Pani P.

Sam Piotr mawiał, że jest Czyste Zło, a ja Czyste Dobro. Wiedział, że jest psychopatą, co odziedziczył po ojcu, ale od dziecka był otoczony opieką psychologów, więc wyrósł na porządnego człowieka. Ale nie miejcie wątpliwości, walcząc o coś, potrafił zrobić komuś umyślne świństwo. Ja tego nie zaznałam, bo też nauczony był szczerości i odpowiedniego traktowania ludzi. Mnie od początku znajomości zdiagnozował jako Czyste Dobro, bo przekonał się, że mam bardzo dużo empatii i nie jestem w stanie komuś zrobić celowej krzywdy.

Niestety mózg psychopaty jest mózgiem wybrakowanym. Oczywiście psychopaci nie przyjmują tego do wiadomości, ale na przykład to co między innymi miał Piotr – czyli brak lęku – było wadą jego mózgu. Nie bał się prowadzić szybko i niebezpiecznie. Robił to, bo go bawiło. Przyczyniło się to do jego śmierci. Zawsze byłam pewna, że zginie w wypadku.

Wszyscy wiedzą, że był bogaty. Przy jego psychopatii i zamiłowaniu do prędkości już jako bardzo młody mężczyzna stracił prawo jazdy. Wysokości mandatów nie robiły na nim wrażenia i jeździł dalej bez prawa jazdy. Był na tyle wkurzający wtedy, że ostrzegłam go, że granice jego wolności wyznacza społeczeństwo i w końcu trafi do więzienia. Wyśmiał mnie i powiedział, że będzie dalej jeździł się, nie przejmując się niczym. Stwierdziłam, że muszę mu udowodnić, że istnieją konsekwencje i zadzwoniłam na Policję, donosząc, że jeździ bez ważnego prawa jazdy i nie zamierza przestać, bo jest tak bogaty, że mandaty nie robią na nim wrażenia.

Na naszej następnej randce był już po miesięcznym pobycie w więzieniu, na który skazał go sąd. Stwierdził, że musi iść znowu na psychoterapię, żeby porozmawiać o zasadach społecznych. Ale i tak prowadził za szybko. Zawsze wiedziałam, że zginie w wypadku, bo urodziłam się, żeby być profilerem. Nikt nie przypuszczał, że rzeczywiście taka będzie jego śmierć.

Ale z reguły rzeczy dzieją się dokładnie tak, jak ludziom to wytypuję.

Mój ojciec też był kimś, kto też prezentował brak lęku. Gdy sąsiad zgubił klucze i nie mógł wejść do mieszkania obok nas, przeszedł do niego po balkonie, żeby mu otworzyć drzwi. Też się wkurzyłam na takie ryzykanctwo, bo prawidłowo powinien poprosić o pomoc Straż Pożarna. Na mojego ojca też doniosłam wkurwiona.

Zdaniem Piotra Adam jest taki jak on, czyli też Czyste Zło. Potrafi zrobić ludziom rzeczy, których ja nie potrafię. A ja ze względu na ojca dobrze się czuję w towarzystwie dobrze zsocjalizowanych psychopatów. Psychopaci nie muszą być przestępcami. Ale mogą być – taki był wybór Nycza, który postanowił złamać cały szereg przepisów oraz zasad społecznych oraz norm.

Obaj, Piotr i Adam, próbowali mi pomóc, gdy się zorientowali, że po zaszczuciu przez schizofreniczkę straciłam z powodu traumy pamięć i wcale nie zerwałam zaręczyn z Adamem. Adam postanowił do mnie wrócić i ponownie zaczął mnie wyciągać z mojej skorupy.

Niestety przytrafiła się pani P. – gdy tylko zobaczyła Adama, stwierdziła, że musi być jej. Narcystycznie, nie interesując się, jaką mamy historię za sobą, postanowiła się za niego wydać. Zapytała, czy jest wolnego stanu i czy jest bogaty. Moja odpowiedź na pierwsze pytanie była, że nie jest. Dostała furii i zaczęła mnie tępić, jednocześnie przechwalają się, jaka to ona jest piękna. Uważa, że Adam nie ożenił się tylko dlatego, że nie spotkał szlachcianki. Wzięła bardzo dużą łapówkę od Nycza i zniszczyła mnie razem z nim psychicznie, żebym mnie przemocą wydać za schizofrenika.

Muszę tutaj coś wyjaśnić – nie przechwalam się na codzień swoim szlachectwem, ale tata odziedziczył tytuł książęcy po matce, norweskie tytuły tak się dziedziczą, a Adama znam od liceum. Jego rodziców i starszego brata poznałam jeszcze wcześniej, bo gdy miałam kilka lat, spotkaliśmy się przypadkiem nad morzem. Mój ojciec wtedy zaprzyjaźnił się wtedy z tatą Adama. Więc gdy tylko poszłam na koncert Megadeth, Adam mnie szybko zlokalizował i ucieszył się, że odnalazł księżniczkę. W środowisku metali oraz fandomie chodziły o mnie plotki już wcześniej. Krewni taty ze strony jego matki mnie rozpoznawali. Adam jest szlachcicem, ale pani P. raczej nie powinna o mnie myśleć jako o prostej mieszczance, bo nie ma tutaj przewagi szlachectwa nade mną. Pani P. nie ma też żadnych punktów stycznych z Adamem, nie jest fanką metalu, ani pisarką fantasy czy sf. Ale jak zwykle Adam decyduje i wybiera, ja nie toczę zapasów w błocie z konkurentkami. Jest dorosły, wie co robić.

Niestety okazało się, że pani P. jest szują. Piotr ją zdiagnozował jako psychopatkę. Okłamała Adama, że jestem z kimś innym i zniszczyła go psychicznie. Wiem, że Adam o mało się nie zabił. Z dużem trudem odkręciłam sytuację, ale pani P. nie chciała odpuścić. Następowały kolejne ataki na mnie, wykorzystała też idiotki z Anglistyki. Oskarżała mnie o chorobę psychiczną.

Po jej występach przydałam do ziemi i zaczęłam ją okłamywać. Adam stał się moim dobrym przyjacielem. Zarządała wtedy prezentacji obiektu, na który poluje. Obiecałam, że ją kiedyś przyprowadzę do Paradoksu. Ale w efekcie prania mózgu oraz terroru ze strony Nycza, Opus Dei oraz Krystyny z jej gangiem, zostałam tak skatowana psychicznie, że znowu straciłam pamięć. Pomyliło mi się, o kogo pani P. była tak patologicznie zazdrosna. Nagle zaczęłam mówić, że nigdy nie spotkałam Adama. Biegli psychiatrzy i terapeuta nie potrafili nic zrobić, musiałam zacząć mozolnie sama wychodzić z syndromu sztokholmskiego, bo Nycz tak bardzo chciał, żeby Adam był z Krystyną, a ja ze schizofrenikiem, którego nienawidzę. Wmawiał mi takie rzeczy, że uwierzyłam, że pani P. jest zazdrosna o Rafała, sądził chyba, że wzbudza w ten sposób moją zawiść i się na Rafała rzucę. Bardzo się przeliczył. Po raz kolejny zniszczył mi życie, ale za Rafała nie wyjdę. Nie pomógł też schizofrenikom zamieszanym w tę sprawę.

Sytuacji wygląda tak, że pani P. zaczęła mi przypisywać innego metala, nie tak bardzo atrakcyjnego dla pani P. Podejrzewam, że to mi uratowało życie, bo chyba mnie by zatłukła „lecząc” i udowadniają, że nie jestem dostatecznie atrakcyjna w przeciwieństwie do niej. Będę musiała dalej lawirować i chyba zabrać kiedyś panią P. do Paradoksu, żeby mogła – tak jak sobie życzy – poznać Adama, gdy już złapiemy kontakt.

Możecie być wtedy świadkami zabawnych scen.

Piotr mnie prosił, żebym to tak opisała. Już nie żyje, ale wypełniam jego prośbę.

Dodaj komentarz