Skurwysyny z Opus Dei

Skurwysyny z Opus Dei zniszczyły mi życie, torpedując mi wszystko, co tylko się dało i poddając mnie terrorowi. Jedyny cel jaki mieli to zmusić mnie do „pójścia na zakonnicę”. Podejrzewam też, że dlatego, że pewna zakonnica chciała mieć jakieś „nawrócenie” – zresztą z wariatami nigdy się nie trafi i człowiek nie będzie wiedział, o co im naprawdę chodziło.

Sterowała tym jakaś chora psychicznie zakonnica, która uważała, że wszystko o mnie wie, chociaż nie wiedziała najmniejszej rzeczy o mnie, za to miała urojenia, że się „kurwię”. Opus Dei zaatakowało, kiedy miałam dwadzieścia jeden lat z natychmiastowym zadaniem, żebym „wyszła za mąż”. Niewiele osób wychodzi za mąż, kiedy jest jeszcze na studiach. Ale miałam kogoś, mieliśmy być razem do końca życia.

Podejrzewam, że psychoza osoby z Opus Dei, która tym kierowała, jednak skupiała się na tym, żeby mnie unieszczęśliwić, zniszczyć wszystkie związki, by potem mnie zmusić do pójścia do zakonu. Ale i tak mam wszystko w dupie. Lepiej być staruchą, która jest wolna i może bindżować seriale.

Tępe skurwiele, nigdy nie będę wam dziękować za „opiekę”. Napuszczenie na mnie pani P., która kolejna po paru innych idiotkach, zaczęła mnie „leczyć”, bo wariaci powiedzieli jej, że jestem chora, to już koniec. Mam dosyć nadętych, narcystycznych pizd, które niszczą mi psychikę, bo jakaś wariatka z Opus Dei coś im opowiedziała.

Dosyć, strzelę w ryło za takie zachowania. Tak samo jak strzelę w ryło każdą durną osobę, która będzie kolejnym agentem Opus Dei i będzie robić rzeczy, które im każą odpalać jacyś wariaci. Psychoza pewnej pani zaczęła sterować chyba całym fandomem oraz kilkoma innymi osobami.

Zdetonuję ten Kościół, chociażbym miała zdechnąć przy tym.

Dodaj komentarz