Studiowałam w Instytucie Anglistyki z wyjątkowo durną blondynką, która mnie zaszczuła wraz z Opus Dei. Nie tylko przedstawiała wszystkim wariatów z tej sekty, a szczególnie Ryszarda i Barbarę jako moich rodziców, którzy wszystko o mnie wiedzą (bzdura, nic nie było prawdą z tego, co powiedzieli). Ale nęka mnie do tej pory. I wiele wskazuje, że z ramienia Opus Dei „opiekowała się” mną jeszcze przed studiami – pamiętam, że przychodziła z wariatami z Opus Dei do mojej podstawówki i liceum. Ma całkowicie skrystalizowany pogląd na mnie i nie ma pojęcia, że ploty ludzi z Opus Dei są przefiltrowane nie tylko przez ich szaleństwo, ale też przede wszystkim schizofreniczną zakonnicę, która ma cała masę wymysłów na mój temat, chociaż mnie nigdy nie poznała.
Rzeczy, które o niej opowiadał Nycz, świadczą, że jest totalną schizofreniczką. A powoływał się na nią wiele razy. Jej zachowanie też o tym świadczy, szczególnie przypisywanie mi choroby psychicznej i upieranie się, że musi mnie leczyć. Nic o mnie opowiada nie jest prawdą.
Zaczęło się od zazdrości o Piotra i oskarżeń, że go nękam. Przychodził do mnie do Instytutu, byliśmy zaręczeni, ale durna blondi wciekała się z zazdrości, podczas gdy inna koleżanka gratulowała zaręczyn.
Zaszczuwa mnie również opowieściami, że jestem chora psychicznie i że tam nie studiuję. Razem z jakimiś durniami z fandomu uniemożliwiała mi uczestniczenie w wykładach. Tropiła mnie również później w fandomie.
Posunęła się również do tego, żeby mnie nękać w pracy. Poszczuła na mnie panią P. opowieściami o tym, jak jestem chora psychicznie. Bełkotała coś o jakimś samolocie, który niby miałam ściągnąć na dół i uratować. Nie wiem zupełnie o co jej chodziło, sama sprawiała wrażenie chorej psychicznie, a pani P. pod jej wpływem też wydawała się zaburzona. Możliwe, że całe Opus Dei działa z polecenia swojej „świętej” czyli schizofreniczki, więc z jej polecenia członkowie tej sekty robią rzeczy, które wydają się świadczyć o ich chorobie. Tylko tak można wytłumaczyć nagłe, wręcz pandemiczne zachorowanie na coś, co powoduje u wydawałoby się zdrowych ludzi schizofreniczne zachowania.
Ta blondi jest wierną, jak rozumiem, członkinią Opus Dei i tak samo jak oni, upiera się, żeby mi niszczyć życie. bardzo proszę na nią uważać. To nic dobrego.
Niech ktoś tej idiotce powie, kim jestem i jakie związki mi razem ze swoimi ulubionymi świrami z Opus Dei zniszczyła, zaszczuwając mnie oraz wmawiając chorobę psychiczną. Mam nadzieję, że w końcu trafi do psychiatryka lub do więzienia. Na pewno trzeba ją dobrze zdiagnozować, moim zdaniem jest chora psychicznie.
Ta blondynka to jest prawdziwa kurwa z Anglistyki, a nie ja. Oczywiście mówię o charakterze, ale jest wyjątkowo wredna i durna. Kocha niszczyć ludzi. Mnie napewno.
Absolutnie nikt nie ma prawa jej przedstawiać jako mojej przyjaciółki z czasów studiów. Jest zawistną pizdą, zazdrości też mojej znajomości z Andrzejem. O mało co się nie zdechła z zawiści i zapluła, gdy w czasie jednego z konwentów razem z Piotrem i Andrzejem pojechaliśmy gdzieś na obiad. Dostała furii, gdy jej powiedziałam, gdzie byłam. Chociaż nie uważam, że miała prawo pytać.
Jest to idiotka totalna i bardzo proszę nie uważać jej za jakiekolwiek źródło informacji o mnie. Jest całkowicie przesiąknięta Opus Dei i donosi im wszystko. Nie na mnie i tak naprawdę nic o mnie nie wie.
Nawet nie pamiętam, jak się nazywa, pamiętam tylko, że nie chcę jej nigdy więcej oglądać. Wsławiła się głupotą i zaszczuciem mnie wyjątkowo. Pani Szkwał też nie chcę oglądać. Mam nadzieję, ze kilku innych osób też nie będę już wkrótce widzieć. Wypraszam sobie pomówienia, według których nie mam matury, a na Anglistykę przychodziłam, bo miałam niby mieć urojenia, że studiuję. Nieprawdą jest, że starania pani Barbary sprawiły, że mnie znowu przyjęto na studia. Jest to tępa pizda, która zniszczyła mi życie, także zawodowe.
Zaburzona blondynka z Anglistyki jest osobą, której należy uświadomić kim jestem i na ilu wydziałach jednocześnie studiowałam. Pochwaliła mi się kiedyś, że jest w Opus Dei „dla kariery” – mam nadzieję, że w końcu ktoś jej udowodni, że trzymanie z wariatami i terrorystami nie popłaca. To ona jest tępą kurwą z Anglistyki, a nie ja, chociaż lubi tak o mnie mówić. Sama jest chora psychicznie. Jest na mojej czarnej liście ludzi, którzy umożliwili działanie sekcie i zniszczyli mi życie. I nie przyjmują do wiadomości, że różne rewelacje o mnie, jakie kolportuje ta sekta, pochodzą z majaków schizofrenicznej zakonnicy, która w ich gronie uchodzi za świętą. Barbara i Ryszard też moim zdaniem nie są zdrowi.
Orkan-Łęckiej i jej ojcu, którzy też chodzili i chodzą na pasku wariatów z Opus Dei, też trzeba naprawić światopogląd. Ale to już nie moje zadanie. Niech to zrobi ktoś, komu jeszcze zależy. Jeśli o mnie chodzi, niech z tymi ludźmi rozmawia już prokurator.