Jednym z urojeń Renaty i Rafała jest, że mnie ratowali. Już gdzieś wspomniałam, jak mnie ratowali. Czyli realizowali urojenia Renaty i jej ojca o tym, że jestem, jak to nazywali, „kurwą”. W ramach fabrykowania dowodów na mój upadek moralny, ojciec Renaty, czyli imbecyl schizofrenik, związał mnie i ze swoimi dziećmi uczył „zawodu” – czyli zmusił do obciągnięcia sobie i Rafałowi fiuta. Podobno przyglądała się temu też Barbara.
Dlatego też kategorycznie żądam, żeby każda osoba, która ośmieli się jeszcze raz wmawiać mi, że ta schizofreniczna rodzina mnie uratowała przed moim rodzonym tatą, dostała piąchą prosto w twarz. Mój tata, Marian Wieczorek, był cudownym i wysoce inteligentnym człowiekiem, który miał dokładnie takiego samego pecha jak ja – czyli został zaszczuty przez wariatkę (i jej wspólników), a potem zniszczony przez narcyzów, którzy uznali, że lepiej rozumieją tę sytuację. Mój tata i ja tkwiliśmy w potrzasku, bo skończyły mu się już kraje, do których moglibyśmy uciec. Jego wariatka urobiła jego rodzoną rodzinę, która stanęła po jej stronie i nie dawało im się nic wytłumaczyć, zupełnie jak Nyczowi lub pani P. w moim przypadku, oraz miała też wtyki w Norwegii. Ja mam to szczęście, że jest Internet, więc mogę prowadzić zmasowaną akcję informacyjną, której nie mógł zrobić mój tata. Do tego, jego wariatka już pewnie nie żyje, albo jest tak stara, że wypadła z aktywnej gry, więc Francja jako miejsce ucieczki nie jest złą opcją.
Schizofrenicy z mojej podstawówki oraz ich rodzice wraz z wariatami z Opus Dei rozpoczęli atak na mnie też w dzieciństwie. Z powodu urojeń Rafała, uznali, że musimy się pobrać. Moja matka jako skończony narcyz, całkowicie bez weryfikowania, kim są ci ludzie i bez wiary w moje słowa, że to jest obcy mi dzieciak, zaczęła z nimi współpracować. Stworzyła mi piekło i zmuszała do „randek” z Rafałem u nas w domu. Przeżyłam autentyczną traumę związaną z kontaktami z wariatami, którzy przejmowali kontrolę nad moim życiem. Tym bardziej, że było to po tym gwałcie. Dopiero tata mnie uratował przed tymi schizofrenicznymi potworami i potrząsnął moją matką i moją siostrą. W zamian te potwory obrzucają go błotem do tej pory.
Stanowczo nie bywa się na warszawskich konwentach, gdzie te schizofreniczne bydlęta oraz ich pomagierzy objęły rządy.
Cierpię na samą myśl, że mogłabym tych ludzi spotkać i że nadal się nie leczą.