Jak już wspominałam wcześniej, ambitny biskup do awansu na kardynała potrzebuje jakiegoś „świętego” w swoim otoczeniu, który jest wyznacznikiem tego, że został „wybrany” przez Boga i może iść wyżej w hierarchii Kościelnej. Oczywistym jest, że z reguły rolę „świętego” pełni jakiś schizofrenik. Renata czy jej ojciec, oboje schizofrenicy, zostali na tyle skompromitowani, że Nycz nie może ich wykorzystać w tej roli. Uparł się, że ze mnie zrobi sobie swoją „świętą” i że tak będzie mnie opisywać w kontaktach z innymi przedstawicielami kleru. Wypraszam sobie takie akcje, już dawno złożyłam apostazję właśnie po to, aby mnie tak nie wykorzystywać. Moje „przepowiednie wypadków” są oparte na wiedzy, a nie „przekazach od Boga”. Ale stąd też wziął się upór w prześladowaniu mnie i niszczeniu moich związków z mężczyznami, którzy zostali przez fanatyków i terrorystów z Opus Dei uznani za „nieodpowiednich”.
Opus Dei już w czasie mojego dzieciństwa uparło się, że mnie „nawróci”. Mam tego pecha, że podpadłam katechetce, która na pomoc wezwała swoich znajomych, czyli Ryszarda i Barbarę, którzy potem przedstawili się w mojej podstawówce jako moi „nowi rodzice”. Od tego momentu Opus Dei stara się wpłynąć na mnie i torpeduje wszystkie moje próby ułożenia sobie życia tak jak ja chcę? A dlaczego? Dlatego że pierdolnięta zakonnica oraz Ryszard i Barbara ślubowali, że oddadzą mnie na służbę Kościołowi i wybrali za mnie takie życie. Cyklicznie, gdy tylko chcę wrócić do sportu, lub gdy zaczynam się z kimś spotykać, napadają na mnie, terroryzują, dokonują prób „nawrócenia mnie” oraz zaszczuwają swoimi kłamstwami, które rozgłaszają wszem i wobec. Wielokrotnie traciłam mężczyzn, którzy byli przez nich okłamywani. Jednym z ich wyczynów jest próba wycięcia mi nie tylko macicy (która nie była zrakowaciała, ale po protu miała wiele mięśniaków), ale też jajników. Pojawili się w moim szpitalu i próbowali wpłynąć na zakres operacji. Na całe szczęście nie dałam się wykastrować, tylko zrobiłam odpowiednią awanturę i uratowałam jajniki.
Nie dziwcie się więc ich kłamstwom na mój temat oraz ich próbom łączenia mnie na siłę ze schizofrenikiem Rafałem – uważają, że mam w życiu cierpieć i być z kimś, kogo nienawidzę, bo wtedy ucieknę od niego do Kościoła. Tutaj dochodzi kolejny aspekt tej sprawy i powód dlaczego Nycz i jego znajomi tak bardzo nalegają na moje „nawrócenie”.
Od pozycji kardynała trzeba dużo pisać, a większość ludzi Kościoła to debile, którzy nie potrafią sklecić poprawnie tekstu dłuższego niż akapit. DżejPiTu miał swoją babę, która za niego pisała, Nycz już od dawna, tak samo jak jego poprzednik, szuka kogoś, kto by mu pisał jakieś kościelne teksty. Ma ten problem, że nikt nie chce pisać podobnego ścieku i bzdur jak pisała Połtawska (bo według pogłosek to ona w rzeczywistości była autorką tekstów DżejPiTu). Człowiek wykształcony nie potrafi z przekonaniem pisać podobnego bełkotu, szczególnie jeśli jest ateistą i antyklerykałem, więc powtarzam odmowę za każdym razem. Nycz dobrze wie, że notatki oraz rękopisy, które mi ukradła Renata w czasie moich studiów, należą do mnie. Przejrzał je i już wtedy zarządał, żebym pisała dla Kościoła, bo chwalił moje lekkie pióro.
Tłumaczy to dlaczego brutalnie napadał na mnie po każdej publikacji opowiadania, które było w swojej wymowie antykościelne. Również w tekście, który wygrał konkurs Genius Creations dopatrzył się jakiś elementów satanistycznych oraz demonów czy duchów. Jest to bardzo zabawne, bo tekst jest science fiction i traktuje o hipotetycznym kontakcie z obcą cywilizacją oraz o zaawansowanych SI.
Bez względu na to, jak bardzo mnie ten palant i jego egzorcysta zniszczą, nie podejmę się roli, jaką mi wyznaczył kler, całkowicie łamiąc moja prawa człowieka. Nie jestem marionetką biskupa, z którą wolno mu robić, co chce. Zniszczył mi moje życie osobiste, przez niego nie zostałam żoną i matką. Zniszczył mi moje życie zawodowe, wykonuję pracę, które coraz bardziej nie cierpię, bo zdaję sobie jakie inne oferty pracy straciłam przez zaszczucie, amnezję oraz syndrom sztokholmski. Zniszczył mi też sportową. Za każdym razem, gdy już stawałam na nogi (a ratował mnie klub i trenerzy) i zmniejszałam wagę, żeby wrócić do treningów, byłam atakowana, poddawana praniu mózgu, bo moje zajęcia inne niż kariera kościelna nie podobały się terrorystom z Opus Dei. Bo „inną karierę mi wyznaczyli, bo ty masz iść do Kościoła, a nie włóczyć się po świecie, bo jesteś kurwa, jeśli chcesz być kimś”.
Przykre, że zostały do tego wciągnięte i przyłączyły się do zaszczucia mnie przez Opus Dei moje koleżanki, niszcząc mi życie. Mam nadzieję, że rzeczywiście się już nigdy do mnie nie odezwą.
Renata nigdy nikomu nie pomogła, nie jest psychoterapeutką, tylko schizofreniczną sklepową i znaną w fandomie puszczalską. W czasie studiów ratował mnie po zaszczuciu przez Opus Dei Inferno, jego znajomy psychoterapeuta oraz trener.
Przed Renatą trzeba ostrzegać, bo metody jej „psychoterapii” popychają ludzi do samobójstwa, tak samo jak działania Opus Dei, które pragnie zaszczuć z wynikiem śmiertelnym wszystkich, których nie udaje im się „nawrócić:. A ja naprawdę nie mogę potwierdzić słów fanatyków, którzy słuchają swoich „świętych”, przekazujących im podobno „wolę Boga”.
Renata nie umie pływać i równie mało wie o psychoterapii. Ratowałam ludzi przez nią rozharatanych i psychicznie zniszczonych. W czasie jednego z konwentów ratowałam również osoby, które próbowała „uczyć pływać” przez zmuszanie ich do oddychania wodą, bo to jej podpowiadała jej psychoza. Własne dziecko trzymała przemocą w zanurzeniu, bo „wiedziała”, że to najlepsza metoda uczenia. Są z nią i jej bratem problemy od zawsze.
Proszę ich nigdy nie pytać o mnie czy innych ludzi, bo zawsze twierdzą, że wszystkich znają i zawsze produkują całe mrożę bzdur i schizofrenicznych pomówień, którymi można sobie tyłek podetrzeć, a nie się nimi kierować w życiu.