Jak już moi Drodzy Czytelnicy wiedzą, utknęłam w pracy, gdzie prześladuje mnie pani P., która współdzieli urojenia z Rafałem, któremu wydaje się, że ma równocześnie romans z panią P. i ze mną. Wbrew temu, co sądzą ludzie wysłuchujący urojeń Rafała wcale się go nie czepiam, nie spotykam się z nim, nie spotykam się też z jego siostrą.
Nie byłoby to wielkim problemem, ale pani P. przeniosła „walkę” o Rafała na teren pracy, gdzie wcześniej niebacznie pomogłam się jej zatrudnić. Zaczęła rozpowszechniać kłamstwa o mnie oparte na urojeniach schizofrenicznego rodzeństwa. Także kłamstwa na temat mojej pracy i legalnych absencji. Wystarczyło poprosić moją ówczesną kierowniczkę, żeby napisała do studentów i zweryfikowała te kłamstwa i zostałam oczyszczona z zarzutów. No i widzicie, ta pani została potem moją kierowniczką, cały czas pode mną ryjąc i rozpowiadając kłamstwa. Moim zdaniem świetnie nadaje się do partii, którą opiekuje się Nycz. Ja nie. Niech bierze sobie Rafała i spierdala do polityki. Ja i tak zamierzam wcześniej zmienić pracę, bo w tej atmosfera dla mnie jest do niewytrzymania.
Z punktu widzenia pani P., która nie chce przyjąć do wiadomości, kim rzeczywiście są Rafał i Renata jestem zakłamaną pindą, która gra na dwie strony. Bardzo prosiłam ją, żeby nie donosiła sekcie o pojawieniu się w pracy Adama lub Agnieszki i zapewniałam ją, że Rafała jej się zdeklaruje, jeśli zniknę z rynku matrymonialnego. Zamiast tego zaszczuła mnie z Nyczem, w ogóle nie zdając sobie sprawy, że Nycz należy do grona świrów z Opus Dei przekonanych, że muszą mnie zmusić do związku z Rafałem. Słucha nie mnie, chyba jedynej zdrowej osoby w tym gronie, ale patentowanych wariatów, jak pewien ginekolog na Ch., który upiera się, że przyjmował mój poród i to miała nie być cesarką. I że niby jestem strasznie wielka i rozwarta. Zabawne jest w tym to, że należę do kobiet o tak wąskim wejściu do pochwy, że akurat u mnie można stwierdzić z łatwością, że nie rodziłam. Z kolei pani Barbara upiera się, że była na naszym ślubie. Oczywiście oba te ich stwierdzenia to czystej wody urojenia. Mam zaświadczenie o stanie cywilnym. Zaświadczenie od ginekologa też mogę uzyskać.
Zostałam zaszczuta przez Opus Dei do wystąpienia syndromu sztokholmskiego i w efekcie utknęłam z zawodzie nauczyciela, do którego nigdy się nie szykowałam na serio, również w czasie studiów. Ale wtedy byłam na tyle młoda, że miałam szansę po wyjściu z tego stanu nadrobić wszystko, ułożyć sobie życie i mieć nawet czwórkę dzieci. W moim miejscu pracy spędziłam dwadzieścia kluczowych dla kobiety lat, dając odpór wariatom. Okazało się, że na terenie eksterytorialnym jest to moja prywatna sprawa i że mam sobie radzić sama. Tak samo okazało się, że moja koleżanka ma prawo pomawiać mnie o najgorsze rzeczy na podstawie urojeń swojego ukochanego i nikt nawet jej nie ukazał. Zamiast tego wszyscy zachwycają się nią, bo faktycznie uskrzydlona miłością i pochlebstwami sekty daje z siebie wszystko w pracy. Ja jako ofiara zaszczucia i syndromu sztokholmskiego ledwo ze wszystkim daję radę, więc naprawdę nie nadaję się na udział w takim wyścigu szczurów.
To jest komedia – zniszczyła mnie tylko dlatego, że zakochała w schizofreniku i z cała zawiścią i bezczelnością mówiła mi, że jest moją przyjaciółką. Wcześniej zrobiwszy ze mnie niebezpieczną wariatkę, bo tak fałszywa „Yennefer” jej naopowiadała. Ale oczywiście Rektor stwierdził, że nie pozwoli mi się zwolnić z pracy. Nastąpiły po tym takie „mediacje” i „godzenie”, że zostałam zastraszona i grzecznie, kierując się lękiem, zaczęłam mówić to, co Rektor chciał usłyszeć. Tak, jasne, bardzo się z panią P. przyjaźnię. Najlepsza moja przyjaciółka. Godzenie trawy z kozą, gdzie ja byłam trawą.
Swoją drogą, jestem ciekawa, jaką minę będzie miała pani P. po ślubie, gdy się zorientuje, że stan konta Rafała jest efektem jego oszustw i wyłudzeń, które mu się powiodły, tylko dlatego, że udawał przed takimi ludźmi jak moja mama, czy Piotr i Andrzej mojego „męża”. Naprawdę ludzie w końcu ruszą do sądu cywilnego domagać się zwrotu. W przypadku Piotra jego spadkobiercy. Nic jeszcze się nie dzieje, tylko dlatego, że zostałam zakatowana tak, że straciłam pamięć, stanęłam znowu na skraju samobójstwa i wywołano syndrom sztokholmski. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Bardzo proszę weryfikujcie każde słowo tej męskiej kurwy.(1)
Zawsze byłam bardzo aktywna, mam nadzieję, że mi się polepszy po zmianie pracy.
⛧⛧⛧
(1) W ramach wyjaśnienia – w tej sekcie dzieci się prostytuują i ojciec Renaty I Rafała sprzedawał ich regularnie różnym księżom. Księża mają idealnie znormalizowaną prostytucję i pedofilię, więc nie dziwcie się niczemu. Szczególnie tekstom w rodzaju „dzieciom to nie szkodzi”, czy też „do ust to nie złamanie celibatu”, albo „nie odmówię gwałtu, gdy się trafi okazja ” – to z kolei o karnych gwałtach. Ciekawe przy okazji, skąd Opus Dei bierze zapas pigułek gwałtu wykorzystywanych w czasie tych egzekucji, czyli karnych gwałtów? BTW to jest jedna z rzeczy, którym Awangarda powinna się przyjrzeć z Policją, a nie chować głowę w piasek. Ojciec Rafała i Renaty wcale mnie nie „ratował” – chciał mnie sprzedawać księżom tak ja sprzedawał swoje dzieci. A gdy odmówiłam, razem z sektą rozpoczął kampanię oszczerstw na mój temat, która trwa do tej pory. Między karząc mnie w taki sposób, że na skutek pomówienia trenera, dostałam zakaz treningów. Ale wolałam zakaz treningów niż zostanie kurwą jak Renata i Rafał. A wiem na ich temat sporo – zostałam zmuszona do rozmawiania z ojcem tego schizofrenicznego rodzeństwa – gdy jeszcze żył, szczęśliwie zdechł – i przechwalał mi się, jak rozdziewiczył Renatę, gdy miała dziesięć lat. Jej szczęście, że była duża. Tak więc tentego, to nigdy nie byli ludzie godni szacunku. Wszyscy schizofrenicy – a tutaj Policja niewiele mogła mi pomóc, bo przepisy są takie, że chorym zajmują się psychiatrzy, a leczenie jest dobrowolne. Ale jak widać na przykładzie mojego życia, gdy sekta się uprze (i pewnie dobrze posmaruje), to znajdą się psycholodzy i psychiatrzy chętni złamać wszelkie zalecenia co do prawidłowej diagnostyki.