Archiwum miesiąca: czerwiec 2025

Ostatni gasi światło

Po wygranej Nawrockiego obudziłam się w świecie pozbawionym jakiejkolwiek nadziei. Już wcześniej wariatka Barbara nękała mnie, próbując mnie zmusić do dopasowania mnie do jej urojeń, wedle których chcę pracować z nią w PiSie czy też ministerstwie. Byłam zmuszona przez nią i przez Rektora do rozmów z pisowskimi oficjałami. Pogwałcono w ten sposób wszystkie moje prawa, robiąc przyjemność gangowi (a w zasadzie sekcie) schizofreników.

Pani Barbara jest osobą, która mi zniszczyła życie po wielokroć. Nie mam siły wyszczególniać jej poszczególnych dokonań tutaj, ale jest tak samo niebezpieczną wariatką jak rodzina Renaty czy Ryszard, który też ma urojenia, że mnie „ratuje” i że jest moim zastępczym ojcem.

Dla mnie zwycięstwo Nawrockiego oznacza, że czas porzucić nasz kraj i wybrać Francję na miejsce pobytu. Muszę spędzać chociaż część roku w krajach, gdzie rządzi rozum, a nie ciemnota. Tylko w Polsce prawa kobiet i inne postulaty lewicy nie trafiły do centrum. Jest to przerażająca sytuacja. Wszędzie indziej, nawet jeśli rządzi tam prawica, to nie ma demontażu zdobyczy cywilizacyjnych, takich jak prawo kobiet do decydowania o swoim ciele. Przypominam, do dwunastego tygodnia ciąży nie ma mowy o systemie nerwowym, jest to granica, do której aborcja powinna być prywatną sprawą każdej kobiety. Naprawdę fanatyczni zwolennicy zakazu przerywania ciąży powinni być zmuszeni, żeby na planszach wybrać ludzki pięciotygodniowy płód odrózniając go od końskiego, foczego, czy płodu słonia. Najczęściej kobieta w ciągu trzech tygodni się orientuje, że jest w ciąży i może usunąć ciążę farmaceutycznie.

Jako profiler znam kilka zasad, które mają zastosowanie w polityce. Pomińmy już fakt, że do polityki i ogólnie władzy garną się ludzi głupsi, chociaż ambitni. Ważniejsze jest to, że statystycznie przedstawiciele prawicy są o wiele głupsi od przedstawicieli lewicy. Prawacy to z reguły ludzie niewykształceni, albo tacy, którzy ten dyplom dostali z łaski. Czasem nawet są to ludzie, którym ktoś napisał taki doktorat, bo „im się należy” i nadal wystaje im wieś z butów.

Niestety prymitywny lud łapie się na takiego gościa, co to niby wykształciuch, ale mówi jak swój. Nie oszukujmy się, większość wyborców, to nie są ludzie wykształceni i fakt, że ktoś przemawia ich językiem i trafia do nich, jest zachęta do głosowania. Jedyna rada dla lewicy – musicie uprościć język. Ciężko pracujący ludzie to wymarzony adresat postulatów lewicowych, tylko trzeba znaleźć sposób, żeby zorientowali się, kto naprawdę będzie dbać o ich interesy. Zamiast tego mamy ponownie prezydenta, który w swojej kampanii posługiwał się hasłami wytrychami i jest populistą. Zbiera mi się na wymioty, gdy znowu politycy prawicy łaszą się do stadionowych kiboli, czyli przestępców, którzy powinni siedzieć w więzieniu. No, nie chce mi się wierzyć, ze polski elektorat rzeczywiście składa się z wielbicieli panów okładających się cegłówkami i umawiających się na ustawki. Brakuje kilku medialnych procesów takich prymitywów, ale przedstawionych tak, żeby lud zrozumiał.

Aż mam ochotę zostać dziennikarką śledczą, iść pracować do Policji, albo sprawdzić ile przedmiotów z politologii zrobiłam i zacząć doradzać lewicy. Najbardziej z tego chciałabym przestępców wsadzać do więzień, albo do psychiatryków, tylko że – jeśli chodzi o psychiatryki – prawo mi na to nie pozwala, bo jest dobrowolność leczenia. Z tym, że oczywiście ta dobrowolność nie ma znaczenia jeśli chodzi o mój przypadek, bo mnie PiS zaszczuł praktycznie na śmierć, próbując mnie zmusić, żebym zaczęła robić to, czego chce ode mnie wariatka.

Matka

Moja matka była narcystycznym potworem, który uwierzył w zapewnienia schizofreników z mojej podstawówki i ich rodziców, że są nie tylko szlachtą, ale też książętami. Uwierzyła też w kłamstwo, że ja i Rafał jesteśmy dla siebie stworzeni i że musimy się pobrać.

W rzeczywistości rozmawiałam z tymi prosiętami z nizin społecznych i razem z tatą zdiagnozowałam ich jako chorych psychicznie. Oczywiście ani moja matka ani moja siostra nam nie uwierzyły. Miałam w domu to samo, co tata miał we Francji, gdzie też go osaczyła psychopatyczna schizofreniczka i wmówiła wszystkim, że jest w nim w związku. Mój tata też miał wrogość swojej matki, która chciała go na siłę uszczęśliwić.

Próbowałam mojej matce i siostrze wytłumaczyć, kim w rzeczywistości są ci ludzie i co mnie z ich ręki spotkało, ale z charakterystycznym dla narcyzów uporem dążyły do postawienia na swoim. Stosowały taki terror, że o mało mnie nie zabiły, bo zaczęłam planować samobójstwo. Byłam zmuszona do spotkań z Rafałem w naszym domu. Tata mnie ratował, chociaż dopiero gdy mu profiler powiedział, co się dzieje. Ucieklibyśmy pewnie za granicę, ale tacie skończyły się państwa, bo jego wariatka, która ze swoją rodziną spowodowała, że uciekł z Francji i Norwegii, blokowała nam pobyt w tych państwach. Nie mogliśmy się narażać na ich ataki. Po tym, gdy swoimi kłamstwami, intrygami oraz terrorem doprowadziła do bankructwa jego biznesu, uciekł. Był w bardzo złym stanie, gdy przybył do Polski, bo prawie doprowadziła do zabicia jego psychiki.

W Polsce mój tata zakochał się mojej matce, bo z całą delikatnością zaczęła go wspierać. Ale popełnił błąd, bo zakochał się w narcyzie, który jak to wszyscy narcyzi, którzy się nie leczą psychoterapeutyczne, wcześniej czy później zniszczyła swoich bliskich, szczególnie, gdy okazało się, że powstały jakieś kłopoty.

Dla mnie takimi kłopotami byli schizofrenicy, którzy wbili we mnie swoje szpony za zgodą mojej rodziny i nie chcieli mi darować, bo koniecznie chcieli doprowadzić do sytuacji, kiedy Rafał odziedziczy po mnie mieszkanie moich rodziców. Ja sama byłam informowana o ich planach. Moim rodzice mi nie wierzyli i pozwolili wariatom na takie działanie, że skończyło się na mojej próbie samobójczej.

Ratował mnie profiler z milicji. I tylko jemu zawdzięczam to, że żyję. Schizofrenicy, jak to zwykle oni robią, zwalili wszystko, co robili na niewinne osoby. Mój tata chyba nie wiedział, że lubiany przez moją rodzinę Rafał jest niebezpiecznym schizofrenikiem realizującym swój plan wzbogacenia się, który kieruje się głównie swoimi urojeniami.

Rafał i jego rodzina to nie szlachta, nie pochodzą z arystokracji, a jedna wiele osób się na to nabrało. Nabrali się na to ojcowie moich koleżanek (oraz koleżanka Michała), którzy naprawdę w tej schizofrenicznej szmacie zobaczyli księcia z bajki i nakazali swoim córkom słuchanie tylko jego i wyjście za niego za mąż. Oczywiście moje zapewnienia, że wiem lepiej, że Rafał tylko tak o sobie opowiada, a tak naprawdę jest schizofrenikiem z nizin społecznych, spotkały się z zaszczuciem i reperkusjami. Narcyzi tak reagują i zabija kogoś zanim zaczną coś weryfikować i sprawdzać na własną rękę. Należy takich ludzi przyciąć, aż do gruntu, bo muszą przestać uważać, że mają prawo decydować za innych, kto z kim powinien być. Muszą też wyzbyć się złudzeń, że lepiej od najbardziej zainteresowanych osób, orientują się w sytuacji i że mają prawo terrorem wymuszać posłuszeństwo.

Nie odpowiadam za moją matkę, która uważała, że wie lepiej ode mnie, kto jest kim. Niepotrzebnie poręczyła za Rafała i jego rodzinę. Wbrew jej słowom nigdy nie przyjaźniłam się z Renatę. Cała ta „przyjaźń” polegała na wydzwanianiu do mojej matki i opowiadaniu o mnie i Michale samych kłamstw. Próbowałam mojej matce wytłumaczyć, że to wariatka, ale nie dałam rady. Z całą odpowiedzialnością nazywam ją najgorszą matką, jaką nosiła Ziemia – oczywiście biorąc pod uwagę matki, które nie pochodziły z rodzin przestępczych, chociaż i te mogły wykazywać i tak więcej empatii wobec swoich dzieci, niż ona wykazała wobec mnie. Zamiast uwierzyć mi, że wiem lepiej od niej, kim są dzieci, z którymi chodzę do szkoły, a nie wierzyć schizofrenikom, tylko poddać ich jakimś próbom, to mordowali mnie, żebym potwierdziła jakąś urojoną wersję, wedle której moi prześladowcy są aniołami, a ja nie chcę powiedzieć, kim byli ludzie, którzy mnie skrzywdzili. W ramach karania mnie za to zostałam odcięta od treningów. To było coś tak brutalnego i haniebnego, jakby studentce Anglistyki zabronić chodzić na zajęcia praktycznego angielskiego. Wiązałam z pływaniem swoje życie, miałam być mistrzynią olimpijską, miałam na to szanse, bo byłam pływaczką o najkrótszym stażu, ale za to najzdolniejszą, która wychodziła też doskonale w próbach wysiłkowych. Nie wiem, co mojej matce strzeliła do głowy – chyba uwierzyła w jakiś wariant bredni oparty na urojeniach Renaty, że „ja się tam kurwię”. Pamiętam jakieś jazdy w domu o oskarżenie któregoś z trenerów o coś, chyba o rozpijanie? Tak to się dzieje, gdy narcyz uwierzy ludziom chorym psychicznie, a tępe głupie dziecko uzna się za najmądrzejsze na całym świecie i będzie ciągnąć sprawę wbrew prośbom najbardziej zainteresowanej.

Terrorystami są także rodzice moich koleżanek, które zostały postawione w sytuacji, w której mają obowiązek związać się z „księciem” Rafałem i czekać na nasz „rozwód”, Rafał to oszust, jak zwykle nieleczący się schizofrenicy i te panie służą mu tylko do jego intryg i zbierania informacji o mnie. Główną swoją intrygę opiera na zrealizowaniu swoich urojeń na mój temat, zmuszenia mnie do wyjścia za niego, doprowadzenia do mojej śmierci i odziedziczenia po mnie majątku. Zdałam egzamin profilera, więc wiem, według jakich schematów działają schizofrenicy tacy jak Rafał i jego rodzina. Jego siostra w dzieciństwie schizofrenicznie fantazjowała o zniszczeniu mnie i zajęciu mojego miejsca w rodzinie jako przybrana córka mojego taty. No cóż, nie dziwi mnie to, po matce był polsko-norweskim arystokratą. Aby tego dokonać Renata wmawiała mu swoje urojenia – że ja oskarżam go o pedofilię. Jednocześnie sama padałam na twarz i walczyłam ze schizofrenicznymi prześladowcami, bo Reneta już wtedy opowiadała, jak mnie „uratowała” przed moim ojcem. Dopiero po próbie samobójczej wkroczył profiler, a mój ojciec uwierzył, że to nie ja pomówiłam go o pedofilię. Dopiero profiler powiedział mojemu ojcu, co rzeczywiście się dzieje. I że to jest taka sama historia jak jego.

Moja durna narcystyczna matka stwierdziła, że będzie mądrzejsza od zawodowego psychologa-kryminologa i raczyła się nie zgodzić z profesjonalną opinią. Była cały czas moim szpiegiem donoszącym wariatom, oraz niszczącym mnie, bo wierzyła w ich kłamstwa. Nie da się jej obronić. Sama wielokrotnie doprowadziła mnie na skraj kolejnych prób samobójczych.

.Schizofrenicy uwielbiają doprowadzać swoje ofiary do samobójstwa i wykorzystywać przy tym otoczenie swojej ofiary, nie ma już wtedy komu zaprzeczać i tłumaczyć, że ich stwierdzenia to urojenia. Ja przeżyłam pomimo zmasowanych ataków na mnie. Jestem obywatelką świata i jeśli ci wariaci nie zostaną zmuszeni do leczenia, spierdalam na południe Francji. Renata i Rafał to prymitywne żule przyuczone do zawodu sprzedawcy i nigdy się tam nie odnajdą. A ja mogę zrobić to samo, co mój tata w Polsce, od razu po przybyciu poinformować wszystkich, że mam schizofrenicznych prześladowców. I odmówić kontaktów z rodziną taty, żeby nie ryzykować ataku jakiś potomków schizofrenicznej prześladowczyni mojego rodziciela. A jeśli i we Francji nie będzie spokojnie, zawsze pozostają kraje skandynawskie – bo chociaż tam zimniej, to niebezpieczni wariaci są skazywani sądownie na pobyt w szpitalu i potem kontrolowani przez kuratorów.

Zatrzyma mnie w Polsce tylko zmiana prawa na podobne do przepisów, jakie obecnie panują w bardziej cywilizowanych krajach. Inaczej ci wariaci mnie wykończą. Nie wiem, czy zerwanie kontaktów z idiotami, którzy im pomagają, wystarczy.

„Zastępczy ojciec”

Jednym z urojeń Renaty i Rafała jest, że mnie ratowali. Już gdzieś wspomniałam, jak mnie ratowali. Czyli realizowali urojenia Renaty i jej ojca o tym, że jestem, jak to nazywali, „kurwą”. W ramach fabrykowania dowodów na mój upadek moralny, ojciec Renaty, czyli imbecyl schizofrenik, związał mnie i ze swoimi dziećmi uczył „zawodu” – czyli zmusił do obciągnięcia sobie i Rafałowi fiuta. Podobno przyglądała się temu też Barbara.

Dlatego też kategorycznie żądam, żeby każda osoba, która ośmieli się jeszcze raz wmawiać mi, że ta schizofreniczna rodzina mnie uratowała przed moim rodzonym tatą, dostała piąchą prosto w twarz. Mój tata, Marian Wieczorek, był cudownym i wysoce inteligentnym człowiekiem, który miał dokładnie takiego samego pecha jak ja – czyli został zaszczuty przez wariatkę (i jej wspólników), a potem zniszczony przez narcyzów, którzy uznali, że lepiej rozumieją tę sytuację. Mój tata i ja tkwiliśmy w potrzasku, bo skończyły mu się już kraje, do których moglibyśmy uciec. Jego wariatka urobiła jego rodzoną rodzinę, która stanęła po jej stronie i nie dawało im się nic wytłumaczyć, zupełnie jak Nyczowi lub pani P. w moim przypadku, oraz miała też wtyki w Norwegii. Ja mam to szczęście, że jest Internet, więc mogę prowadzić zmasowaną akcję informacyjną, której nie mógł zrobić mój tata. Do tego, jego wariatka już pewnie nie żyje, albo jest tak stara, że wypadła z aktywnej gry, więc Francja jako miejsce ucieczki nie jest złą opcją.

Schizofrenicy z mojej podstawówki oraz ich rodzice wraz z wariatami z Opus Dei rozpoczęli atak na mnie też w dzieciństwie. Z powodu urojeń Rafała, uznali, że musimy się pobrać. Moja matka jako skończony narcyz, całkowicie bez weryfikowania, kim są ci ludzie i bez wiary w moje słowa, że to jest obcy mi dzieciak, zaczęła z nimi współpracować. Stworzyła mi piekło i zmuszała do „randek” z Rafałem u nas w domu. Przeżyłam autentyczną traumę związaną z kontaktami z wariatami, którzy przejmowali kontrolę nad moim życiem. Tym bardziej, że było to po tym gwałcie. Dopiero tata mnie uratował przed tymi schizofrenicznymi potworami i potrząsnął moją matką i moją siostrą. W zamian te potwory obrzucają go błotem do tej pory.

Stanowczo nie bywa się na warszawskich konwentach, gdzie te schizofreniczne bydlęta oraz ich pomagierzy objęły rządy.

Cierpię na samą myśl, że mogłabym tych ludzi spotkać i że nadal się nie leczą.

Miś

Pewien Miś z warszawskiego klubu fantastyki jest po uszy zakochany w schizofreniczce Renacie. Stworzyła wokół siebie całą sektę, więc oprócz jej brata pomagają jej też schizofrenicy Barbara i Ryszard. Cała ta banda ma całą masę urojeń na mój temat i oprócz tego też – jak to schizofrenicy – posuwają się do celowych kłamstw, żeby tylko sprawić przyjemność ubóstwionej przez siebie przywódczyni, która – jak to paranoiczka – rozpowiada, że chcę ją skrzywdzić. W rzeczywistości chcę ją po prostu leczyć, a opowiadanie o sobie prawdy i obrona przed pomówieniami nie jest wyrządzaniem komukolwiek krzywdy. To nie ona jest osobą, o której ochronę poprosił Andrzej. Ale Miś uważa, że ma obowiązek ją ratować, bo lepiej od niego wie, kto jest kim w fandomie. Jednocześnie kłamie, że robi to na polecenie Andrzeja. Prowadził też terror i zaszczuwanie mnie, świadomie zmierzając do zmuszenia mnie do samobójstwa, bo uznał, że tak trzeba, żeby chronić „Yennefer”, czyli jego ukochaną schizofreniczkę Renatę.

Wspomniany przeze mnie Miś postanowił zlekceważyć ostrzeżenia, jakie usłyszał od wielu osób, a także zapełnienie Krzysia S., że dobrze wie, kim jest prawdziwa Yennefer. Powiedziano mu już bardzo dawno temu, że jest to córka Heleny Wieczorek z domu Kurzępy. Ale pomimo tego nie tylko pozwolił na lincz w czasie konwentu zorganizowanego przez Avangardę, ale też wziął w nim czynny udział. Z powodu choroby psychicznej Ryszarda (to jest ten świr, który pojawił się ze swoją znajomą w mojej podstawówce i oświadczył, że są moimi „nowymi rodzicami” i że mam tylko ich słuchać) uznał, że nazywam się Nowak i wygonił mnie z konwentu. Wziął udział także w linczu na mojej siostrzenicy. Jest też winnym doprowadzenia do mojej totalnej amnezji i temu, że nie mogłam się wydostać z syndromu sztokholmskiego na czas, bo jest wiernym przyjacielem schizofrenika Rafała i całej sekty otaczającej to towarzystwo, więc tylko ich słuchał i wziął ponownie aktywny udział w zaszczuciu mnie. To z jego powodu wariaci robią w Warszawie, co chcą i terroryzują kolejne swoje ofiary, i to on zadecydował o przyjęciu lub odrzuceniu mojej prelekcji.

Jeśli poprawnie poskładałam w całość wydarzenia, wychodząc z amnezji (którą wywołał razem z Rafałem, przypominam, to stres wywołuje problemy z pamięcią, a nikt nie przeżywa tak dużego stresu, jak ofiara zaszczucia), to odrzucenie mojej prelekcji o Lolicie świadczy, że Miś nadal trzyma stronę schizofreników i nikt nie był w stanie na niego wpłynąć. Oznacza to też, że pomimo tego, że dostał informacje o nazwiskach moich rodziców i ich pochodzeniu, upiera się nadal, że nazywam się Nowak. Oczywiście jeśli go niewinnego Misia pomawiam, to chętnie opublikuję sprostowanie. Powrót pamięci to skomplikowany i bolesny proces.

Jakiś czas wysłałam do znajomego z fandomu zdjęcie mojego dowodu, żeby udowodnić, kim jestem i jakie jest panieńskie nazwisko mojej mamy. Na blogu jest moja apostazja oraz zaświadczenie o stanie cywilnym, tam też dane moich rodziców. Na pewno nie jestem osobą, którą opisują urojenia Renaty, Rafała oraz otaczającej ich sekty. Oboje za to stworzyli sobie również gang, czyli osoby spoza ich ścisłej organizacji maniaków religijnych, które im pomagają i wierzą, że to ja jestem maniaczką religijną. Renata i Rafał dobrze wiedzą, jak się przedstawiać, żeby mieć ludzką życzliwość i przenoszą na mnie swoje negatywne cechy. Wypraszam sobie.

Warszawskie konwenty nie są konwentami bezpiecznymi. Jak już pisałam wcześniej klub nie dba o bezpieczeństwo, ale posuwa się do zaszczuwania niewinnych osób, które mają nieszczęście być zwalczane przez sektę Renaty, którą jej sekta próbuje wypromować na królową fandomu. Jak widać w Warszawie im się udało.

Nie zamierzam nikogo z tej sekty przepraszać. Renata i Rafał to zaszczuwający mnie od dzieciństwa schizofrenicy z mojej podstawówki. Nigdy nikomu nie zrobiłam nic złego. To ja jestem niewinną ofiarą i spodziewam się przeprosin na piśmie, tak samo należą się przeprosiny mojej siostrzenicy oraz wszystkim innym osobom, które klub zaszczuł na życzenie schizofrenicznej sekty. Proszę się nie zdziwić, że wielu pisarzy nie bierze udziału w tym konwencie.

A jeśli ktoś uważa, że napisałam nieprawdę i rzeczywiście jestem demonem, który ukradł i splagiatował schizofreniczkę Renatę, to bardzo grzecznie proszę o pozew sądowy, w czasie którego będę miała możliwość obrony, bo przed pomówieniami wariatów ciężko się bronić poza sądem. Nie kontaktuję się z Renatą, jeśli z nią rozmawiałam, to tylko dlatego że mnie zaszczuwała w moim miejscu pracy. Odeszłam od pisania i konwentów, żeby mieć od niej i jej brata spokój. Skoro fandom zdecydował, że mnie nie chce znać, to w takim razie zamierzam uszanować wolę fanów i się nie pokazywać już nigdy więcej na żadnym konwencie.

No cóż, powtórzę, to fandom o tym zadecydował, nie ja. Mogę tylko wzruszyć ramionami. Jak to mówią, good riddance to bad rubbish.