Całkowicie rozumiem postać świętego Mikołaja z poniższego teledysku.
Całe życie mam na karku schizofreniczną rodzinę oraz otaczającą ich sektę przekonaną, że są świętymi. I jak to bywa z sektami prowadzonymi przez schizofreników, przywódczyni sekty wyobraża sobie, że może decydować, kto z kim ma być. Piotr padł jej ofiarą, ja też. Swoimi intrygami oraz kłamstwami ta sekta sprawiła, że straciłam trzech narzeczonych, przekonanych, że kocham kogoś innego i że jestem chora psychicznie. Za każdym razem zostałam brutalnie rzucona, co powodowało mój wybuch wściekłości i nienawiści do faceta, który mnie rzucił. Bo jeśli chodzi o tę sektę i schizofreników, którzy mnie prześladują od dzieciństwa, mam bardzo zniszczone nerwy i reaguję bardzo nerwowo na każdy kolejny przypadek takiego zaszczucia. W pewnym przypadku nawet przyłapałam faceta na uściskach z idiotką, zanim w ogóle mnie poinformował, że mnie rzucił. Zmusiłam go, żeby mi powiedział prosto w twarz, że już nie chce być ze mną. Nie zdziwcie się, że ma u mnie bardzo złą opinię. I nie jestem w stanie mu zaufać.
Ta sekta – znowu jak to sekty i schizofrenicy – próbuje doprowadzić świat do takiego stanu, żeby wszystko zgadzało się z urojeniami schizofreników. Ja od dzieciństwa z nimi walczę. Już w dzieciństwie doprowadzili do moich problemów z pamięcią. Powtarza się to regularnie. Pod wpływem syndromu sztokholmskiego podejmuję złe decyzje, ale działając w wyznaczonych mi granicach, nadal pozostaję sobą – czyli kimś, kto nigdy nie był i nie będzie związany ze schizofrenikiem Rafałem. Nigdy też nie przytaknę tym świrom i nie potwierdzę ich rewelacji na temat mojego ojca, czy tego, że byli adopcyjnymi rodzicami. Sama Renata i jej chora psychicznie córka bredzą cały czas bez sensu.
Nawet walcząc z kolejnym zaszczuciem i pranie mózgu przez sektę, moi tak zwani przyjaciele lub tylko znajomi z fandomu bardziej się przejmowali tym, żebym ratowała i pomagała innym ludziom, zamiast zastanowić się, że znowu walczę o życie z nękającym mnie schizofrenikiem. Uważam, że Policja i biegli sądowi, tak samo jak moi znajomi, przyczynili się do wywołania tak dużego syndromu sztokholmskiego, jak nigdy wcześniej. Nie miałam wcześniej tylu fałszywych wspomnień, czy przekonań. Ani tak dużych problemów z pamięcią. Niestety to wina Nycza, który poczuł w sobie „moce psychoterapeutyczne”. Zostałam przez pewną idiotkę z pracy zmuszona do regularnych z nim rozmów i kobieta zniszczyła mi życie.
Wszystko odbyło się zbiorowym wysiłkiem fandomu i kilku idiotek. Mam nadzieję, już nigdy więcej nie być na żadnym konwencie.
Mam dosyć ludzi, którzy troszczą się o innych, uważając, że ja to sobie zawsze jakoś poradzę. I że mi to nic nie jest. Stałam się ofiarą przestępstwa, a cała uwaga otoczenia skupiła się na tym, aby ludzie którzy mnie doprowadzili do próby samobójczej przypadkiem nie mieli problemów z prawem. I że to ja mam wszystko ludziom tłumaczyć.
Kolejny imbecyl.