Wina

Pewnie nie wiecie, ale wariaci z Opus Dei oskarżają o mój zły stan stan psychiczny Agnieszkę i jej brata, którzy przychodzili do mnie do pracy, żeby mnie przed tymi wariatami ratować.

Powiedzmy sobie jedno – ani z Agnieszką, ani z jej bratem nie chodziłam do szkoły. I nie o nich mówię, gdy oskarżam schizofreników z mojej podstawówki o zaszczucie. Schizofrenikami, którzy mi zatruwają życie są Renata i Rafał. Z tego co udało mi się ustalić, schizofrenikiem nie jest Roman, mąż Renaty, ale jest na tyle zdemoralizowany, że znając prawdę o jej chorobie, robi wszystko, żeby jej ułatwić działanie i zaszczuwa razem z nią osoby, na których punkcie jego żona ma obsesję. Wszystko, żeby tylko była zadowolona i zawsze mu „dawała” bo – jak powiedział – „jest taka piękna”.

Agnieszka nie jest chora psychicznie, chociaż próbowano mnie wciągnąć w zaszczucie jej w czasie jednego z konwentów, twierdząc, że ma urojenia na temat tego, gdzie pracuje. Absolutnie nie ma urojeń. Powiedziałam wtedy o tym prześladowaniu Piotrowi (który BTW potem ożenił się z Agą) i facet dostał furii, tym bardziej że dobrze wiedział o urojeniach Renaty na swój temat – czyli że babsko roi sobie, że jest jego prawdziwą i jedyna miłością. W rzeczywistości Renata była tak samo przez Piotra znienawidzona, jak ja nienawidzę Rafała, który ma z kolei na moim punkcie obsesję. Żadne z nich nie pochodzi z wyższych sfer, wolne żarty. Nikt z fantomowej szlachty się do nich nie przyznaje.

Agnieszkę poznałam wcześniej w sklepie odzieżowym, gdzie obie robiłyśmy zakupy. Zaprzyjaźniłyśmy się wtedy. Zaprosiłam ją na konwent w Warszawie, a potem o tym zapomniałam. Jest moją moją przyjaciółką, a Renata nie jest. Agnieszka jest jedną z osób poszkodowanych przez Opus Dei, którego członkowie cały czas zastanawiają się, jak obrobić z kasy naszych fandomowych bogaczy. Bo jak każda sekta głównie zajmują się gromadzeniem kasy i przejmowaniem kontroli, nad czym tylko im się uda przejąć kontrolę. Poza tym zajmują się urzeczywistnianiem urojeń schizofreników, którzy rządzą sektą (zawsze sekta gromadzi się wokół schizofrenika, który twierdzi, że ma kontakt z Bogiem). I w ramach udowadniania, że te urojenia są prawdziwe zniszczyli życie wielu osobom, w tym także mnie.

Mam nadzieję, że w końcu dostaną na co zasłużyli.

Tłumaczy to też, dlaczego wiele osób nie pokazuje się na konwentach Avangardy. Po prostu nie mamy na to zdrowia. Nie warto liczyć na to, że akurat nie odnajdą nas w tłumie. Podejrzewam, że – szczególnie obecnie – mogą szukać, aż znajdą. Wystarczy mi już terroru, który mnie z ich łap spotkał. I czyja to wina? Avangardy wina.

Dodaj komentarz