Postanowiłam sama się pobawić serwisem do porównywania twarzy i znalazłam coś, o co mi chodziło, tutaj. Od lat prześladuje mnie schizofrenik Nowak (piszę Nowak, bo nie znam jego nazwiska, wiem tylko, że pewien łysawy, czarniawy Nowak jest jego wujkiem, więc sam Rafał ma matkę, której panieńskie nazwisko, jak wynika z tego, to Nowak, a przyjemniej tak mi powiedziano – jeśli mylę ludzi i nazwiska to tylko dlatego, żeby naprawdę tych ludzi nie znam, chociaż prześladują mnie od dzieciństwa), twierdzący, że jest moim mężem. Podobno mamy mieć córkę „Michalinę”. Ostatnio nawet liczba moich urojonych przez niego dzieci nawet wzrosła, bo lata temu zobaczył mnie z dorastającym synem moich sąsiadów.
Od lat schizofrenicy z rodziny Nowak nękają moją rodzinę swoimi urojeniami. Pochodzimy podobno z półświatka, a oni mnie „uratowali”. Ci wariaci podają się albo za moich rodziców zastępczych, chrzestnych albo „opiekunów prawnych”. Wszystko oczywiście jest całkowicie urojone. Są to osoby, które zniszczyły mi życie w dzieciństwie, zniszczyły mnie w czasach liceum, mordowały swoimi urojeniami w czasie moich studiów, a także później. Każdy taki atak jest tak bardzo brutalny, że kończy się moją amnezją lub mniej lub bardziej groźnym syndromem sztokholmskim, ponieważ moi prześladowcy z łatwością dostają pomoc głąbów, którzy się dają Nowakom wciągnąć w urojenia. Niestety nasłała ich na mnie moja chora psychicznie katechetka, która miała ich – z powodu schizofrenii – za „świętych, którym Bóg objawia prawdę o innych ludziach”. Oczywiście od razu zaczęli mieć cały komplet urojeń na mój temat oraz mojej rodziny i od tamtej pory nas prześladują. Zgłosili się do mojej podstawówki, twierdząc, że są moimi „nowymi rodzicami” i że będą się mną „opiekować z ramienia Kościoła” – taki był początek tej znajomości. Nie pomaga w tej sytuacji kościelny zwyczaj uznawania schizofrenicznych „świętych” za całkowicie wiarygodnych, więc kościelne draby nasyłają egzorcystów na ofiary zabobonu, które nie chcą potwierdzić słów „świętych”. Imbecyle z Kościoła potrafią zaszczuć swoje niewinne ofiary w takiej sytuacji ze skutkiem śmiertelnym, lub zakatować w czasie egzorcyzmu, bo trzeba dokonać „eutanazji demona”.
Całkowicie nie jestem wdzięczna bydlakom, którzy przystąpili do Team Nowak.
Tłumaczyłam kilku osobom z tej schizofrenicznej rodziny jeszcze w czasie studiów, że nie są moimi rodzicami chrzestnymi. Są nimi moja siostra Ania, oraz wujek Waldek. Mam z nimi zdjęcie jako niemowlę. Pomimo kiepskiego podobieństwa z Nowakiem, istnieją idioci, którzy po wzięciu łapówki od enablera „Biszkopta” posuwali się do stwierdzeń, że na zdjęciu z mojego chrztu jestem ja, Nowak (jakkolwiek on by się nazywał), oraz nasze „dziecko”, a nie moi prawdziwi chrzestni. Poczułam się niedawno na tyle dobrze, że postanowiłam zweryfikować za pomocą dostępnego online oprogramowania, na ile twarze mojej siostry oraz moja są podobne. Oczywiście wiedziałam, jaki j=będzie wynik, ale spotkałam się z idiotami, którzy mając zdjęcie przed nosem, nadal potwierdzali wersje schizofreników, że jak najbardziej jest to owa urojona „Michalina”.
Wzięłam zdjęcie mojej siostry ze studyjnego zdjęcia z roku 1968, które w całości widnieje w jednym z poprzednich wpisów, oraz dwa moje zdjęcia. Na pierwszym mam twarz bardziej pociągłą i jest z lat dziewięćdziesiątych, na drugim już bardziej okrągłą. Na tym zdjęciu mam około trzydziestu lat.
Efekt pierwszego porównania widać poniżej.

Efekty drugiego widać poniżej.

Jak widać w żadnym z przypadków nie jestem osobą ze zdjęcia ze chrztu – pomijając oczywiście nimowlę.
Dla wątpiących w moją uczciwość poniżej zamieszczam użyte przeze mnie zdjęcia źródłowe. Mogą sami sprawdzić, na ile jestem dziewczyną z pozowanego zdjęcia ze chrztu, a potem się już zamknąć na zawsze. Gdyby nie hejt i agresja pewnych pań i panów, dostarczyłabym te dowody już dawno temu (nie żebym uważała, że mam obowiązek cokolwiek im udowadniać), ale sterowała tymi osobami schizofrenia moich prześladowców, którzy z reguły, wręcz podręcznikowo, uniemożliwiają weryfikację ich urojeń. Załamałam się wtedy psychicznie i nie mogłam wtedy tego dokończyć. Biegłych sądowych psychiatrów to nie dziwi.
Nie mam zdjęcia Nowaka, więc nie mogę przeprowadzić porównawczej analizy pomiędzy twarzą mojego wujka a tej schizofrenicznej bestii. Chętni mogą to zrobić sami.
A poniżej zdjęcia, które wykorzystałam do analizy. Niech „programatorka Chata” (jak ją nazwała jedna ze schizofreniczek) sama sobie sprawdzi.


