyznawcy (bo jak to w sekcie, guru sypia – albo tylko uwodzi – wszystkich członków i decyduje, kto z kim ma być, radośnie bawiąc się ludźmi) robią wszystko, czego tylko sobie ich „święta” zażyczy.

Przyjaciółki

Nigdy się nie przyjaźniłam z Renatą, ani jej bratem. Nawet kiedy dużym wysiłkiem woli udało się całą rodzinę namówić na leczenie psychiatryczne (a w każdym razie tak się wtedy przez chwilę wydawało) w czasach podstawówki i wydawali się mili, nie byliśmy zaprzyjaźnieni. Byliśmy w trójkę tylko znajomymi ze szkoły. Taka była moja decyzja, nie chciałam z nimi utrzymywać kontaktów, już wtedy zbyt mnie zniszczyli. Z takimi ludźmi człowiek się nie trzyma, zbyt duża trauma.

Niestety wkroczyła w to prześladująca mnie zakonnica i jej znajomy egzorcysta, który podtrzymywał ich wszystkie urojenia i szczuł na mnie i moją rodzinę.

Moi rodzice ani moja siostra nie wiedzieli o tym, że nikt z nich się nie leczy. Znalazłam się w potrzasku, pomiędzy moją rodziną, która uważała, że leczących się chorych nie należy odrzucać i nie chciała mi uwierzyć, że nie jest z nimi dobrze, a wariatami, którzy mnie nękali, bo nie brali leków. A bardzo szybko przestali się leczyć.

W pewnym momencie moja mama uwierzyła zapewnieniom Renaty, która ją nękała telefonicznie, że jest moją przyjaciółką. Schizofrenik nastawia rodzinę przeciwko swojej ofierze, czyli osobie, na której punkcie ma obsesję, więc nic dziwnego. O mało nie umarłam z przerażenia, gdy dowiedziałam się, że potwierdziła jej wersję o wielkiej przyjaźni pewnej osobie. Ale i tak uważam, że ta osoba powinna najbardziej i przede wszystkim słuchać tego, co ja mam do powiedzenia na temat ludzi, którzy się podają za moich znajomych czy wręcz przyjaciół. Szkoda tylko, że nie zapytała ta osoba mojej mamy o Rafała i to urojone przez niego dziecko, które niby miałam mieć przed studiami, byłoby jasne, że ta rodzina się nie leczy.

Właśnie wtedy, kiedy moja mama potwierdziła coś, co zniszczyło mi życie, ze złości na nią zaczęłam się wyprowadzać z domu, bo chciałam zupełnie zerwać kontakty z durną rodziną(1), ale zostałam tak brutalnie zaatakowana przez wariatów i Kościół, że ze stresu zaczęłam mieć problemy z pamięcią.

Moje podejście do rodziny Renaty i Rafała jest takie, że za dużo przez nich przecierpiałam, żebym chciała ich oglądać, nawet jeśli jakimś cudem zaczną się leczyć. Żałuję, że nie mieszkam na przykład w Arizonie. Jest to jeden ze stanów, gdzie stosuje się zasadę prawną stand your ground, czyli że mogę skutecznie się bronić przed napadem w domu, tym bardziej, że ci wariaci grozili mi śmiercią za to, że nie chcę wyjść za Rafała i byłam za karę duszona. Rafałowi na lekach mija chęć do żeniaczki ze mną. Więc niech ktoś go w końcu namówi do leczenia. Proponowane mi przez kler wyjście za niego nie jest rozwiązaniem, bo nudny, głupi i bez wykształcenia. Nie jest też moim typie, bo nie jest metalem. Poza tym wiem, co grozi zdrowej osobie w takim związku, jeśli schizofrenik się nie leczy.

Ostrzegam, naruszenie miru domowego też w Polsce jest osądzane bardzo srogo, chociaż rzeczywiście mniej mi wolno niż w Stanach. Zamierzam się bronić przed tą rodziną z piekła skutecznie. Gaz pieprzowy jest dozwolony wszędzie. I biorąc pod uwagę moją traumę i całą historię wcześniejszych nękań, mogę swobodnie stracić panowanie nad sobą i liczyć, że sąd orzeknie co najwyżej czasową niepoczytalność.

Nie pozwalam ani Renacie ani Rafałowi się do mnie zbliżać, to samo dotyczy Nycza, pierdolniętej zakonnicy, czyli mojej dawnej katechetki lub jej zaprzyjaźnionego egzorcysty. To są ludzie, którzy mnie zniszczyli oraz zniszczyli wiele innych osób, często ze skutkiem śmiertelnym.

Nie mam zamiaru już kiedykolwiek ponawiać prób namówienia tych ludzi na leczenie się. Robiłam to sama, robiłam to w towarzystwie psychiatrów oraz psychologów. Nikt nie dał rady. Nie mam już na to zdrowia. Mają się ode mnie odpierdolić. Zbyt dużo stresów wywołuje ich pojawienie się gdzieś w moim towarzystwie.

⛧⛧⛧

(1) Nie chcę wyliczać dokładnie ile, ale powiem tylko , że w sumie durnota moich bliskich kosztowała mnie praktycznie całe życie cierpień i uciekania przed wariatami oraz imbecylami z Kościoła, podczas gdy ja słyszałam wypowiedziane ze słodkim uśmiechem coś w rodzaju „ale trzeba umieć żyć w zgodzie ze wszystkimi”, lub „ale przecież oni się już leczą”. Albo zaprzeczano, że kiedykolwiek byłam atakowana. Też nie zamierzam pisać o robieniu ze mnie wariatki, bo komuś coś nie mogło się zmieścić w głowie. No, niestety, narcyz jest w stanie z głupoty zabić własne rodzeństwo lub własne dziecko, bo uwierzy wariatowi, albo imbecylowi. Na całe szczęście żaden narcyz już nie będzie nigdy decydował w moich sprawach. I oczekiwanie wariatów i imbecyli, że „moja siostra im pomoże” są – przynajmniej mam taką nadzieję – płonne w obecnej sytuacji. Chyba, że zrobi tak jak w czasach podstawówki – czyli weźmie taksówkę i ich zostawi w szpitalu psychiatrycznym. Wtedy już się nie zgodzili, a teraz do zwariowanego rodzeństwa doszedł równie schizofreniczny mąż Renaty oraz ich dzieci, które też są totalnie loco. Przypomniałam sobie fragment rozmowy z Renatą, z której wynika, że cała ta rodzina po przewiezieniu do szpitala, gdy już moja siostra sobie poszła, po prostu odmówiła współpracy i uciekli ze szpitala. I potem „leczyli się” u księdza, który oczywiście uważał i uważa, że chorób psychicznych nie ma. Więc zamiast ich leczyć, radował się odkryciem żyły złota pod tytułem „święci”. Bo tak o sobie mówią i pokazują sztuczki karciane. Tacy ludzie są wykorzystywani przez Kościół Rzymsko-Katolicki, którego dogmatyka i zasady awansu potrzebują wyświęcania coraz to kolejnych wariatów na ołtarze.

Historia Renaty

Sekta otaczająca schizofreników z mojej podstawówki nie jest zbiorowiskiem ludzi, którzy robią coś wbrew nauce Kościoła. Wręcz przeciwnie. W latach siedemdziesiątych kilka osób stanęło na rzęsach, żeby ją wraz z bratem wsadzić do psychiatryka i leczyć. Mieliby wtedy szczęśliwe życie. Ale wtrącił się Kościół.

Renata jako „święta” została odkryta przez imbecyla Ryszarda i równie głupią zakonnicę. Obejrzeli jej sztuczkę z kartą, najprostszą z iluzji i pobiegli z informacją o niej do ówczesnego biskupa. On wysłał egzorcystę, który „potwierdził”, że ma przed sobą „świętą” i namówił rodziców Renaty i Rafała, żeby odwołali zgodę na pobyt w szpitalu psychiatrycznym. „Bo to zniszczy świętą.” Ja od tamtej pory dla Kościoła jestem diablicą z półświatka, którą Renata „nawróciła” i której rolą zdaniem egzorcystów i Kościoła jest potwierdzić w końcu wszystkie jej urojenia i leżeć przed nią plackiem.

Powiedzmy to jasno – tak właśnie działa Kościół, nic nigdy nie weryfikuje i kieruje się każdą opowieścią schizofrenika, tak jakby przekaz pochodził od Boga. Nie wierzcie, że jakiekolwiek „cuda” któregokolwiek schizofrenika są weryfikowane. „Weryfikuje” zdrowie psychiczne egzorcysta, człowiek głupi i prymitywny, przepełniony wszystkimi zabobonami wywodzonymi z wiejskich tradycji Bliskiego Wschodu, który nie sprawdzi ani jednego słowa schizofrenika, bo to obrazi „świętego”. I to on „zdiagnozował” ją jako zdrową psychicznie, ale „świętą”. Kościół już spisuje cała hagiografię Renaty, zapisując jej bełkot, w którym nie ma ani jednego słowa prawdy. Nie łudźcie się, oni zawsze tak robią.

Jest jeszcze gorzej. Słowa Renaty wystarczą, żeby komuś na przykład próbować przemocą odebrać mieszkanie. Rozmawiałam z jej sektą (jak najbardziej oficjalną, są to ludzie z Opus Dei, którzy „chronią świętą”). Wprost mi powiedzieli, że jej bełkot wystarczy, bo jeśli „święta” mówi, że coś jest jej, to jest to wola Boga i mam jej oddać klucze do mojego mieszkania, nawet jeśli faktycznie jest moje.

W taki sam sposób ta schizofreniczka ukradła mi moją reputację w fandomie, a także dokonała oszustw na olbrzymie sumy pieniędzy. Osoby z jej sekty zostały poinformowane przez Andrzeja, że jestem dla niego ważna i to przy mnie, ale postanowili to zignorować. Bo rozumiecie, oni mnie nie lubią, a Renata jest święta, więc to ona powinna być szanowana jako Yennefer, bo ja na to nie zasługuję. I jeśli ona mówi, że jest Yennefer, to nie ma znaczenia, jaka jest prawda, bo „święta” ma dostać wszystko, co chce. Bo tak chce Bóg.

To intryga tej sekty sprawiła, że Piotr i Andrzej dokonywali przelewów przekonani, że numer konta jest mój – a przynajmniej tak ustalili moi przyjaciele. Bo mogę się mylić i Andrzej nie chciał mi pomóc, tylko Renacie. Zapytajcie go o to, bo ja zostałam odcięta przez sektę i nie mogę się do niego dopchać w czasie konwentów. Nie mówiąc o tym, że jestem obrażona, bo już w latach dziewięćdziesiątych ostrzegałam tego głupiego narcyza przed dokładnie tymi ludźmi i dochodzę do wniosku, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Skoro ich lubi, to niech z nimi się trzyma. ale niech pamięta, że w takich razie to ja nie chcę z nim już nigdy rozmawiać. Ale co do Piotra mam pewność, bo rozmawiałam z nim o tych przelewach i kto powinien co dostać. Zgłosił w końcu tę kradzież Policji. Zdrowi psychicznie ludzie, którzy wzięli udział w tym przekręcie, jak najbardziej mają odpowiedzialność karną i też powinni oddać pieniądze. Szczególnie jeśli dostali nagrodę pieniężną za pomoc w tym skoku.

I wiecie, jeśli Andrzej naprawdę chce utrzymywać tych schizofreników Renatę i Rafała regularnymi przelewami, to jego sprawa, ale musi wiedzieć, że się z nimi nie kontaktowałam i nie kontaktuję, więc niech się nie ludzi, że to moja „rodzina”. Kościół podtrzymuje wszystkie ich urojenia i nadal zamierza tak robić. Zostałam zakatowana przez tych ludzi, zniszczyli mi całe życie, w ramach udowadniania, że wszystkie ich zabobony są prawdą. I że „Chrystus zwycięży”!

No więc, co ja mogę powiedzieć? Nic, oprócz poradzenia wszystkim, żeby złożyli apostazję i jeśli lubią choć trochę kościelne klimaty lub chcą ładnych imprez, to idźcie ze mną do luteran. Nie jestem wierząca, ale jeśli będą chciała mieć ładną oprawę, to poproszę moich znajomych z pobliskiej kongregacji. A od Kościoła Rzymsko-Katolickiego już zawsze będę się trzymać z daleka. Niech tylko oni zrozumieją w końcu, że nie mam i nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.

Kurwa, nie. Katolickiego kultu świętych nic nie obroni i na własnej skórze przekonałam się, jak różna jest praktyka od oficjalnych kłamstw, jakimi jest karmiona publika i tak zwany „zewnętrzny Kościół”, czyli zwykli ludzie, którzy nie mają pojęcia, co się dzieje.

Całe moje życie potwierdza, że Luter był wielki człowiekiem, występując przeciwko kultowi świętych i innym kryminogennym elementom katolickiej dogmatyki.

Aż się prosi o jakąś zabawną parafrazę wojennego powiedzenia „tylko świnie siedzą w kinie”. Na przykład – „tylko świnie kadzą figurom, gdy świat się wali pod ich murem.” Albo -„tylko świnie czczą świętych szczerze, gdy ich serca puste jak pacierze.” Przydałoby się coś krótszego, ale nie mam pomysłu.

Swoją drogą ciekawe, czy sekta „świętej Renaty” już zamówiła jakieś jej figury?

Bardziej się już Kościół Rzymsko-Katolicki nie mógł ośmieszyć.

Cud na stadionie

„Gdyby w trakcie modlitwy nastąpiły manifestacje demoniczne, prosimy się nie bać, stewardzi odprowadzą taką osobę do egzorcysty” – chciałabym, żeby to była to fikcja, cytowany fragment brzmi jak interesująca powieść fantasy, ale nie – to smutna i przerażająca rzeczywistość. To zdanie pochodzi z artykułu Newsweeka o cudotwórcy Bashoborze.

Pochodzący z Ugandy kaznodzieja John Bashobora jest – z mojego punktu widzenia – schizofrenikiem, który nieźle żyje ze swoich urojeń, że wskrzesza ludzi. Jako wykształcony profiler nie wierzę w cuda, tym bardziej że z powodu prześladowania przez schizofreników uznanych przez Kościół za świętych zdobyłam praktyczną wiedzę o tym, jak ci ludzie myślą (a raczej nie myślą) i co robią innym (na pewno nie pomagają).

Z stuprocentową pewnością mogę orzec, że nic co mówi o mnie Renata, Rafał i otaczająca ich sekta nie jest prawdą. Nikt nigdy nie zweryfikował nawet najmniej ważnego stwierdzenia, jakie wypowiedzieli o innych ludziach, ale i tak otaczająca ich sekta, egzorcysta oraz Kościół nigdy nie zwątpili w ich „świętość” czy dobre intencje.

Z cała odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że Bashobora to taki sam chory psychicznie oszust, co moi schizofreniczni znajomi z podstawówki. Różni ich tylko skala, Renata nie przypisuje sobie wskrzeszania umarłych jak ten świrus z Ugandy, ale gdyby chciała, także zapełniłaby stadiony i zrobiła sobie tournee po świecie, udzielając błogosławieństw i ciesząc się pozycją kogoś o sławie dorównującej gwiazdom metalu. Oczywiście ta sława ogranicza się do aktywnych uczestników życia Kościoła Rzymsko-Katolickiego, ale jak było widać wystarczyło ich do zapełnienia stadionu.

Nękają mnie całe życie osoby o mentalności ludzi z tego stadionu, wypełniając, a czasem wręcz odgadując, życzenia „świętej”, czyli całkowicie pierdolniętej Renaty, która nigdy nie była moją. przyjaciółką i której każde słowo o mnie jest nieprawdziwe. Jej brat też mieszka w świecie urojeń.

Oboje leczyliby się, gdyby nie Kościół, który koniecznie chce, żeby dalej chorowali, bo rządzi nim ciemnota i zabobon, który woli własne awanse i ignorancję nad naukę oraz prawdę. Kilka już razy prawie udało się ich namówić na leczenie, był to zbiorowy wysiłek osób z przygotowanie psychologicznych i psychiatrycznym, ale zawsze pojawiał się z rozwianym włosem, ktoś z Kościoła, kto wolał swój interes nad ich szczęśliwe życie.

Powiedzmy sobie szczerze, schizofrenik, który się nie leczy, jest nieszczęśliwy. Wcale nie jest przyjemnie utonąć we własnych urojeniach i bać się ludzi, którzy chcą mu pomóc. Lęk ten jeszcze jest pogłębiany przez to, że pod spodem tych urojeń przebija prawda, która musi być przez schizofreniczne urojenia zaatakowana, aby się utrzymały. Stąd też paranoiczne oskarżenia wysuwane w moim kierunku, oskarżanie, ze chcę coś jej – Renacie – zrobić. Schizofrenik nigdy niczego nie weryfikuje, sabotuje też wszystkie próby weryfikacji.

Renata okradła mnie z wielu rzeczy, także przypisując sobie fałszywie moje dokonania. Nękała Piotra, który nigdy nie był z nią związany. To że żyję, szkodzi jej tylko w jeden sposób – mogę odsłonić ją jako chorą psychicznie oszustkę. Gdyby brała leki nie byłoby problemu, byłaby kimś lubianym i wszyscy żyliby w zgodzie. To samo dotyczy jej brata.

Dewocja

Pani Barbara jest jedną z naczelnych sekciar, które otaczają schizofreniczkę Renatę. Nie wątpi w żadne jej słowo i jak wszyscy z jej sekty jest gotowa kłamać, byle tylko „świętej” nie spadł włos z głowy. Wypełni każde jej polecenie, nawet jeśli oznacza to pomówienia, celowe kłamstwa, czy zaszczuwanie niewinnych ludzi.

W świecie urojeń(1) (lub – jak chcą to nazywać sekciarze – „ustaleń świętej”) Renaty jestem nawróconą przez nią grzesznicą z półświatka, która obiecała służyć Kościołowi. Udowodnieniu tego miał służyć właśnie sfałszowany przez nią i jej ojca list do Dyrektora Opus Dei, w którym wszystko miałam niby potwierdzić. W każde słowo tego listu szczerze wierzy cała jej sekta i latami zadręczano mnie w przekonaniu, że muszą mnie „wyleczyć” i doprowadzić do tego, że zacznę mówić dokładnie to samo, co jest w tym sfałszowanym „dokumencie”.

No jakoś się nie udało, chociaż zadręczono mnie prawie na śmierć, zabijając mi psychikę parę razy, bo nie będę kłamać na swój temat i temat mojej rodziny.

Pani Barbara, gdy już odparłam jeden z ataków okłamanego na mój temat psychiatry-ateisty, któremu przypomniałam o typowych zagraniach schizofreników i dlaczego nie wolno mu zgodnie z metodami diagnostycznymi słuchać innych ludzi niż pacjent, znalazła inną panią z mojego rejonu. Pani psychiatra z mojego rejonu zaatakowała mnie brutalnie, wmawiając mi, że jestem dewotką. Rozmawiało się z nią jak z durnym prosięciem, bo była szczerze przekonana, że każde słowo sekty jest prawdą. Kierując się pomówieniami Rafała i Barbary, zrobiła mi pranie mózgu.

Jest jedną z zamieszanych w tę sprawę osób, które już sobie załatwiły utratę prawa do wykonywania zawodu. Tym bardziej, że gdy już do niej trafiłam, nie pomogła mi, tylko złośliwie obserwowała i wmawiała schizofrenię. Dopiero po mojej apostazji i opublikowaniu bardzo antykościelnej powieści, zrezygnowała z tej narzuconej przez sektę „diagnozy” i wystawiła mi receptę z lekami antylękowymi. Ale nadal, gdy już spuściła z tomu, nie dostałam pomocy, jaką powinna była dostać osoba z amnezją, która została sterroryzowana, także przez lekarzy. W końcu od niej uciekłam, bo nie chciałam czekać, aż ta niedouczona pani coś sobie innego uroi pod wpływem pani Barbary i mnie zniszczy, wmawiając jakaś kolejną chorobę psychiczną, co tam z kolei sekcie i schizofreniczce Renacie podpasuje.

Takie osoby leczy się z pomocą Prokuratury i sądów, bo nie wolno im wierzyć, że „ludzie im powiedzą, kto jest chory”. Bo to nie jest prawdą, do psychiatrów i psychologów z reguły biegają ze skargą na innych schizofrenicy. Tak samo nie jest prawdą, że „kobiety same rodzą”.

A Rafał nie jest i nigdy nie był moim „mężem”. Dla przypomnienia:

⛧⛧⛧

(1) Przy okazji opowiem, jak duże mogą być problemy z komunikacją pomiędzy użytkownikami tego samego języka. Znany w fandomie hierarcha, Nycz, nie znał – jak się okazało – słowa „urojenia”, więc nie rozumiał, że protestuję przeciwko wszystkiemu, co o mnie ta wariatka Renata mówi. Musimy zawsze pamiętać, żeby upraszczać wszystkie komunikaty. Naprawdę większość ludzi z naszego społeczeństwa nie rozumie najprostszych przekazów. I jeśli nawet wypadamy dobrze w międzynarodowych badaniach obejmujących uczniów, to po zakończeniu szkoły następuje wtórny analfabetyzm. Nie ma w szkole też wiedzy na temat chorób psychicznych. Potrzeba też uczyć ludzi krytycznego myślenia (ten termin też był czymś Nyczowi nie znanym).

Nagroda Randiego

Jednym z argumentów, jakie często wysuwają sceptycy jest, że żadne cuda nie przeszły przez skrupulatne badania fundacji Randiego. Sam James Randi był iluzjonistą, więc jego sceptycyzm wobec zjawisk nadnaturalnych podpierał się jego doświadczeniem. Oferował nagrodę pieniężną za udowodnienie w kontrolowanych warunkach, że ktoś ma cudowne moce. Fundacja, od momentu kiedy James Rand przeszedł na emeryturę, nie przyjmuje już wszystkich zgłoszeń jak leci, chociaż są gotowi rozważyć dobrze udokumentowane wnioski. A jest o co walczyć, bo milion dolarów piechotą nie chodzi. Do tej pory nikomu nie udało się udowodnić nawet najmniejszego cudu, czy istnienia specjalnych mocy. No niestety, świat prawdziwy nie jest światem fantasy i cudów się nie spodziewajmy.

Wyciągnęłam nagrodę Randiego podczas sporu z Nyczem, jako argument za tym, że cuda są mało prawdopodobne i że moja koleżanka z podstawówki, chociaż schizofreniczka(1), nie dokonała żadnego cudu. Naprawdę mnie nie nawróciła, a karta się sama nie zrosła.

Sztuczka z kartą jest jedną z najprostszych do powtórzenia sztuczek z kartami. Nycz nie przyjął do wiadomości, że nikt do tej pory nie zgarnął tego miliona dolarów, i że świadczy to przeciwko istnieniu „świętych” i temu, że ktoś uwierzy w „cud zrastającej się karty”. Jest przekonany, że jego Renacie się uda i zgarnie też ten milion (przynajmniej pierwszy raz uczciwie bez posługiwania się oszustwem).

Życzę autentycznie szczęścia. Przyda się, jeśli się weźmie się pod uwagę, ze James Rand był bardzo znanym i doświadczonym iluzjonistą i jego fundacja kontynuuje jego sceptycznie podejście. Mam nadzieję, że Fundacja przyjmie to zgłoszenie, pomimo mocnego ograniczenia rozważanych zgłoszeń. Zaprośmy jeszcze telewizję. Mam nadzieję, że dostanę także zaproszenie.

⛧⛧⛧

(1) Muszę tu dodać, że Nycz strasznie się nakręcił tym, że nauka ma na „świętość” konkretną nazwę „schizofrenicy” i że nauka udowodniła istnienie „świętych”. Których oczywiście nie wolno leczyć, bo leki zabierają im „świętość”. Bardzo chce udowodnić, że Renata jest autentycznie istotą półboską, posiadającą łaskę Boga i że ta schizofreniczka z mojej podstawówki „potrafi więcej niż zwykły człowiek”. Renata ma być także jego zdaniem niezwykle uczoną niewiastą i „zasługuje na doktorat”.

Świętość kościelna

Jak się dowiedziałam z rozmowy z Nyczem (dodam, że rozmowy, do której mnie zmuszono), „święci” są bardzo rzadcy i cały Kościół zawsze próbuje z całych sił ich „rozpoznać”. Są potrzebni, bo ich pojawienie się w otoczeniu danego hierarchy świadczy o tym, że jest „wybrany”, żeby iść w górę.

Powiedzmy sobie szczerze – ci konkretni święci to są po prostu schizofrenicy z mojej podstawówki i cały Kościół, a przynajmniej metropolita warszawski, tańczy w rytm ich urojeń. Niestety tak jest, że schizofrenicy bardzo lubią o sobie opowiadać ciekawe rzeczy, bo mocno przeżywają swoje urojenia, a częstym urojeniem katolickich schizofreników jest przeświadczenie o dokonywaniu cudów, które potem udowadniają za pomocą tanich sztuczek lub zaszczuwają osoby, które przeczą ich „objawieniom”.

Kościelną karierę wybierają ludzie z nizin społecznych, o prawie nieistniejącym bagażu kulturowym, którzy w życiu nie usłyszeli o istnieniu chorób psychicznych. Są też również za głupi, żeby zrozumieć, co to znaczy, że ktoś jest chory psychicznie, gdy już im się to tłumaczy. Idą dalej przez świat, zaprzeczając istnieniu schizofrenii i zadręczą każdą osobę, która zaprzecza, że ich schizofrenik to „święty”. Robią to, bo wierzą, że rolą Kościoła jest „chronić” świętych. I nie ma znaczenia, co powiem, bo każde moje słowo przeciwko nim jest odbierane, jako dzieło szatana, który chce zniszczyć tak „świętą i dobrą istotę, wybraną przez Boga jak Renata”.

Mam radę dla ludzi, którzy czują się jeszcze związani z religią katolicką, lub po prostu lubią ładne imprezy. Rzućcie im w twarz swoją apostazję i przejdźcie do kościoła luterańskiego. Luteranie może mają swoje wady, ale w ich Kościele nie ma kultu świętych, a wierni współrządzą tą organizacją religijną i – przynajmniej oficjalnie – są traktowani jako równi księżom (tak, polscy luteranie używają słowo ksiądz wymiennie ze słowem pastor). Luter też zadbał o równość płci i protestował przeciwko wielu innym durnym praktykom, jakie jeszcze pokutują w Kościele Rzymsko-Katolickim. Nie walczcie o to, żeby tacy ludzie jak Nycz się edukowali i reformowali katolicyzm, bo to nie ma sensu. Oni naprawdę tkwią na stanowisku, że Luter się mylił i płonie w Piekle, więc będą dalej zaciekle kontynuowali swoje tradycje.

Ja zawsze będę mówić, że Luter miał rację, gdy płonąc świętym oburzeniem, z furią przybijał swoje tezy do drzwi katedry. Po prostu mądry, odpowiedzialny człowiek, który już nie mógł patrzeć na zwyczaje wzięte prosto z obory i mordowanie niewinnych ludzi pod dyktando wariatów.

Odwet

W czasie studiów opowiedziałam o moich problemach z imbecylem Ryszardem i schizofrenikami wykładowcy z Wydziału Psychologii. Potrafiłam rozpoznać, że jestem zaszczuwana i stosują wobec mnie terror. Niestety już wcześniej cała tą grupę zaraportowałam Policji jako chorych psychicznych, poza tym Policja nie operuje na terenie uniwersytetów (dotyczy to tez politechnik), ponieważ od średniowiecza wykorzystują przywilej eksterytorialności – chociaż prawo krajowe nie przestaje na terenie uczelni obowiązywać i rektorzy oraz straż akademicka mają obowiązek współpracować z organami władzy oraz Policją. Niestety nie mieli zamiaru współpracować, ale to inna historia.

Byłam pozostawiona sama sobie i jedyna rada, jaką mi mógł udzielić mój wykładowca kryminolog, to żebym zaczęła zaszczuwać moich prześladowców, bo tylko w ten sposób mam jakąkolwiek szansę obrony przed nimi. Mam wrzeszczeć na nich agresywnie i drzeć się, żeby się odpierdolili. Niestety niewiele mi się udało zdziałać przeciwko całej sekcie, do której dołączyła moja głupia głupia koleżanka oraz głupi hierarcha. Ta sekta chyba swoim zasięgiem objęła całą Polskę, dzięki kontaktom hierarchy oraz pani Barbary.

Jedyne, co mi pozostaje zrobić, to poprosić, aby wszyscy ludzie, którzy to czytają, mieli oczy dookoła głowy i dołączyli się do odwetu na nich. Wyśmiewajcie tych wszystkich debili z sekty oraz przyległości. Ciągnijcie ich za język i donoście Policji. Nie ma innego wyjścia, bo to mordercy, którzy wiele już osób zaszczuli i sterroryzowali na śmierć. Wszędzie krążą ich kłamstwa na mój temat oraz moich bliskich.

Zamierzam pokazać się na Polconie tylko w dzień mojej prelekcji. Wolę uniknąć niepotrzebnych interakcji z sektą. Ratuję się w ten sposób przed traumatyzującymi konfrontacjami z wariatami oraz ich zwolennikami.

I dla przypomnienia:

Znicz na grobie Kościoła

Po fandomie krąży pewien bardzo naiwny człowiek, nazwijmy go Znicz. Razem z panią Szkwał tworzy bardzo nieinteresujący, a szkodliwy tandem. W pewnym sensie się uzupełniają – pani Szkwał zakochała się w Rafale, schizofreniku, który ma urojenia, że jestem jego żoną, dla odmiany Znicz zakochał się w jego siostrze, Renacie, która z kolei ma urojenie, że jest żoną Piotra i w jej wersji Piotr jeszcze żyje.

Poprzez związek z Piotrem osiągnęłam przelotny status celebrytki, a jego rodzice umieścili nasze zdjęcia w prasie i ogłosili nasze zaręczyny. W tym momencie zaatakowali nas ludzie, urabiani przez tych schizofreników, których nasz związek rozsierdził. No bo jak to, wszak wedle ich urojeń podtrzymywanych przez otoczenie, ja jestem Rafała, a Piotr Renaty. I wtedy schizofrenicy zaczęli mnie znowu „leczyć”, bo prawdziwa wersja świata nie pokrywała się z ich urojeniem. Ja potem bardzo szybko zerwałam z Piotrem, bo się zakochałam w Michale, co oczywiście sprawiło, że moi prześladowcy uznali, że „terapia” częściowo się udała, bo się „odczepiłam” od Piotra.

Pani Szkwał i Znicz urobili wtedy już wszystkich i wpadli w łapska sekty zgromadzonej wokół tych schizofreników już na dobre. Pani Szkwał należy do wielu kobiet, które rozkochał w sobie Rafał. Jest to zgodne z typowym postępowaniem schizofrenika, który tworzy sobie harem. Więc oprócz schizofreników, Znicza oraz pani Szkwał cyklicznie napadają na mnie laski, które ze szlochem oskarżają o niszczenie im życia, bo nie chcę dać „rozwodu” Rafałowi. Jak twierdzi ożeniłby się, ale nie jest wolny.

Odpowiadam tym paniom grupowo – drogie panie, życie wam zniszczyła wasza głupota, upór oraz ślepe wykonywanie wszelkich poleceń tego fałszywego „norweskiego księcia”. Mówiłam wam, jaka jest o nim prawda, postanowiłyście dołączyć do terroru i zaszczucia. Nie przyszło wam do głowy nawet przez chwilę pomyśleć. Naprawdę powodem dlaczego się z wami nie żeni jest jego urojenie, a nie moja złośliwość.

Nie tylko ja przeszłam piekło z powodu zaszczucia przez schizofrenika, Piotr też mi mówił o swoim cierpieniu i zaszczuwającej go schizofreniczce.

Piekło przeszły również osoby zgwałcone przez sektę. Schizofreniczka Renata, kierując się antypatią lub zawiścią, wyznacza różnym osobom status „kurwy” – tak samo jak zrobiła ze mną w podstawówce – i żeby urzeczywistnić swoje urojenie, organizuje gwałt grupowy. Wiem, że Znicz i ginekolog wzięli w czymś takim udział, bardzo się dziwiąc w rozmowie ze mną, że potrzebna jest zgoda wyrażona wprost, że nie wystarczy, że „Renata powiedziała, że ona tego chce”. Wkurwiły mnie ich tłumaczenia, że to „przecież nie był nikt ważny”.

Ofiary są otrute i nieprzytomne, nie mogą się bronić, a drink podać może każdy, także Znicz. Tak było w przypadku mojej przyjaciółki, którą mąż czym prędzej zabrał z imprezy i zawiózł do domu, i którą ledwo przytomną wniósł po schodach. Jak się dowiedziałam, Znicz wcześniej usłyszał, że moja przyjaciółka bardzo chce się z nim kochać i poprosiła o zorganizowanie takiej „randki”. Ja też musiałam znosić brutalne molestowanie przez Znicza i jego zaloty, gdy wmawiał mi, że „go pragnę”i że mi też zorganizuje taki seks, tylko dostanę „coś na rozluźnienie”.

Na Znicza więc też uważajcie proszę.(1) Uważa, że wszystkie baby są jego i najchętniej też by sobie stworzył harem. Podejrzewam, że znajomość ze schizofrenikami tak go zdemoralizowała. Pewnie każdą swoją ofiarę by chętnie przemocą rozdzielił z ukochanym, więc najlepiej do niego nie podchodzić i z nim nie rozmawiać.

No cóż, różni przestępcy nie powinni się dziwić, że z moim wykształceniem (i nie mam na myśli anglistyki), gdy zaczynają ze mną rozmawiać ludzie z szemraną przeszłością, ja dla odmiany zaczynam ich przesłuchiwać, aż się dowiem wszystkiego, czego chcę się dowiedzieć.

Po prostu ludzie mi mówią rzeczy, zawsze jakoś tak się dzieje.

⛧⛧⛧

(1) Znicz powstał ze zlepienia kilku osób jedno – typowe dla zaburzeń pamięci. Za próby gwałtów i za same gwałty dokonywane z pomocą zatrutego drinka odpowiada ojciec Rafała i Renaty, taki sam schizofrenik jak oni i jego żona. Podobno już nie żyje, co jest dla mnie dobrą wiadomością, bo zgwałcił mnie oralnie parę razy. Lubił się podawać za „biskupa”.

Ostrzegam

Schizofrenik Rafał, który ma urojenia, że jest moim mężem – jak to robią zwykle schizofrenicy, których nikt nie hamuje – wszedł na wojenną ścieżkę i pragnie konieczne dokończyć moją „terapię” na warszawskim Polconie. Niestety nie mogę mu pozwolić, bo nie chcę grać w jego grę i udawać kogoś, kim nie jestem. Musiałam trzymać się od warszawskich konwentów z daleka, żeby mnie nie zniszczył do końca i nie zabił. Musiało mi się polepszyć na tyle najpierw, żebym zrozumiała, o co w ogóle chodzi tym ludziom. Gdy tylko zrozumiałam, bo odzyskałam częściowo pamięć, zawnioskowałam o wydanie zaświadczenia o stanie cywilnym.

Absolutnie nie dziękuję różnym zjebom, którzy mnie zaszczuli, nie ufając moim słowom, szczególnie jestem wściekła, jeśli mają wobec mnie dług wdzięczności. Osobowościowo są to narcyzy i mam ich już szczerze dosyć.

Schizofrenik Rafał, jak i jego nieżyjący już ojciec i jego siostra Renata, ma bardzo silne urojenia, w których ważną rolę odgrywają różne „kurwy”. Cała ta rodzina, tak samo jak otaczająca ich sekta mają zwyczaj – pod przewodem Renaty oraz Rafała – tropić owe osoby, które im wskazano jako „kurwy” i poddawać je karnym gwałtom. Całe te grono dzieli urojenia schizofreników, że w ten sposób „leczy kurwy”. Znaczy się, co bardziej światowi, słyszą, że ta „kurwa” sama się tak upiła i chce, żeby ją dymać. Trochę mnie dziwi, że dorośli ludzie nie wiedzą, że najpierw trzeba dostać wyraźną zgodę od dziewczyny i że nikt nieprzytomny nie może takiej zgody udzielić. Zachwycającą głupotą jest tłumaczenie, że „Renata udzieliła zgody”. Przypominam również, że co do zasady, dzieci nie mogą udzielić wiążącej zgody na seks. Nie bez powodu wiek 15 lat nazywa się wiekiem zgody, a i tak ta granica jest skandalicznie niska. Powinna być podniesiona co najmniej o rok, tak jak jest zalecane w odpowiednich podręcznikach psychologii.

Specjalistą podającym zatrute drinki był ojciec Rafała, ale każda osoba z tej sekty może podać odurzający napitek. Schizofrenik Rafał zagroził mi, że jeśli nie poprę jego urojeń, to przygotuje gwałt na kimś i cała sekta zmówi się, żeby obarczyć winą mnie i Adama. Jestem ostatnią osobą, która by w czymś takim brała udział, Adam też w życiu by w czymś takim nie wziął udziału.

Mam bardzo dużą prośbę. Nie mogę być wszędzie podczas najbliższego warszawskiego Polconu. Potrzebna jest ekipa, która będzie tych schizofreników oraz Ryszarda i jego kolegów imbecyli obserwowała i uniemożliwiała gwałty, które planują mi przypisać. Planują to – jak już wspomniałam – jako karę za to, że nie jestem jego żoną, jak sobie uroił, ani nie chcę nią zostać. No nie jestem, nie mogę też dać mu rozwodu, skoro nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy małżeństwem.

Schizofrenik skonfrontowany z prawdą wybucha. Jest szansa, że gdy zobaczy urzędowy dokument, to przycichnie, ale wcale nie jestem taka pewna, że jego psychoza nie objawi się wtedy w dwójnasób. Moje zdanie jest takie, że osiągnie prędkość orbitalną i zacznie okrążać Ziemię, tak jest odklejony od rzeczywistości. Jego psychoza i niebezpieczeństwo dla mnie i innych jest powodem, dlaczego nie uczestniczyłam w warszawskich konwentach.

Spędziłam dużo czasu przygotowując się do konfrontacji, którą muszę z nim wygrać. Nie mogłam pojawić się w warszawskim fandomie(1) nieprzygotowana bez tego blogu i bez ujawnienia prawdy o schizofrenii Rafała i Renaty. Przy takim poziomie zaszczucia, kiedy już wygonił mnie ze wszystkich środowisk, zniszczył mi wszystkie kolejne związki i dopadł w pracy, co jest ostatnim etapem zaszczucia przez schizofrenika, musiałam wszystko upublicznić. To on jest chory psychicznie, a nie ja. Renata nigdy nie była moją przyjaciółką, a Rafał nigdy nie był moim mężem.

Ratujcie przed nimi i Ryszardem niewinne dzieci. Lubią je niszczyć w gwałtach oralnych, a potem terroryzować za skutkiem śmiertelnym. Mam nadzieję, że ten imbecyl oraz schizofrenicy wraz z otaczającą ich sektą będą mieć odpowiednich nadzorców podczas całego konwentu i nikt nie ucierpi.

⛧⛧⛧

(1) Moi przyjaciele, którzy pojawili się w Warszawie na konwencie, zostali tak silnie zaszczuci przez Ryszarda i sektę, poddani takiemu terrorowi, że musieli poszukać pomocy psychoterapeuty. Jak zwykle chodziło o to, że moje przyjaciółki oraz ojciec Piotra nie mogli i nie chcieli potwierdzić tego, że Renata jest „żoną” Piotra, a on żyje. Nikt z bliskich Piotra naprawdę nie może potwierdzić jej urojeń, ani podzielić się z nią majątkiem. Uważajcie na nich, szczególnie zakochany w Renacie zakłamany imbecyl Ryszard jest niebezpieczny i bardzo agresywny.