W latach dziewięćdziesiątych Renata udawała moją koleżankę i przyjaciółkę z Wydziały Psychologii. Przychodziła za moimi plecami do mojej matki, podawała się za najlepszą przyjaciółkę i sprzedawała jej swoje schizofreniczne urojenia na mój temat.
Miałam niby być wyrzucona ze wszystkich studiów. Było to oczywistą bzdurą, ale moja narcystyczna matka, jak to zwykle narcyzi, niczego nie weryfikowała, za to z radością witała wszystkie dowody na to, że jestem „nieudanym” dzieckiem. Swoją głupotą doprowadziła do tego, że musiałam – zgodnie z wolą Opus Dei – ograniczyć się do studiów tylko w Instytucie Anglistyki, bo z powodu amnezji i strresu nie mogłam obronić pracy magisterskiej w Instytucie Kryminologii.
Moja siostrzenica z tego, co wiem, przejęła pałeczkę po swojej babci i wysłuchuje bajdurzeń schizofreniczki z dużym przekonaniem i zachwytem. Moje zródła doniosły mi, że nie znając nikogo innego w fandomie, chodzi dumna jak paw w towarzystwie sekty oraz schizofrenicznego rodzeństwa i uważa schizofreniczkę Renatę (którą reszta fandomu zna jako durną sklepową z Zary, która nawet nie ma matury) za panią psycholog o bardzo dużym dorobku naukowym i powtarza za nią takie bzdury, że dziwię, że mojej siostrzenicy nie wywalono ze studiów za powtarzanie takich „odkryć” – jak na przykład to, że to najmłodsze dziecko jest konieczne narcyzem, a nie najstarsze.
No cóż, nie będę już mojej siostrzenicy korygować. Całe swoje życie udowadnia, że ma zerowe wyczucie, jeśli chodzi o ludzi i narcystycznym przekonaniem uważa, że zawsze ma rację.
Jeśli chcecie, możecie tej małej idiotce wytłumaczyć, o co chodzi i kim rzeczywiście jest Renata. Z tego, co mi powiedziano, zawsze bywa na warszawskim konwencie, żeby się z Renatą spotkać. Ja się poddałam już dawno. Mam dosyć takiej rodziny.
I tak jestem bardzo miła, biorąc pod uwagę, co mówiła o mnie za plecami i jak bardzo mi zniszczyła życie, powtarzając urojenia Renaty oraz jej sekty i poddając mnie terrorowi pod dyktando tej wariatki. Również obsmarowała mi dupę w pracy, zamiast pomóc mi pozbyć się tych imbecyli i schizofreników z budynku, gdy zaczęli mnie zaszczuwać w pracy (a to jest ostatni etap zaszczucia przez schizofrenika). Taki brak lojalności i zaszczucie własnej, podobno „ukochanej” ciotki, to jest coś, czego nigdy nie daruję.
A wiała wiele razy okazję przekonać się, że to ja lepiej się znam na ludziach. Mam jednak jakąś litość i nie będę wchodzić w szczegóły.
Dopiero teraz wychodzę z syndromu sztokholmskiego i jestem w stanie działać, i zebrać wszystko w całość.
Może moim przyjaciołom i znajomym z warszawskiego fandomu uda się wyrwać ją z paszczy tej sekty oraz niebezpiecznych schizofreników i wytłumaczyć, kto jest kim, zanim ktoś w końcu ją wsadzi do więzienia?
No niestety, zostałam zaszczuta przez sektę, schizofreników oraz własną rodzinę. Jedyne, co mi zostało, to zrobić z tego sprawę publiczną, żeby wyrwać się z siatki kłamstw i powiedzieć ludziom, jaka jest prawda. Takie postępowanie zalecane jest nie tylko przez podręczniki psychoterapii, ale też specjalistów od komunikacji społecznej. Muszę zadbać o swój obraz w społeczeństwie. I ratować ludzi przed Renatą, która jest coraz głupszą schizofreniczką, a nie utytułowaną panią psycholog z dorobkiem naukowym.
Wolne żarty!