Jednym z kłamstw Nycz po tym największym, które głosi, że jestem żoną Nowaka (albo sama jestem Nowak z domu, i tylko po pierwszym, urojonym mężu nazywam Wieczorek) jest przypisywanie mi marzeń o zostaniu zakonnicą. Wedle rozpowszechnianych plotek jestem chorą psychicznie postulantką, której trzeba „przypomnieć”, że od dzieciństwa chciała być w służbie Opus Dei, a schizofreniczkom z rodzina Nowak miałam niby chcieć zostawić cały mój majątek, bo „się mną opiekują”. Gdyby nie były chore, to inne ich postulaty brzmiałyby to jak gangsterskie wymuszenie, bo żądają zapłacenia okupu za zostawienie w spokoju. Mają też swoje warunki, na których mi wolno by było pisać. Bo oczywiście to one chcą uchodzić za autorki wszystkiego, co piszę.
Wszystkie plotki o mnie opierają się oczywiście na urojeniach Nowaków, których Nycz wysłuchiwał jak wyroczni. Co gorsza, nie wątpił nigdy w ani jedno słowo schizofreniczki Renaty, która miała zgodnie z własnymi przechwałkami dokonać mojego „nawrócenia” i „wyleczenia z alkoholizmu” i cholera wie, czego jeszcze. Wedle jej urojeń miałam być „prostytutką bez matury”. Mój ojciec miał być czarnowłosym żydem, a mama blondynką, miałam podobno się ochrzcić w podstawówce, pod „dobrym wpływem Renaty”. Jest to oczywiście stek bzdur. Ochrzczona byłam jako niemowlę i zabiegi Nycza oraz jego „świętej” doprowadziły do mojej apostazji i żywiołowej nienawiści do Kościoła. Nie ma nikogo, kto bardziej nienawidzi Kościoła ode mnie w fandomie.
Nowacy na moje zaprzeczenia oraz wygrany konkurs odpowiedzieli zmasowanym atakiem, szczuciem na mnie psychologów i psychiatrów, których przekonywali, że jestem turbo religijna i że mój brak wiary jest znakiem poważnej choroby. Nie wiem, jak mogli ci ludzie być aż tak głupi. Jestem ateistką od dzieciństwa i za to spotkały mnie prześladowania.
Sfałszowany list do Dyrektora Opus Dei nie jest żadnym dowodem na moją „religijność”. Sfałszowali go schizofrenicy Nowacy. Został napisany ich ręką. Sterroryzowana przez moich prześladowców, którzy chcieli mnie zmusić do podpisania tego „cyrografu”, wykonałam na nim dopisek wyrażając moje zdanie na temat tego „dokumentu” i pod tym oświadczeniem się podpisałam. Oświadczenie zostało, jak zgaduję, wywabione lub zamazane. Ten fragment bywa też zakrywany, gdy pokazują go ludziom. Jest to pismo, które zostało podwójnie sfałszowane. Nie należy na nie zupełnie patrzeć, bo to produkt urojeń Renaty, a ja nie ma nic z nim wspólnego.
Zachwycającą głupotą środowiska jest, że ta schizofreniczka jest uważana za „Yennefer Sapkowskiego” i nikt nie zapytał Andrzeja, co o niej myśli. Wiem, że Nycz w swojej głupocie – jak twierdzi, to była głupota – wpierw uwierzył Renacie, swojej kochance, we wszystko i za nią poręczył, ale to kolejne jego kłamstwo, które ma na celu karanie ateistki, która odrzuciła jego amory. Z początku może nie wiedział, ale potem zostało mu wyjaśnione.
Wiem, bo moja przyjaciółka zweryfikowała, że już dawno temu potrafił prawidłowo wskazać kim jest „Yennefer”, tylko mu się jakoś „zapomniało” poinformować ludzi, których wcześniej okłamał. Problem jest taki, że promowanie „żywej świętej” podobno gwarantowało mu wymarzony awans. Więc nie ma interesu w tym, żeby cokolwiek naprawiać.
Więzienie będzie miał, a nie awans.
Zniszczył tymi kłamstwami, a potem milczeniem, wielu osobom życie, nie tylko mnie.
Jakby co na blogu jest moje zaświadczenie o stanie cywilnym, jestem panną i moi rodzice to Marian i Helena.